8: Pamiętnik panny McCourtney

1.8K 112 7
                                    



~*~

Cissy leżała w swoim hogwarckim łóżku, nie mogąc ponownie zasnąć. Od kilku godzin męczyła ją chęć napisania notki w pamiętniku. Szukała go wszędzie, ale jak na złość nigdzie go nie znalazła. Zaczęła dręczyć się myślą, że mogła ochronić go jakimś zaklęciem. Teraz każdy mógł go przeczytać.

— E, McCourtney! — z zadumy wyrwał ją głos Michaela. Rzuciła w niego poduszką.

— Co robisz w dormitorium dziewcząt? — zapytała, tuż po tym jak przedmiot odbił się od twarzy jej byłego chłopaka.

— Och, jesteśmy tu tylko my i Mirway — wywrócił oczami.

— Nie licz na trójkąt — prychnęła. Mike zaśmiał się serdecznie.

— Wolałbym nie. Mirway jest brzydka.

— Hej, nieprawda — rzuciła Cissy, odsuwając się od przyjaciela, który usiadł obok na łóżku — Mirway ma cudowne włosy, usta, jest wysoka...

— Hej, a ty może jesteś lesbijką? — zaśmiał się na co dziewczyna tylko wywróciła oczami.

— Tylko stwierdzam fakty...

— Ty też jesteś ładna.

— Michael — Cissy wyślizgnęła się z jego uścisku — Nie jesteśmy już razem...

— Wiem, ale to wciąż się może zmienić.

— Nie, Michael, nie może.

Po tych słowach szesnastoletnia gryfonka opuściła dormitorium.

~*~

Michael nie ruszył się z pokoju swojej miłości ani na krok. Próbował opanować buzujące w nim emocje. Kochał Cissy. Całe jego serce skradła niska, cicha dziewczyna o wypłowiałych włosach. Nie mógł się pogodzić z tym, że ta go nie chciała. Chciał tak jak kiedyś, móc patrzeć w te szare oczy, oplatać jasne, prawie szare kosmyki wokół palca, całować piękne, blade usta. Ale ona mu nie pozwalała. Ona go nie kochała.

Michael musiał się powstrzymywać przed wyrzuceniem z siebie całego smutku. Ha! Kto by pomyślał, że ten słynny Mike, podrywacz i casanowa płacze z powodu jednej dziewczyny. Pewnie nikt.

A jednak oczy świeciły mu się od napływających łez. Ocierając je nadgarstkiem, wyszedł z dormitorium i skierował się do obrazu Grubej Damy. Chciał udać się na poszukiwanie Cissy, by raz jeszcze z nią porozmawiać.

~*~

Cissy, z kolei, postanowiła udać się na poszukiwanie swojego pamiętnika. Pamiętała, że na ostatniej kolacji Mike zalał jej go sokiem dyniowym i siedziała do późna czyszcząc go. Może była zbyt zmęczona, żeby o nim pamiętać? Wolałaby jednak żeby było inaczej.

Wchodząc do Wielkiej Sali o tak wczesnej porze, czuła się jak intruz. Zaskoczona zauważyła, że wydaje się dużo mniejsza niż wtedy, gdy są w niej uczniowie. Po kilku minutach opuściła salę, zrezygnowana. Nawet tam go nie było. Ktoś musiał go wziąć. Uderzyła się dłonią w czoło i osunęła na podłogę, opierając się plecami o drzwi Wielkiej Sali. Była załamana.

— Ty głupia idiotko — wymruczała do siebie — teraz ktoś na pewno to przeczyta.

Siedziała tak jeszcze chwilę, by zaraz potem wstać ze świeżym pomysłem w głowie. Może uczniowie, którzy znaleźli pamiętnik, tuż po jego przeczytaniu postanowili oddać go, któremuś z nauczycieli? Cissy uradowana tym pomysłem, nie zważając na małe prawdopodobieństwo takiego obrotu sprawy, ruszyła do gabinetu nauczyciela, który najbardziej ją interesował.

~*~

W lochach jak zwykle było zimno i wilgotno. Cissy miała wrażenie, że wiatr jest tu równie silny jak na zewnątrz. Od kilku minut szła błądząc w podziemnych korytarzach w kierunku gabinetu profesora Snape'a. Gdy wreszcie była na miejscu poczuła stres jaki kumulował się w niej zawsze, kiedy miała stanąć z nim twarzą w twarz.

Zapukała w duże, ciężkie drzwi. Odpowiedziała jej cisza. Ponowiła próbę, z takim samym rezultatem. Stres ustąpił miejsca ciekawości. Przez chwilę sprzeczała się sama ze sobą, ale wreszcie, ignorując głos rozsądku, pchnęła drzwi do gabinetu.

Wnętrze mimo, że prezentowało się w barwach Slitherinu, bardzo jej się spodobało. Lub po prostu była tak zadurzona w nauczycielu, że jakakolwiek rzecz należąca do niego jej się podobała. Obserwowała całe pomieszczenie rozmarzonymi oczami, gdy jej uwagę zwrócił czarny przedmiot leżący na biurku. Rzuciła się w stronę zeszytu, i porwała swoją własność w ręce. Uradowana już miała wychodzić, gdy zza uchylonych drzwi na końcu gabinetu dobiegł ją dźwięk deportacji...

Czarna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz