ROZDZIAŁ 52

148 22 73
                                    

CASIE


To pole to jeden wielki zbiór wyzwań, których nie potrafię wykonać, natomiast ona zapewne ma opanowane do perfekcji.

Zaczyna się od niby zwyczajnej jazdy na rolkach. Można powiedzieć, że to nie taka tragedia, ale widząc przed sobą skomplikowany, zapewne pełen niespodzianek tor, ciężko mi uwierzyć w moje umiejętności. Nie pamiętam kiedy ostatnio miałam na sobie rolki...

W chwili startu okazuje się, że sprzęt jest odrzutowy. Kompletnie na to nieprzygotowana po dłuższych, ułomnych próbach utrzymania równowagi padam na ziemię, jak zgaduję, w beznadziejnym stylu. Jednym okiem dostrzegam Hamulca, która salutuje mi i bezproblemowo zostawia w tyle. Przez chwilę oniemiała obserwuję jej styl jazdy. Jest spektakularny, piękny... Bardziej kojarzy mi się z łyżwiarstwem figurowym. Jak nic dostanie za to dodatkowe punkty.

Muszę wziąć się w garść.

W końcu się podnoszę. Kiedy udaje mi się złapać równowagę, uważnie analizuję wzrokiem tor. Zagryzam dolną wargę i spoglądam w stronę zegarka. Jeśli użyję umiejętności Błyska, być może uda mi się dogonić Hamulca. Z drugiej strony, czy przy jeszcze większej prędkości będę w stanie się nie uszkodzić...? Ostatecznie postanawiam zaryzykować.

Gdy już przyśpieszona startuję, z moich ust wydobywa się cichy pisk. Czuję się jak na rollercoasterze — kompletnie nie jestem w stanie nad niczym zapanować. Tutaj jest taka różnica, że nie mam się czego złapać i nie ma żadnych zabezpieczeń. Mijając kolejne elementy toru na wpół świadoma, co się na nim znajduje, mam nadzieję, że nie wpadnę na jakieś kolce, czy nie rozpadnę się pod wpływem bomby. Jedynie słyszę jako tako za sobą całą masę niepokojących dźwięków, pikań, gruchotów...

W pewnym momencie mam wrażenie, że udało mi się minąć Hamulca, a gdy czas szansy się kończy, łapię się pierwszego lepszego słupa, jaki mam na drodze. Kręci mi się w głowie niemiłosiernie i dziękuję sobie w duchu, że nie jadłam zbyt dużo tuż przed programem. Kiedy wracam do siebie, nie dostrzegam Hamulca na horyzoncie. W pierwszej chwili odczuwam triumf, ale wkrótce zastępuje go niepokój. Nie wierzę, żeby tak łatwo dała się zostawić daleko w tyle. Mrużę oczy, uważnie się rozglądając.

Widzę ją, jedzie inną drogą.

To wzbudza we mnie jeszcze większe obawy, w końcu to jej tor. Wkrótce rozpościera się nade mną ogromny cień, a gdy zadzieram głowę, już rozumiem, co się dzieje.

Że też nikt nie wspomniał o pokaźnych rozmiarów, ścigającym zawodników robocie... To tylko taki drobny szczegół! Próbuję swoich sił, aby go zgubić, ale to kompletnie bezskuteczne. Wkrótce znajduję się w sporej, żelaznej dłoni. Usiłuję się jakoś wyrwać, jednak on nieuchronnie zbliża mnie do swojej rytmicznie kłapiącej paszczy.

— Nie uważasz, że trochę za wcześnie na pierwszy pocałunek? — wypalam i w nagłym przypływie weny zdejmuję jedną z rolek i włączając jej napęd, wrzucam do buzi mechanicznego wroga. Lada chwila jego głowa się przegrzewa i wybucha. Uścisk dłoni robota się rozluźnia, a ja ostrożnie schodzę na ziemię. Kończę ten fragment wyzwania, skacząc na jednej nodze. Cóż... Przynajmniej nie dałam się pożreć.

Zerkam na tablicę wyników i mimo że zostaję za Hamulcem w tyle, jednak mam przydzielone jakieś punkty. Jestem ciekawa, za co mi je przyznano...

Następna część wyzwania wydaje się być dla mnie najbardziej absurdalna do wykonania.

Już widzę Hamulca wspinającą się po dwóch szarfach, wykonując finezyjne akrobacje. Przyglądam się jej i zastanawiam, jakim cudem mam ją pokonać, jakim cudem mam chociaż nie zrobić sobie krzywdy.

To kwestia czasuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz