Alan:
Samolot wystartował. Podróż mineła bardzo szybko, z Rzymu do Monachium była niecała godzina lotu.
Na lotnisku był tłum jakich mało. Szliśmy przepychając się między ludźmi. Nagle zauważyłem że Ola stanęła jak wryta w ziemię.- Ola co jest? Co się stało ?
Do jej oczu napłynęły łzy. Pierwszy raz widziałem ją tak naprawdę smutną.- Przyjeżdżałam tu a raczej przylatywałam jak byłam małą dziewczynką, z moim tatą. - po tych słowach łzy lały jej się po policzkach. Tęskniła za ojcem - mój dziadek pracował w Monachium wiec często przyjeżdżaliśmy na wakacje lub na ferie, teraz wiem że on tu gdzieś mieszka ze swoją nową rodziną, nie pamięta mnie już i pewnie by mnie nie poznał. Przysięgam że jakbym go spotkała to nie wiem co bym zrobiła.
Przytuliłem ją mocno do siebie.
- Już dobrze mała, jesteś ze mną, spokojnie. Już dobrze? - pokiwała głową wycierając łzy chusteczką - To chodźmy bo chłopaki gdzieś się nam zgubili.Taksówka zawiozła nas na ulicę gdzie mieliśmy grać koncert. Nie zamierzaliśmy zostać dłużej w Niemczech, ponieważ musimy zacząć prace nad nową piosenką, dlatego Gunnarowi zależy żebyśmy szybko dotarli do Oslo.
Pogoda była dziś wyjątkowo kapryśna, raz świeciło słońce a za chwile padał deszcz. Ale było dość ciepło. Graliśmy dzisiaj koncert plenerowy więc ludzie stali już zanim zdążyłyśmy przylecieć.
Ola:
Gdy jechaliśmy z lotniska przez miastoWspomnienia wracały. Byłam wtedy taka szczęśliwa, lecz później kiedy rodzice się rozwiedli szczęście zniknęło. Sama nie wiem do końca czy te wspomnienia, obrazy z przeszłości tak mnie dołowały czy to przez ten deszcz. Jedno wiedziałam, za niedługo mam śpiewać więc muszę się ogarnąć.
Na spokojnie weszliśmy do miejsca gdzie miał się odbyć koncert. Jednym słowem wyglądało to tak że było duże pole, scena i prowizoryczny backstage za sceną. Było jeszcze dość sporo czasu więc poszłam do pobliskiego sklepu kupić sobie jakieś energetyki.
-Idę do sklepu, chcesz coś ? - zapytałam Alana.
- Jakieś Redbulle kup ale tak ze trzy.
-Hehe okej.Zarzuciłam kaptur na głowę, by nikt mnie nie rozpoznał i skręciłam w wąską uliczkę szukając marketu. Znalazłam. Od razu znalazłam jakieś energetyki i podeszłam do kasy. Za mną stał jakiś mężczyzna który bardzo mi się przypatrywał. Zerkałam na niego tylko kątem oka spod kaptura. Wyszłam właśnie ze sklepu i kierowałam się z stronę placu czyli miejsca festiwalu. Poczułam za sobą czyjeś kroki które coraz bardziej się do mnie zbliżały. W pewnym momencie się odwróciłam.
To był on.
Wysoki mężczyzna, już lekko łysiejący, dobrze zbudowany - Stefan Leśniewski.
-Nieźle się urządziłaś - powiedział.
- Tata? Czego ode mnie chcesz?
- Spokojnie Olusiu nie takim tonem do ojca.
- Ale o co ci chodzi?
- Alex Walker? Trasa koncertowa? Na tym plakacie od razu cie poznałem. Każdy ojciec poznałby swoją córeczkę.
- Ja już nie mam ojca, zapomniałeś czy mam ci przypomnieć jak mnie zostawiłeś? Słowem się nawet nie odezwałeś a ja głupia ciagle myślałam że jeszcze do mnie i mamy wrócisz.
- Skarbie przepraszam.Musiałem.
- Mam gdzieś te twoje przeprosiny - do oczy napłynęły mi łzy - przez ciebie chciałam popełnić samobójstwo, zobacz co zrobiłeś!
- Małżeństwo moje i twojej mamy już od dawna było tylko na papierze co miałem zrobić ? Wyjechałem, bo w Polsce nie było już dla mnie miejsca a tu mam mieszkanie po twoim dziadku.
- Może tak zająć się mną jak prawdziwy ojciec? - mówiłam przez łzy.
- Uwierz mi chciałem ale twoja matka zabroniła mi się z tobą kontaktować później?
-Bo ci uwierzę...
-A ty długo już podróżujesz? A co z twoją szkołą?
-Naprawdę cie to obchodzi? Wiesz co tato , jeśli mogę tak cie nazwać, jak zawsze gówno obchodziło cie moje życie, teraz mam już totalnie wyjebane na wszystko, jestem w końcu gwiazdą.
- Ola ja nie wiedziałem, myślałem że ty...
-No oczywiście że nie wiedziałeś, jakbyś chociaż raz zadzwonił...
-Uwierz mi chciałem.
-Tracę tylko mój cenny czas na tą rozmowę.
-Będziesz jeszcze czegoś chciała to zobaczysz, szybko wrócisz z podkulonym ogonem.
- Do ciebie za żadne skarby nie wrócę.
- Dobrze, w takim razie idź sobie do tego chłopaczka twojego.
Ostatnie słowa były dla mnie ciosem. Alan to mój cały świata i sens mojego życia. Mam tylko jego na tym świecie.Na końcu ulicy zobaczyłam Alana. Biegłam zapłakana. Chwilami oglądałam się za siebie czy on jeszcze tam stoi. W końcu byłam już przy swoim ukochanym, płakałam, przytuliłam się najmocniej jak potrafiłam. Alan wiedział w jakim jestem stanie.
- Ola kto to był? - zapytał Alan.
-.... mój ojciec... - powiedziałam przez łzy wypłakując się w jego ramiona. Nawet nie przejął się tym że zapłakałam mu bluzę. Jego obecność była teraz najważniejsza. Potrzebowałam tego.Emocje skakały we mnie jak szalone, w życiu nie spodziewałam się tego spotkania.
- Proszę jedźmy już stad jak najszybciej. -powiedziałam.
-Wyjedziemy, obiecuję , jeszcze dzisiaj.Nie mogłam się ogarnąć, non stop płakałam, wspomnienia wracały. Siedzieliśmy za sceną, ja i Alan. Wtuliłam się w niego by choć na chwile zapomnieć. Nie dałam rady wyjść w takim stanie na scenę ale wiem że musiałam. Musiałam chociaż udawać że jestem taka radosna i wesoła jak zawsze. Ubrałam czarne okulary, żeby nie było widać spuchniętych czerwonych szklących się oczów. Przed występem poprosiłam o krzesło. Byłam słaba, nawet energetyki nie pomogły.
Ten koncert był inny. Mimo że było naprawdę bardzo dużo ludzi to czułam że on gdzieś stoi w tym tłumie i na mnie patrzy. Próbowałam dać z siebie wszystko ale nie śpiewałam tego z taką radością. Śpiewając chciałam tylko już zejść z tej sceny i nawet nie miałam zamiaru wychodzić na bisy. Tak też zrobiłam po zaśpiewaniu tych kilku piosenek zeszłam ze sceny.
- Gunnar, kiedy stąd pojedziemy?
-Za kilka godzin mamy samolot do Bergen. A co?
- Nic, tak tylko pytam.Nie chciałam nikomu mówić o tym zajściu, niech wie tylko Alan w końcu tylko jemu ufam. Usiadłam na schodkach od sceny i ponownie zaczęłam płakać. Chwile później poczułam że ktoś obok mnie usiadł.
-Będzie dobrze kochanie, zobaczysz ułoży się, zapomnisz...
-Tobie łatwo jest mówić... masz wszystko, rodzinę i kochających rodziców a co ja mam powiedzieć ?Nie odpowiedział mi. Po prostu przytulił mnie co wyrażało więcej niż tysiąc słów. Alan wstał wyciągnął do mnie rękę i powiedział:
- Chodź mała, spiepszamy stąd.Momentalnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Złapałam go za rękę i wróciliśmy do reszty ekipy.
Wypiłam trochę alkoholu by nie przezywać tego tak bardzo, pomogło.Z backstage'u oglądaliśmy resztę występów innych artystów i świetnie się bawiliśmy. Wieczorem udaliśmy się razem z innymi wykonawcami ba afterparty a następnie kierowaliśmy się na lotnisko.
Jeszcze chwila i byśmy się spóźnili na odprawę. Biegami wymijaliśmy ludzi i przemierzaliśmy gigantyczne lotnisko. Zdążyliśmy.
Właśnie zakończyliśmy Tour po Europie, No to teraz odpoczynek w Norwegii.
——————————————————
Hejka kochani !😍
Jak wam się podoba moja książka? Piszcie w Kom!
To oczywiście jeszcze nie koniec bo w głowie mam masę pomysłów na dalsze rozdziały. Mały spojler: będzie się działo! Koniecznie śledźcie moją opowieść😘😘
CZYTASZ
Love under the hood ||Alan Walker[ZAWIESZONE]
FanficOla Leśniewska to siedemnastoletnia dziewczyna o słowiczym głosie. Wygrywa pewien konkurs w którym nagrodą główną jest występ na festiwalu muzycznym. Tam poznaje chłopaka który przewraca jej w głowie. Jak potoczy się ich znajomość ?