24: Wielkie wejście Lindsay

1.3K 84 39
                                    

— Zamknij się wreszcie i mnie posłuchaj! — wrzasnęła Lindsay, po czym uniosła szklankę z wodą i wylała całą jej zawartość na twarz Cynthii, która do tej pory krzywiła się w demonstracyjnym grymasie bezczelnej ignorancji. Kobieta w jednej chwili wyprostowała się jak struna, zaciskając powieki, i otarła oczy skrajem rękawa sukni.

— Nie mam najmniejszego zamia...

— TY PRZEBRZYDŁA, UPARTA JĘDZO! — ryknęła, nie dając tamtej dokończyć zdania.

Popychana bezgraniczną wściekłością Lindsay podniosła pierwszą lepszą książkę, która jej się nawinęła i cisnęła nią w ociekającą wodą Cynthię. Kobieta szybko uchyliła się przed szybującym woluminem, ale zaraz musiała uskoczyć po raz kolejny, ponieważ jej gość postanowił rzucać w nią całym jej księgozbiorem.

Lindsay na pewno dogadałaby się z Poppy. Obie wręcz uwielbiały rzucać w Cynthię rzeczami.

— Posłuchasz mnie wreszcie? Czy jesteś na to zbyt durna i uparta? Naprawdę, zachowujesz się jak... — urwała, łapiąc oddech i szukając odpowiedniej obelgi. Po chwili pstryknęła palcami i uśmiechnęła się. — Jak gryfon. Zachowujesz się jak gryfon.

Cynthia wciągnęła powietrze i zmrużyła oczy. Tego już było za wiele!

— O nie, moja droga, tak nie będziemy rozmawiać — syknęła, podchodząc do niej. Machnęła ręką, a drzwi do jej gabinetu otworzyły się z głośnym trzaskiem. — Wychodzisz, już.

Lindsay zerknęła na drzwi, po czym znowu przeniosła wzrok na nauczycielkę i... usiadła. Na pozór zwykła czynność prawdopodobnie nie zrobiłaby na Cynthii większego wrażenia, ale w połączeniu z bezczelnie wyzywającym spojrzeniem Wright, wzbudziła w niej nieokiełznaną wściekłość.

— Wyłaź stąd w tej chwili, albo wylecisz z moją pomocą — dodała, wyciągając różdżkę na potwierdzenie swoich słów.

Groźby jednak nie działały na pannę Mam-To-w-Nosie, więc doprowadzona do ostateczności Cynthia opuściła dłoń i ruszyła pewnym marszem w stronę wyjścia.

— W takim razie ja wychodzę...

Jej metoda podziałała błyskawicznie. Lindsay wstała gwałtownie i oskarżycielsko wycelowała w nią palcem.

— O nie! — Szybko wyciągnęła różdżkę i zatrzasnęła drzwi. — Nigdzie nie idziesz!

Cynthia, która teraz stała przy regale, uniosła tylko brew. Mierzyły się spojrzeniem, a pojedynek był tak zacięty, że w pomieszczeniu na dobre dwie minuty zapanowała cisza. Potem nauczycielka odwróciła się na pięcie i ponownie skierowała w stronę swojego poprzedniego celu. Lindsay sapnęła z frustracji i rzuciła się w stronę kobiety, wskakując jej na plecy.

Zaskoczona Cynthia zachwiała się i wydała z siebie bliżej nieokreślony dźwięk, który najpewniej miał jakiś związek z oburzeniem.

— Mam zamiar z tobą porozmawiać i nawet nie myśl, że uda ci się stąd tak po prostu wyjść! — oznajmiła z pasją, krzycząc jej do ucha i mocniej zaciskając nogi wokół jej pasa.

Cynthia w odpowiedzi bezceremonialnie cofnęła się do tyłu, uderzając siedzącą na niej kobietą w regał. Wright jęknęła z bólu, ale nie poddała się i uderzyła łokciem w półkę, zrzucając z niej księgi, które niemal od razu spadły nad wyraz zirytowanej nauczycielce na głowę. Byłe ślizgonki zatoczyły się i upadły głucho na ziemię, wraz z pozostałą zawartością księgozbioru.

Czarna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz