ROZDZIAŁ 51

111 22 31
                                    

SHANE


Nieraz byłem już na dnie

Teraz i brzytwy nie złapię się

Krztuszę się samym sobą

Jestem tylko ozdobą

Cieniem, a nie istnieniem


Szklana ściana

Krzyczę, póki nie padnę

Szklana ściana

Głucha przestrzeń, a gdzieś ja w niej

Walę, wydając puste dźwięki

Czy w ogóle jest sens tej piosenki?


***


HAILEY


Powoli uchylam drzwi, za którymi znajduje się Shane. Jednak nie witam się od razu, milknę na widok malujący się przed moimi oczami.

Mój brat ma rozłożony pseudo-stoliczek, dzięki któremu może wykonywać niektóre czynności na wpół leżąco. Ma otwarty szkicownik i próbuje rysować, najpierw jego niewiodącą ręką, bo jest mniej uszkodzona. Drżącą dłonią stawia, jak się domyślam, kilka fałszywych linii, ponieważ po chwili zdenerwowany wydziera kartę i impulsowo wyrzuca utworzoną kulkę. Zerkam na podłogę i dostrzegam, że to nie była jego pierwsza próba rysowania. Zagryza wargę, by nie syknąć z bólu od zbyt gwałtownych ruchów. Kto w ogóle dał mu szkicownik i ołówek w takiej sytuacji? Później Shane próbuje swoich sił, wkładając ołówek do buzi, jednak po chwili i to kończy się fiaskiem. Potem już tylko patrzy pustym wzrokiem w głuchą przestrzeń.

Zaciskam usta i na chwilę znów chowam się za drzwiami. Nie może widzieć, że mi żal, bo tylko na mnie nakrzyczy i każe wyjść. Jednak gdzieś tam trudno mi powstrzymać emocje. Myślę o tym, co ja bym czuła, gdybym się dowiedziała, że istnieje jakaś szansa, że już nigdy nie byłabym w stanie biegać. Sama świadomość zniknięcia z życia czegoś, co sprawia, że chcemy się rozwijać, starać się, czy po prostu być, przygniata, nie pozwalając na wykonanie głębszego oddechu. Gra na gitarze i rysowanie od zawsze były częścią Shane'a, częścią, po której może pozostać pustka nie do zapełnienia.

Powoli wypuszczam powietrze, a następnie wchodzę do pokoju, którego jasne, sterylne wnętrze w ogóle do mnie nie przemawia. Shane nadal wpatruje się w ślepy punkt.

— Cześć — zaczynam, zajmując miejsce na krześle koło łóżka. W odpowiedzi otrzymuję, jak się domyślam, niemrawe przywitanie.

Nastaje chwila ciszy. W końcu zbieram się w sobie by znów się odezwać:

— Słyszałam, że ostatnio nie dawałeś swoim znajomym żadnych oznak życia. Może powinieneś chociaż spróbować z nimi pogadać, myślę, że się mar... — Biorę do ręki telefon brata jednak gdy próbuję go odblokować, ekran nadal jest czarny. Odwracam przedmiot, a wtedy dostrzegam, że ma wyjętą baterię. Szukam wzrokiem brakującego elementu  i wkrótce znajduję  go gdzieś na podłodze, a nieco dalej kawałek plastiku, który jest częścią obudowy komórki. Na moment zamieram.

— To nie jest sposób, wiesz o tym — mówię, a Shane jedynie odwraca głowę.

Powiedz coś.

Rozgadaj się o którymś z twoich ulubionych zespołów, ponarzekaj, że żaden z nich w tym roku nie gra w okolicy. Zapytaj mnie, którą płytę kupić, a ja będę próbować decydować jedynie na podstawie okładki. Opowiedz mi jakąś niestworzoną historię z próby, przypomnij mi, że kiedyś jakimś cudem trochę podkochiwałam się w Luke'u...

To kwestia czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz