Ludzie i ludziki. Dziewczęta i chłopcy. To przedostatni rozdział (prócz epilogu).
Spokojnie, myślę o kontynuacji Pogromcy. No, ale możecie się powoli żegnać z Rick'iem :/
..................................................................
Często wyobrażałem sobie co zrobię, gdy przyjaciel będzie bliski śmierci.
Ale nigdy nie wpadłbym na to, że zatrzymam zaklęcie w powietrzu, tuż przed bladą jak papier, twarzą Rogacza.
Nie wiem jak to zrobiłem. Różdżkę wsunąłem do kieszeni Remus'owi, podczas Wieczystej Przysięgi, więc jej nie mogłem użyć. Jednak wiedziałem, że zrobiłem to ja. Zatrzymałem zaklęcie w powietrzu.
Wszyscy mieli zdziwione miny.
Twarz Russela wskazywała zdziwienie i satysfakcję.
Twarzy Śmierciożercy nie widziałem (z powodu maski), ale słyszałem szybsze bicie serca, co mówiło, że jest zdziwiony.
Twarz Jamesa, którą oświetlała zielona kula światła, była przerażona.
A moja? Nie wiem. Chyba wyrażała władzę i kontrolę?
Myślałem tylko o jednym. JAK JA TO ZROBIŁEM?!
I sobie przypomniałem. Tak zrobił Slytherin, kiedy Gryffindor go obezwładnił i chciał oszołomić.
Czyli moce Założycieli, są moimi mocami.
Uśmiechnąłem się złośliwie. Takiego uśmiechu mógł mi pozazdrościć sam Voldek.
Popatrzyłem na łańcuchy, którymi przykuty do ściany był Potter. Pod mocą mojego wzroku - pękły.
Nikt się nie ruszał.
Wysłałem zaklęcie uśmiercające w Śmierciożerce, który upadł z głuchym hukiem na podłogę.
Spojrzałem na Potter'a. Kiwnął głową na znak, iż zrozumiał i po chwili biegliśmy korytarzem.
- SPRÓBUJ MU COŚ POWIEDZIEĆ...! - krzyczał Russel.
Tylko tyle słyszałem bo byliśmy już daleko, lecz te cztery słowa wystarczyły. Chaos kazał mi coś powiedzieć do Jamesa.
- Jesteś cały? - spytałem.
- T-tak. - wysapał. - Jak to zrobiłeś?
- Długo by opowiadać. Gdzie reszta?
- Chodź.
Zaprowadził mnie pod Pokój Życzeń. Drzwi się pojawiły i weszliśmy do środka.
Pomieszczenie były dwa razy większe niż Wielka Sala. Wszędzie pałętali się Gryfoni. Nagle nas zauważyli. Lupin i Black podbiegli i uściskali mnie.
- Co oni wam zrobili?! - krzyknęli razem.
- Potem o tym pogadamy. - powiedziałem i wyrwałem się z uścisku. - Luni masz Różdżkę?
Remus wyjął z kieszeni ciemny patyk.
- Tak, znalazłem w kieszeni. - podał mi ją.
Gdy ująłem ją w dłoni, przeszedł przeze mnie dreszcz.
Skierowałem ją w górę. Wyszły z niej iskry.
Poczułem jak włosy stają się świeże i czyste, oko nie jest podbite i nic mnie nie boli.
Machnąłem na swoje ubranie, strzępy szaty szkolnej zmieniły się w mój Płaszcz, a na głowie pojawił się Kapelusz.
- Gdzie Promyk? - spytałem.
- Nie wiemy. - odpowiedziała Lily, która wyszła z tłumu.
- Liluś, zapomniałaś, że Huncwoci wszystko wiedzą. - odezwał się Syriusz i wyjął zza pazuchy kawałek pergaminu. - Czas żebyśmy wam coś pokazali.
Dotknął różdżką pergaminu i powiedział:
- Uroczyście przysięgam, że knuje coś niedobrego!
Na kartce pokazał się tusz, który zaczął formować się w szlaczki, szlaczki w linie, linie w litery, litery w słowa, a słowa w zdania.
Panowie Lunatyk, Łapa i Rogacz z niezastąpioną pomocą Mroku, przedstawiają : Mapę Huncwotów.
- Aha? - powiedziałem.
- Nie obrazisz się, że użyjemy tu twego pseudo? - spytał Black.
- Yyy, nie. Co to?
- Mapa Hunwotów. Pokaże Ci każde miejsce w zamku, o którym my wiemy. Opuszczając Komnatę i Pokój Życzeń. Ujrzysz również każdą osobę i dowiesz się...- mówił Lupin.
- Gdzie jest, co robi, gdzie idzie. - dokończył James.
- Więc zobaczę KAŻDEGO?
- Tak.
Wyrwałem Mapę z rąk Łapy i rozwinąłem ją.
Szybko znalazłem Promyk - Gabinet Dyrektora.
Obok niej była inna osoba.
Rick Moon
No tak, Ja to On, On to Ja...
JESTEM GENIALNY.
- James, idź po wszystkich Puchonów. - rozkazałem.
- Spoko. - odparł.
- Syriusz, idź po Krukonów.
- Jasne.
- Remus ty i Lily idziecie po Ślizgonów. Powiedzcie Snape'owi gdzie mamy się spotkać.
- A gdzie mamy? - spytała.
- Przed Hogwartem. Przygotujcie się na bitwę. Czas zabić tego gada. - odparłem i wybiegłem z Pokoju, zostawiając Mapę w rękach Lupina.
Pobiegłem do Gabinetu Dyrcia, wymamrotałem hasło do gargulca i się odsunął. Dziwne, że Chaos nie zmienił hasła. Wszedłem do pokoju bez pukania.
Na krześle dyrektora siedział Russel, obok niego przy ścianie związana Promyk. Gdy wszedłem uciszyłem Russela zaklęciem, by mi nic nie kazał. Nie mogę złamać rozkazu jeżeli go nie słyszę, nie?
Odwiązałem Mary, omijając zaklęcia rzucane przez Chaosa.
Gdy została odwiązana, aportowałem się z nią przed zamek.
- Ty żyjesz! - rzuciła mi się na szyję.
- Chodź, musimy znaleźć... - zacząłem, lecz huk padającego olbrzyma na ziemię zagłuszył moje słowa.
Słyszałem zaklęcia rzucane przez różne głosy, wycie wilkołaków.
Bitwa o Hogwart się zaczęła.
CZYTASZ
Pogromca Huncwotów [ZAKOŃCZONE]
Fanfiction[CRINGE] [TYLKO Z SENTYMENTU] [CZYTASZ NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ] Pogromca Huncwotów - Do Hogwartu przybywa nowy uczeń,na czwarty rok nauki. Od razu naprzykrza mu się czwórka chłopaków zwanymi Huncwotami. Skąd przybył? Co zrobi? Jaki ma zamiar w ki...