27: Wigilijne postanowienia

1.6K 87 83
                                    


Why won't you answer me?
The silence is slowly killing me




Cztery dni do Bożego Narodzenia


Wbrew temu, co powiedział Severus, Cynthia wcale nie czuła się lepiej następnego poranka. Czuła za to, jakby w jej głowie ktoś notorycznie pompował balon, który z minuty na minutę rósł, rozsadzając kości jej czaszki i zmieniając mózg w bezkształtną papkę. Przewróciła się na drugi bok i potarła twarz dłońmi. Nie mogła sobie przypomnieć wydarzeń dnia poprzedniego, co sprawiało, że czuła niepomierną irytację i spory dyskomfort. W końcu nie pamiętała, czy i co głupiego zrobiła, a że na pewno coś takiego miało miejsce, była nad wyraz zaniepokojona.

Otworzyła oczy, co okazało się dużym błędem. Jasność panująca w pokoju spowodowała kolejną falę bólu, która spłynęła na nią niczym tsunami na Japonię. Gwałtownie zamknęła powieki i jęknęła przeciągle. Wtedy stało się coś, co sprawiło, że kobieta niemalże spadła z łóżka. Światło najwyraźniej nieco ją ocuciło, sprawiając, że Cynthia przypomniała sobie wszystko z poprzedniego wieczora, z dokładnością co do minuty. Widocznie okazała się nie tak pijana, jak jej się wczoraj wydawało.

Obróciła się gwałtownie na wznak, otworzyła szeroko oczy, które zareagowały na kolejną dawkę jasności lepiej niż poprzednio, i zbladła, nadając twarzy kolejne cechy wyglądu truposza.

— Kurwa mać.


~*~


Severus, który wczoraj działał pod wpływem dużo mniejszej ilości alkoholu niż swoja towarzyszka, kręcił się niespokojnie z kąta w kąt. Nie mógł się skupić. Pierwszym, co zrobił po przebudzeniu było spakowanie walizki i wysnucie planu na jak najszybsze opuszczenie budynku. Potem jednak dotarło do niego, że jest to co najmniej niemądre i pozbawione jakiegokolwiek sensu, zatem krążył teraz w kółko, wokół otwartego kufra, z którego wystawały niechlujnie rzucone ubrania.

Sprawa bowiem była zdecydowanie delikatna oraz wymagała odpowiednich kroków. Problemem stawało się jednak to, jak te kroki miały wyglądać. Nie miał przecież zamiaru rumienić się na jej widok jak zwykły podlotek. Miał jeszcze przecież jakąś godność!

Snape przysiadł na małym stołku obok łóżka i wpadł w zadumę.

— Co robić, Salazarze, co robić?


~*~


— Salazarze, dopomóż — mamrotała pod nosem Cynthia, wlekąc się do łazienki w celu przynajmniej częściowego pobudzenia umysłu do działania.

Jeśli matka z małą latoroślą znowu pojawiłaby się w pobliżu, bezzwłocznie zaczęłaby uciekać, chroniąc dziecię przed żywymi zwłokami. Nauczycielka wyglądała bowiem jakby właśnie spędziła dwa lata zamknięta w piwnicy bez jedzenia i picia. Czyli, mówiąc krócej, po prostu martwa. The Walking Dead - wersja Hogwart.

Wtoczyła się do toalety, zrzucając przy okazji puder, przewracając wieszak oraz depcząc czyste ręczniki. Westchnęła głośno z irytacją i zignorowała nowopowstały bałagan na podłodze, opierając się o zimną powierzchnię blatu przed lustrem.

Spojrzawszy na swoje odbicie, które przestraszyłoby zapewne nawet czarodziejów, którzy przeżyli obie magiczne wojny, zdecydowała, że niepójście na dzisiejsze śniadanie, obiad i kolację, będzie bardzo korzystną opcją w zaistniałej sytuacji. Odwróciła się zatem na pięcie, niezrażona swoim wyglądem mocno poturbowanym przez alkohol, zrzuciła z siebie koszulę nocną i weszła do wanny, rozpoczynając tym samym cykl wielogodzinnych rozmyślań nad całym swoim życiem.

Czarna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz