ROZDZIAŁ 45

134 27 30
                                    

NICK


Wstawaj. Czas pędzi, a ty razem z nim. Już, już.

Budzik zaczyna dudnić, wiertło dla moich uszu.

Powinienem się obudzić, czy dać sobie parę minut? Jeśli wstanę teraz, będę chodzącym trupem, głowa będzie mi pulsować do czasu, aż nie wybuchnie, nie będę mógł się na niczym skupić. Ale jeśli na chwilę sobie odpuszczę, może być gorzej, nie nagram vloga i nie zdążę pobiegać, co odbierze mi chwilę spokoju, więc będę czuł się spięty cały dzień, a potem będę się spieszyć na korki, więc zdenerwowany na siebie będę musiał iść na kolejne zajęcia, co znaczy, że nie będę mógł się skupić, więc znowu coś zawalę. Wybory, znowu wybory...

Dzień dobry, czas zacząć wyścig po nic.

Wstawaj. Czas pędzi, a ty razem z nim. Już, już.

Bez namysłu szybko zrywam się z łóżka i szykuję się do wyjścia, używając umiejętności zegarka Błyska i Hamulca. Mój napięty styl życia nauczył mnie kombinować, dzięki czemu zdałem sobie sprawę, że można manipulować czasem nie tylko na cztery sposoby. Istnieją różne kombinacje, które dają niespodziewanie wiele wyników, wystarczy odpowiednio ustawić zegarek. W przypadku Błyska i Hamulca można na przykład jednocześnie spowolnić czas i przyśpieszyć siebie, zwiększając swoją wydajność.

Przez chwilę czuję się lekko, a jednocześnie nieco uspokojony, widząc, jak wskazówki zegara ściennego poruszają się wolniej. Gdyby tak mogło być cały czas... Z niechęcią spoglądam na granatowy zegarek przypominający designem smartwatcha, gdy czas jego specjalnego działania się kończy. Już gotowy do wyjścia spoglądam w lustro znajdujące się w jasnej łazience. Chyba pora nagrać porannego vloga. Wyciągam z kieszeni telefon z rozbitą szybką i mimowolnie wzdycham.

Na wygaszaczu jestem ja i Ashley, a na tapecie ja i Casie. To tylko sprawia, że powracają do mnie wspomnienia, dlaczego jej nie zmienię? Gdzieś wewnętrznie chcę wierzyć, że nasza więź nie umarła, jest nieśmiertelna.

Mam już zacząć nagrywać, kiedy zrozumiałem, że zapomniałem ubrać jeszcze jednej rzeczy.

Uśmiechu.

— Cześć, kochani! Gotowi, aby zacząć dzień? Bo ja tak! Zaraz czeka mnie zastrzyk energii w postaci porannego biegania, jak zawsze, Casie będzie mi towarzyszyć. Do zobaczenia wkrótce i trzymam za was kciuki! — Wysyłam krótkie nagranie do widzów.

W vlogowaniu jest coś, co mi się podoba. Nie pokazujesz tam wszystkiego, tylko to, co faktycznie chcesz pokazać. Zupełnie jak w telewizji na kanałach informacyjnych — pomijasz pewne wątki, dając innym tylko część prawdy. Przekazujesz tylko ten fragment siebie, który uważasz za słuszny. Kiedy zaczynałem przygodę z nagrywaniem, byłem nieco inny. Teraz, gdy się zmieniłem, nie chcę im dać o tym znać. Ta wiedza mogłaby ich zniechęcić, lub co gorsza, zaniepokoić. Nie zasługują na to. Chcę im przekazywać coś pozytywnego, nieważne za jaką cenę.

Wychodzę na zewnątrz i mimo wczesnej pory dopada mnie nieprzyjemna duszność. Podążam szarym, chropowatym chodnikiem w stronę parku. Wspominałem, że Casie będzie ze mną biegać? Oczywiście, że nie będzie. Od czasów naszej kłótni przestała mieć ze mną jakikolwiek kontakt. Pewnie zapytacie, po co nadal tu przychodzę. Mógłbym przecież sobie odpuścić i wstawać później. Po pierwsze, bieganie na swój sposób mnie uspokaja.

Po drugie i ważniejsze, mogą mi mówić, że jestem niemęski, mogą się nabijać z mojego stylu bycia, ale zawsze kończę to, co zacząłem. Tak mam w zwyczaju i nieustannie się tego trzymam.

Zerkam w stronę drzewa, pod którym zawsze się spotykaliśmy z Casie. Mimo że wiedziałem, że jej tam nie będzie, czuję swojego rodzaju zawód, pustkę.

To kwestia czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz