10: Niepomierna bezczelność gryfonów

2.4K 133 148
                                    


   Our memories, they can be inviting

But some are altogether mighty frightening  



Cissy odskoczyła od biurka, przy którym stała jeszcze przed chwilą, jak oparzona. Ktoś deportował się do kwater prywatnych profesora Snape'a, mimo wyraźnego zakazu wydanego przez samą McGonagall. 

Dziewczyna stała pośrodku gabinetu, nie wiedząc co ze sobą zrobić. Mogłaby uciec. Ale gdyby to był Snape, a ona zostałaby i odpowiednio się ukryła, mogłaby chwilę poobserwować nauczyciela. Może dowiedziałaby się o nim czegoś więcej? 

Cissy wybrała oczywiście opcję numer dwa.

Szybko rozejrzała się po pomieszczeniu i słysząc kroki zza drzwi rzuciła się w stronę wnęki tuż przy wejściu. Ukryła się pod zaklęciem kameleona w tym samym czasie, kiedy do pomieszczenia wparował nauczyciel.

Dziewczyna wstrzymała oddech, niekoniecznie po to aby jej nie usłyszał. Zabrakło jej tchu kiedy zza tych samych drzwi wyłoniła się ta blondyna. Cissy z całej siły opanowała wzbierającą się w niej wściekłość. Co ta latawica robiła z profesorem? 

 — Czy wytłumaczy mi pan łaskawie, co tak pana podburzyło — jej ton doprowadzał szesnastolatkę do szału. "Trochę kultury,  podróbo kobiety" narzuciło się jej na myśl.

 — Och, chętnie to uczynię — zaczął — Jeśli ty raczysz mi powiedzieć, czego naprawdę chciałaś szukać na Nokturnie.

Jej nauczycielka przygryzła wargę, wpatrując się w profesora. Ta pseudo-czarownica działała Cissy na nerwy.

 — Mówiłam już, że potrzeb...

 — Zostaw te denne historyjki dla kogoś z ograniczonym tokiem myślenia — przerwał jej, a gryfonka miała ochotę przybić mu mentalną piątkę. Byliby świetną parą.

 — Dlaczego mi pan nie wierzy, profesorze?

Ten tylko odwrócił się do niej tyłem i zaczął trzeć skronie. Po chwili wyciągnął różdżkę i machnął nią w kierunku jednego z regałów. Zza książek wysunęła się myślodsiewnia.

 — Skąd... Jak... Ale co? — wydukała Miss Rzucania Immobilusa Na Wszytko Co Żyje.

 — Doprawdy, podziwiam pani zdolność wymowy, ale chciałbym usłyszeć coś konkretnego — syknął. Mentalna piątka numer dwa.

   — Skąd ma pan myślodsiewnię? — spytała, kiedy już opanowała swoje hormony — Przecież...

  — Nie twoja sprawa Davis  — rzucił, po czym przyłożył różdżkę do skroni. Po chwili dało się zauważyć jasnoszarą, połyskującą nitkę, którą Snape wrzucił bezpośrednio do naczynia — Właź tam.

Nauczycielka OPCM spojrzała na niego jak na idiotę. Jak śmiała!

  — Po co jeśli mog...

  — Nie możesz, oglądasz sama czy mam ci pomóc? — warknął — Na Merlina kobieto, nie mamy całego dnia.

  — Dobra! — powiedziała unosząc ręce do góry i podchodząc do myślodsiewni —Tooo... Co mam robić?

  — Salazarze  — profesor przewrócił oczami i podszedł do niej, by zaraz po tym wepchnąć jej głowę do naczynia.

Reszty Cissy mogła się tylko domyślać.

~*~

  Tuż po tym jak Cynthia wyciągnęła głowę z myślodsiewni, musiała usiąść na stojącym obok krześle.

Czarna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz