4: Zimowe déjà vu

2.7K 163 35
                                    


Zima nadeszła szybko, a gęsty śnieg sypał bez przerwy od kilku dni, okrywając cały zamek grubą warstwą białego puchu.

Cynthia stała na błoniach, obserwując, jak słońce topi się we wszechobecnym śniegu. Białe płatki całymi hordami usadowiły się na jej futrzanym kapturze. Stała tak, napawając się małymi rzeczami. Podmuch wiatru rozrzucający na boki jej włosy i bawiący się skrajem jej sukni wpędził ją w melancholię.

Niewiele dni pozostało do świąt, a Cynthia jak zawsze zostawała w Hogwarcie. Z tego, co wiedziała, kilkunastu uczniów także spędza swoje święta w szkole. Kiedy jeszcze miała przyjemność uczęszczać do Hogwartu, zawsze szlajała się po zamku i rozwalała jakieś drobne rzeczy, żeby wkurzyć profesora Snape'a. Uśmiechnęła się, na wspomnienie jego wysokiej, ciemnej sylwetki, pojawiającej się w drzwiach, gdzie z marszu dostawała po głowie zeszytem, który musiała uzupełnić notatkami, zaraz po tym, jak sprzątnęła to, co rozwaliła.

Na błoniach nie było żywej duszy. Wiatr huczał, uderzając o twarde ściany zamku. Cynthia zaczęła oplatać kosmyk włosów wokół palca. Rzadko pozwalała sobie na noszenie rozpuszczonych włosów. Zawsze upinała je w schludne fryzury. Nie chciała wyglądać jak zabawowa nastolatka, a takiego uroku dodawała jej ta burza jasnych loków. Chciała, żeby uczniowie okazywali wobec niej szacunek i byli posłuszni. Przez te kilka miesięcy zapracowała sobie na status szanowanej, pieprzniętej i godnej zaufania osoby. Nie narzekała.

— Nie za zimno na wieczorne spacery? — zza jej pleców dobiegł ją złośliwy głos, na dźwięk, którego aż podskoczyła. — Boisz się mnie, Davis?

— Skąd pan wiedział, że to ja? Mam na sobie kaptur — burknęła, ignorując jego pytania.

— Mało jest tak wysokich nauczycielek w naszej szkole— odparł, po czym dodał: — A twoje włosy nawet ślepy przy zgaszonym świetle by zauważył...

— Gdybym znała pana krócej, dostałby pan w twarz — mruknęła cicho.

Najwyraźniej przyjął to jako wyzwanie bo jednym szybkim ruchem znalazł się przy niej, odwrócił ją przodem do siebie i, kładąc obie ręce na drzewie po bokach jej głowy, zapytał wyzywającym tonem:

— Czyżby, panno Davis?

Spojrzała w jego ciemne tęczówki, w których widać było czyste wyzwanie.

— Moment - żebyśmy się dobrze zrozumieli — zaczęła, próbując jakimś cudem wepchnąć się głębiej w drzewo, byleby tylko zwiększyć przestrzeń między nimi. — Oczekuje pan ode mnie, że przywalę panu w twarz, profesorze?

—Powiedzmy, że mam lepszy pomysł — powiedział, przekrzywiając głowę.

— Jaki?— Jej głos stał się dziwnie wysoki, kiedy do jej nosa dotarł jego zapach, a w uszach odbiło się echem bijące serce. Odchrząknęła, na co on uśmiechnął się triumfalnie.

— Co omawiasz z uczniami na lekcjach?— To pytanie zbiło ją z tropu.

— Obronę przed silniejszymi zaklęciami czarnomagicznymi — odpowiedziała już nieco spokojniej.

— Na następnej lekcji zaprezentujemy twoim uczniom mały pojedynek — Ostatnie słowo zaakcentował znacząco.— Będziesz miała okazję do zaprezentowania swoich "niezwykłych" umiejętności.

Po raz kolejny spojrzała mu w oczy. Kaptur pod wpływem odepchnięcia jej na drzewo opadł na jej ramiona, uwalniając przy tym jej niesforne loki. W jej oczach od kłującego wiatru zalśniły łzy, co oczywiście nie umknęło Mistrzowi Eliksirów.

Czarna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz