13.

470 32 1
                                    

Siedziałem w korytarzu razem z Severusem. 

- Dlaczego to zrobiłeś? - spytałem.

-  Co zrobiłem? - spytał.

- No, pomogłeś mi.

- Miałem u ciebie dług.

- C-co? Jaki?

- Wymazałeś pamięć Lily. - uśmiechnął się. - A mi nie.

Zapamiętać: Jak usuwasz komuś pamięć, upewnij się, że nikt inny o tym nie wie.

- Skąd ty...

- Nie wiesz? Normalnie z nią rozmawiam. - westchnął. - Nie mógłbym żyć bez niej...Znaczy bez jej przyjaźni.

Nagle drzwi przed nami otworzyły się z piskiem. Z gabinetu wyszedł Potter. Wstaliśmy.

- I jak? - zapytał Snape.

- Chodzi Ci o nich? - uśmiechnął się James.

- Nie, o Merlina.

- Wyrzuceni Smareczku! Dumbledore OSOBIŚCIE złamał im różdżki. Nie widziałem go tak złego. Za godzinę będą w cieplutkiej celi Azkabanu.

- To jak impra? - zapytałem.

- Nie. - odparł Potter.

- Co?! - krzyknęliśmy razem z Severusem, 

- Nasza trójka, Hogsmead. - powiedział Rogacz.

Po dziesięciu minutach siedzieliśmy w Pubie Pod Trzema Miotłami.

- I ja mu wtedy mówię...Łapo to druzgotek! - zaśmiał się James, a my mu zawtórowaliśmy.

- Jakim trzeba być kretynem, by pomylić kukurydzę z druzgotkiem? - zapytał Severus, biorąc łyk Piwa Kremowego.

- Takim samym , by zamiast eliksiru Słodkiego Snu, zrobić Eliksir Rozweselający! - spojrzałem się na Rogacza. 

- Nie moja wina! - bronił się Potter.

Po krótkich historiach James odezwał się ponownie.

- Może zakopiemy topór wojenny? Wszyscy?

- Nigdy nie sądziłem, że to powiem Pot...James, ale z chęcią. - powiedział Snape.

- Z ochotą! - powiedziałem.

Wznieśliśmy parę toastów i wróciliśmy ostrożnie do swoich dormitorium w zamku. W wejściu do pokoju zapiekł mnie tatuaż na ręce, zatrzymałem się.

- Idziesz? - spytał Rogacz.

- Idź, zaraz przyjdę.

Poszedłem do Pokoju Wspólnego i kucnąłem przy kominku.

- Mrok. - mruknąłem i po chwili w kominku zapalił się ogień, z dziewczęcą twarzą.

- W końcu! - warknęła Promyk. - Gdzie byłeś?!

- W Hogsmead.

- Dobra nie ważne. Znalazłam kolejny horkruks, a właściwie informacje o nim.

- Jaką?

- Wiem gdzie jest.

- Jaśniej?

- U ciebie. 

- Super. A dokładniej?

- Merlinie, skąd mam wiedzieć?

- Czyli rozumiem, że mam szukać? - westchnąłem.

- Brawo. 

- Masz jeszcze jakieś wieści?

- Patrzyłeś ostatnio w Notes? - spytała.

- Nie. Dobrze, że mamy dwie wersję.

- Właśnie. Odzywał się do ciebie Ojciec?

- C-co? - przełknąłem ślinę. - Nie. Wiesz muszę lecieć! Dobranoc.

Ona mi nie wybaczy...

Poszedłem spać.

Obudziła mnie kłótnia.

- Gdzie on jest? - spytał Syriusz.

- Wiedziałem, by go nie brać do nas! - krzyczał Potter.

- Ej! Na pewno, pojechał do rodziny, czy coś... - odezwał się Lunatyk.

- SPOKÓJ! - ryknąłem. - O co chodzi? 

- Petera nie ma. - powiedział Łapa.

- Dopiero teraz to zauważyliście?

- No, w sumie to nie. 

- Muszę wam coś powiedzieć...Glizdogon...

Drzwi od pokoju otworzyły się z wielkim hukiem. Do pomieszczenia wpadł prefekt.

- Dumbledore wzywa na zebranie do Wielkiej Sali! - krzyknął i wybiegł.

Ubraliśmy się szybko i pobiegliśmy do ustalonego miejsca. Zebranie? To dziwne. Nie dość, że tak wcześnie, to do tego z uczniami!

- Usiądźcie. - powiedział dyrektor donośnym głosem. Gdy wszyscy uczniowie, jak i nauczyciele usiedli zaczął mówić. - Dziś, paręnaście minut temu, otrzymałem list. List od nie byle kogo, a od Lorda Voldemorta.

Zaczęły się szepty, lecz Dumbledore szybko wszystkich uciszył.

- Jak zauważyliście, a przynajmniej, niektórzy z was, od paru dni pana Petera Pettigrew nie ma w szkole. Tom...Znaczy Voldemort, go pojmał. Nie wiem jak mu się to udało, lecz wiem, że możemy go uratować. Napisał mi swoje warunki. Mam wysłać nie więcej, niż sześciu uczniów na ulicę Pokątną. Sam nie mogę iść, ani żaden nauczyciel, pozwolił zabrać jednego aurora. Pettigrew jest uwięziony w Banku Gringotta. Nie chcę wam tego robić, lecz każde życie jest ważne.

Po tych słowach w Sali ukazał się las rąk.

- Nie będzie się zgłaszać. Wybiorę najlepszych uczniów, którzy mają najlepsze oceny z Obrony Przed Czarną Magią i z Zaklęć, oraz tych, którzy mają moje zaufanie.

Po tych słowach spojrzał na stół Gryfonów i raz na stół Ślizgonów.

Jego wzrok powędrował na Lupina, Blacka, Pottera i na mnie, a po stole Ślizgonów wzrok zatrzymał na Severusie.

Świetnie, po prostu świetnie.



------------------------------

Podobało się? ^^

Zostaw po sobie komentarz!

Pogromca Huncwotów [ZAKOŃCZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz