17: Prawda głęboko skrywana

1.6K 90 62
                                    



Tydzień później, trzynastego lipca dwutysięcznego roku, Severus leżał na łóżku, wpatrując się w sufit i wsłuchując w cichy dźwięk zegara, który właśnie wybijał godzinę dziewiątą rano. 

Ostatnie dni były nader spokojne, a on nie napotkał swojej natrętnej współpracownicy ani razu, co wydawało mu się dziwne. Znając jego szczęście oraz mając na uwadze niezwykłą zdolność dyrektorki Hogwartu do wtrącania się w nieswoje sprawy, spodziewał się ją spotkać już godzinę po ich rozstaniu w korytarzu zimnych lochów. 

Naczelny Nietoperz Szkoły Magii i Czarodziejstwa najchętniej wyjechałby z tego przeklętego miejsca jak najdalej, tuż po powrocie feralnej ekipy nieszczęścia do budynku, jednak cała ta skomplikowana sprawa ze Śmierciożercami, którzy na domiar złego wyrastali znikąd, jak grzyby po deszczu, skutecznie trzymała go na miejscu.

Dlatego teraz, gdy równo o dziewiątej zero pięć rozległo się pukanie do drzwi, Severus musiał powstrzymać wzrastającą chęć mordu, która zawzięcie toczyła walkę z nieznośną radością, wywołaną przerwaniem jego tygodniowej nudy. 

Snape ruszył do drzwi, zarzucając na piżamę czarny szlafrok i przewiązując go w pasie.

Gdy w końcu je otworzył, ujrzał nie kogo innego jak szczęśliwą i nadzwyczajnie pogodnie nastawioną Cynthię Davis, która teraz uśmiechała się do niego promiennie.

Dlatego właśnie, chwilę po tym, Severus postąpił tak, jak każdy normalny człowiek po zastaniu takiego widoku na progu własnego mieszkania.

Zamknął jej drzwi przed nosem i odwrócił się na pięcie, zmierzając w stronę wejścia do salonu. 

Siadając w ciemnozielonym fotelu, usłyszał jak kobieta otwiera drzwi, by tuż potem zobaczyć ją rzucającą się na kanapę dokładnie obok niego.

  — To ja od tygodnia śpię w złym mieszkaniu, czy to może tobie pomyliły się pomieszczenia? — zapytał, kładąc brodę na ręce opartej o podłokietnik. 

  — Jestem samotna i mi się nudzi — odpowiedziała, przewracając się na plecy i kładąc nogi na oparcie mebla.

  — Więc stwierdziłaś, że świetnym pomysłem będzie zakłócanie mojego spokoju?

  — Nie powiesz mi, że przez ten tydzień upajałeś się z radością swoim arcyciekawym życiem w lochach, Severusie — odrzekła, przewracając oczami, i dodała po chwili namysłu.  — Możemy się upić, jeśli chcesz.

Snape wyprostował się, patrząc na kobietę z szokiem wymalowanym na twarzy. Cynthia uśmiechnęła się do niego, odsłaniając zęby.

  — Boli cię głowa? — zapytał, gdy już otrząsnął się z początkowej fazy zaskoczenia.

  — No weź, Sev — mruknęła.— Zrobimy sobie piżama party!

Zainteresowany zlustrował ją badawczo od góry do dołu, dopiero teraz zwracając uwagę na jej włosy zaczesane w niechlujny warkocz, z którego powychodziły jasne kosmyki oraz niecodzienny, mugolski strój w postaci za dużej, granatowej koszuli i zwykłych, przylegających dżinsów. 

Oczywiście.

  — Piłaś.

 — Mhm, ale tylko trochę — odpowiedziała, pomimo że jej rozmówca raczej stwierdził niż ją o to zapytał.

  — Jest dziewiąta rano, to już popada w alkoholizm.

 — Albo skrajną depresję — parsknęła, kładąc się wygodniej na kanapie i zamykając oczy. Severus popatrzył na nią przez chwilę i westchnął. — Moi przyjaciele wyjechali na cały lipiec, a ja nie wiem co zrobić ze swoją marną egzystencją.

Czarna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz