ROZDZIAŁ 41

126 24 62
                                    

SHANE


— Co pan tu robi? — dziwię się na widok mężczyzny z telefonem w dłoni, który stoi tuż przed pokojem, gdzie co środę zamieniam się w Błyska. Znajdujemy się w jasnym, wąskim korytarzu. Jeszcze raz mierzę postać wzrokiem z racji tego, że wydaje mi się znajoma.

Krótkie, nieogarnięte, kruczoczarne włosy, jasne, bystre spojrzenie, nieco wymięta, szara koszulka z nadrukiem krwiożerczego kurczaczka, ciemne spodnie, które mają niewielką dziurę w okolicy kostki — o ile pamięć mnie nie myli, to jeden z grafików "Bitwy o czas", których mieliśmy przyjemność poznać podczas odcinka specjalnego. Ten nie zdaje się być zaskoczony, jedynie chowa telefon i zerka w moją stronę.

— O, jesteś już. Nie przejmuj się tym. — Wykonuje od niechcenia gest ręką. Potem rozgląda się i odzywa się nieco ciszej. — Podobno są jakieś wtyki w ekipie, dlatego przysłano mnie sprawdzić, czy w pokojach zawodników nie ma niczego niepokojącego... — Potem jakby zastanawia się przez chwilę i uderza się w głowę. — Ale nie powiesz nikomu, że ci o tym powiedziałem? Nie chcę zostać wylany, czy trafić pod gilotynę... — Posyła mi błagalny uśmiech, co sprawia, że i ja na chwilę unoszę kąciki ust. Kiwam głową.

— No dobrze... Ale dlaczego ktoś miałby się bawić w to całe szpiegowanie? — zastanawiam się przez chwilę, a gdy już to do mnie dociera, mężczyzna dosłownie wymawia moje myśli na głos:

— Czy możliwość zagarnięcia wszystkich czterech zegarków manipulujących czasem nie brzmi obiecująco? — Wzrusza ramionami z uśmiechem.

— Fakt... — Dopiero teraz dostrzegam, że spoza jego rękawa odrobinę wystaje jakiś wzór. — Ma pan tatuaż? — ciekawię się.

— A, tak... — Podwija rękaw, aby przed moimi oczami ukazał się wizerunek ptaka. — To jaskółka, podobno jest symbolem nadziei i zmian... Razem z przyjaciółką sobie takie zrobiliśmy lata temu. — Po tych słowach dokładniej się przyglądam wzorowi wykonanemu z drobiazgową starannością. Jest w nim coś, co przykuwa moją uwagę na dłuższy czas.

— Jest mega, serio — stwierdzam zgodnie  z prawdą.

— Dziękuję. — Odwija rękaw z powrotem, uśmiechając się. Mam wrażenie, że z każdą chwilą dostrzegam w mężczyźnie coraz więcej szczegółów, których nie widziałem podczas odcinka specjalnego. Chyba byłem wtedy zbyt zafascynowany tym, o czym opowiadał. Teraz mojego ucha nie ominął specyficzny sposób mówienia grafika.

— Ten akcent... Nie jest pan miejscowy, prawda?

Odpowiada skinieniem głową, co skłania mnie do następnego pytania.

— A więc, skąd pan jest?

— Z Polski — stwierdza po krótkim czasie. W tej chwili domyślam się, że nie mówią do niego po imieniu w ojczystym języku, zapewne ze względu na trudność w wymowie.  Mój mózg przetwarza informację o pochodzeniu grafika, próbując przywołać jakieś skojarzenia.

— To ten kraj od skarpetek i sandałów?

— To też — śmieje się. — To dość... Specyficzne miejsce z kawałem historii. Pełne dezorganizacji. Ale ciepło je wspominam, jest tam więcej spokoju niż tu... — Wyczuwam w jego tonie nutkę nostalgii.

— A więc, czemu pan wyjechał? — zaczynam po krótszym czasie.

— Czasem... Najlepsze co możesz zrobić, to zostawienie całej przeszłości w tyle u boku najbliższej ci osoby. — Posyła mi niemrawy uśmiech. Nastaje chwila ciszy. W końcu postanawiam zmienić temat dla rozluźnienia.

To kwestia czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz