Ola:
Wciąż nie mogłam uwierzyć że jesteśmy parą. Teraz już nie muszę się kryć z uczuciami. O naszym związku wiedzieliśmy tylko my, nikt z osób trzecich nie wiedział i tak miało przez jakiś czas pozostać. Razem mamy zdecydować czy jesteśmy gotowi, by powiedzieć to światu.
Gdy on był obok mnie czułam się taka szczęśliwa i bezpieczna. Kolejnym miastem które mieliśmy odwiedzić podczas trasy po Europie była Barcelona. Kiedyś jak byłam młodsza byłam tam na wycieczce szkolnej, piękne miasto. A teraz będę tu z moim ukochanym, szkoda że po koncercie znowu wyjeżdżamy.Lot minął nam spokojnie, ja cały czas leżałam przytulona do niego. Samolot bezpiecznie wylądował. Przez lotnisko szliśmy cały czas trzymiąc się za ręce. Byliśmy dyskretni wiec nikt raczej nie zauważył. Zdziwiło mnie to że na lotnisku nie było tego dzikiego tłumu co zawsze był.
- Ciekawe gdzie nasi fani? - powiedziałam do Alana.
- Zobacz tam, coś czuje że chyba stąd nie wyjdziemy.Przed głównym wejściem stał ogromny tłum ludzi w czarnych maskach i bluzach. Pierwsza wyszła ochrona a potem my. Alan szedł pierwszy a ja z walizkami szlam za nim. Fakt faktem że byłam niska i ciężko miałam się poruszać w tłumie. Cały czas trzymałam mocno rękę Alana. Nagle wepchały się przede mnie jakieś dwie dziewczyny bo strasznie chciały ze mną zdjęcie No to dobra zgodziłam się ale równocześnie puściłam Alana. Straciłam go z oczu. Czułam się jakbym została tam sama. Wszyscy zaczęli się strasznie pchać na mnie a ja biedna bezczynnie próbowałam się przedostać do taksówki. Nagle poczułam że ktoś ciągnie mnie za rękę. To był Alan.
- Chodź kochanie bo się spóźnimy.Ajjjj powiedział do mnie kochanie jakie to było urocze. Siedzieliśmy już w samochodzie i jechaliśmy przez miasto.
Szkoda że tak szybko będziemy stąd wyjeżdżać. Dojechaliśmy już do klubu. Koncert miał być za kilka godzin. Jedyne o czym wtedy marzyłam to napić się jakiejś kawy, najlepiej mocnej. Niedaleko widziałam jakąś kawiarnie postanowiłam się przejść.
- Gdzie idziesz Ola? - zapytał Alan.
- Kotku ja po prostu potrzebuje jakiejś kawy bo zaraz tu zejde.
- To czekaj idę z Tobą.I poszliśmy razem. Nie było daleko a spacer dobrze mi zrobił. Szliśmy razem cały czas przytuleni do siebie. Mimo że był marzec to na dworze w Hiszpani było ciepło wieczorem też. Kupiłam jakieś expresso, może nie było jakieś super ale po prostu potrzebowałam kofein.
Przed klubem znajdował się balkon z dość ładnym choć skromnym widokiem. Poszliśmy tam i opierając się o barierki patrzyliśmy na ulice a ja piłam swoją kawę.
- Naprawdę teraz nie wyobrażam sobie życia bez ciebie, co ja bym teraz robił?
- Pewnie to samo co teraz tylko że beze mnie, w zasadzie to dzięki mojej przyjaciółce tu w ogóle jestem, gdyby nie Zuza to nie wzięłabym udziału w tym konkursie i nie wygrała i co najważniejsze nie spotkalibyśmy się.
- Jak będziemy kiedyś w Polsce to koniecznie musisz mi przedstawić tą Zuze.
- W zasadzie odkąd wyjechałam straciłam kontakt z moimi znajomymi, jedynie czasem mama zadzwoni.
- A tata? Odzywa się coś ?
- Odkąd wzięli rozwód już go nie widziałam ani się ze mną nie kontaktował.
Zrobiło się trochę zimno, Alan zdjął swoją bluzę i zarzucił mi na ramiona.
- A tobie nie będzie zimno teraz? - powiedziałam.
- Jakoś dam radę.
Zaśmiał się po czym mnie pocałował i objął w tali. A ja położyłam głowę na jego ramieniu. Było już późno musieliśmy wracać do środka. Zawsze przed koncertem lubiałam po prostu wyjść na pustą scenę i najzwyczajniej w świecie się odstresować.Tym razem na koncercie było inaczej, w zasadzie to był mój pierwszy koncert z moim chłopakiem. Dzisiaj przed koncertem poprosiłam o krzesło na scenę jakoś lepiej było mi śpiewać na siedząco, mogłam się wtedy bardziej skupić na piosence. Zazwyczaj biegałam po scenie skakałam i tańczyłam ale tym razem czułam w powietrzu tą miłość. Po występie zeszłam ze sceny a chwile później dołączył do mnie Alan.
- Byłaś rewelacyjna dzisiaj.
- Ty też byłeś niesamowity kotku.Naszą rozmowę przerwał Gilbert który właśnie przyniósł szampana.
- Co to za okazja ? - spytałam
- A czy zawsze musi być okazja do picia dobrego szampana? - zaśmiał się.
Po chwili wszyscy trzymaliśmy już kieliszki i wznieśliśmy toast za naszą świetną współpracę. Ja i Alan staliśmy obok siebie, on objął mnie i nawzajem wymieniliśmy się spojrzeniami.- Słuchajcie, ja i Ola chcielibyśmy wam coś powiedzieć. - wszyscy patrzyli na nas z powagą - Otóż, jesteśmy razem!
Cisza. Wszyscy zamilkli. Chyba się nie spodziewali takiej informacji. Po czym radośnie wykrzyknęli i gratulowali nam związku.Potem oczywiście standardowe czynności. Trzeba było posprzątać salę z confetti, spakować sprzęt i rozliczyć się z właścicielami klubu. Ogólnie mówiąc wszyscy byli zajęci, więc mieliśmy z Alanem trochę czasu dla siebie. Zaczęło się od pocałunku. Stałam przy ścianie, splotłam ręce na jego szyi. Zabraliśmy się do dzieła. Całowaliśmy się bardzo czule. Zrobiło mi się gorąc więc nie przerywając tej cudownej chwili zdjęłam bluzę na zamek i rzuciłam ją na ziemię.
- Może nam pomożecie gołąbeczki? - usłyszałam głos Alexa, który przyniósł mi mojego laptopa.
Zaśmialiśmy się i poszliśmy im pomóc. Oczywiście nie mogliśmy tego zrobić jak ludzie. Wzięłam się za zamiatanie confetti ze sceny i nagle poczułam że coś spadło mi na głowę. Ah to tylko Alan jak zwykle nie miał co zrobić ze swoim życiem i zaczął mnie obsypywać confetti.
-Aha czyli tak się bawimy?-powiedziałam zbierając z najbliższego otoczenia wstążki porozrzucane wokół mnie i rzucając w Alana. Całe nasze „sprzątanie" skończyło się na bitwie na confetti. Dopiero długo później wzięliśmy się za faktyczne sprzątanie.- No mała dobra jesteś.
- I tak wygrałam.
Podszedł do mnie i mnie przytulił.
- Tak tak wierz w to dalej. - zaśmiał się Alan.
Za chwile znowu będziemy musieli wyjeżdżać dalej w trasę. Tym razem czekał nas lot nocą.
CZYTASZ
Love under the hood ||Alan Walker[ZAWIESZONE]
FanfictionOla Leśniewska to siedemnastoletnia dziewczyna o słowiczym głosie. Wygrywa pewien konkurs w którym nagrodą główną jest występ na festiwalu muzycznym. Tam poznaje chłopaka który przewraca jej w głowie. Jak potoczy się ich znajomość ?