9: Pierwsza śmierć zaliczona

1.8K 126 17
                                    

  

Severus nigdy nie widział takiego pokładu nienawiści w jednym zaklęciu. Oślepiające światło blokowało widok jeszcze kilka sekund, dlatego Mistrz Eliksirów nie myśląc za wiele, zatrzasnął drzwi i wybiegł z baru.

Czuł się w pewien sposób odpowiedzialny za to co się stało. Przecież wiedział, że ta kretynka coś planuje. Czemu jej nie śledził? Czemu zostawił ją samą?

Skierował się w stronę bocznej uliczki oddzielającej bar od jednej z wielu starych kamienic. Szybko odnalazł wzrokiem małe okienko, prawdopodobnie znajdujące się w pokoju, w którym był jeszcze przed chwilą.

Pierwszy raz od wielu lat Severus kierował się taką spontanicznością.

Wyciągnął różdżkę i wciągając powietrze, niemal wyszeptał:

Expecto Patronum!

Świetlista łania jakby ślepo odnalazła ścieżkę prowadzącą do małego, brudnego okienka, przez które łakomie zaglądała ciemność...

~°~

Gdy tylko światło zniknęło, Mariette wypuściła powietrze ze znudzonym westchnieniem. Przez moment wydawało jej się, że słyszała trzaśnięcie drzwiami, dlatego teraz uparcie wbijała w nie wzrok.

— Mogła nam jeszcze coś powiedzieć.

Niebieskie oczy przeniosły się teraz na Axiela, wpatrującego się w martwe ciało ze zobojętnieniem.

— Gówno prawda mój drogi, wiesz to najlepiej, że takie żmije nigdy nic nie mówią — rzuciła.

Axiel już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, ale przerwał, ponieważ w oczy rzucił mu się niezwykły błysk światła.

On, jak i kilku śmierciożerców, odwrócił się w stronę okienka w rogu pomieszczenia. W jednej chwili paraliżujący strach zawładnął jego ciałem.

Przed nimi powoli materializowała się postać patronusa.

— Do jasnej cholery...

— Aurorzy — Axiel przeniósł wzrok na Mariette wpatrującą się rozszerzonymi oczami w świetlistą łanię.

— Ruszcie się kretyni — wysyczała po chwili — Nie wiem jak wy, ale ja nie chcę gnić w Azkabanie!

— Kobieto, czy ty widzisz to martwe ciało na ziemi?

— No i co? Masz zamiar je targać przez pół baru? Zostawmy je tutaj, wyczyśćmy pamięć barmanowi i wio!

— Rób co chcesz, ja za to nie odpowiadam. Mówiłem, żebyś jej nie zabijała — powiedział Axiel, po czym wraz z kilkoma innymi mężczyznami opuścił pomieszczenie.

Mariette westchnęła głośno i razem z resztą ruszyła w stronę barmana.

~°~

Caroline przez cały ten czas siedziała cicho.

Blisko godzinę obserwowała jak młoda kobieta wiła się w agonii na podłodze splamionej jej własną krwią. Nie mogła na to patrzeć.

Została śmierciożerczynią ze względu na jej miłość do Axiela. Lecz z każdym dniem przekonywała się, że nie było warto.

Kiedy blondynka leżąc na podłodze wymiotowała resztką sił, Caroline walczyła żeby nie wstać, odtrącić pastwiącą się nad nią Mariette i pomóc kobiecie.

Jednak teraz ona była już martwa.

I wiele osób jeszcze będzie.

~°~

Czarna MagiaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz