Severus nigdy nie widział takiego pokładu nienawiści w jednym zaklęciu. Oślepiające światło blokowało widok jeszcze kilka sekund, dlatego Mistrz Eliksirów nie myśląc za wiele, zatrzasnął drzwi i wybiegł z baru.
Czuł się w pewien sposób odpowiedzialny za to co się stało. Przecież wiedział, że ta kretynka coś planuje. Czemu jej nie śledził? Czemu zostawił ją samą?
Skierował się w stronę bocznej uliczki oddzielającej bar od jednej z wielu starych kamienic. Szybko odnalazł wzrokiem małe okienko, prawdopodobnie znajdujące się w pokoju, w którym był jeszcze przed chwilą.
Pierwszy raz od wielu lat Severus kierował się taką spontanicznością.
Wyciągnął różdżkę i wciągając powietrze, niemal wyszeptał:
— Expecto Patronum!
Świetlista łania jakby ślepo odnalazła ścieżkę prowadzącą do małego, brudnego okienka, przez które łakomie zaglądała ciemność...
~°~
Gdy tylko światło zniknęło, Mariette wypuściła powietrze ze znudzonym westchnieniem. Przez moment wydawało jej się, że słyszała trzaśnięcie drzwiami, dlatego teraz uparcie wbijała w nie wzrok.
— Mogła nam jeszcze coś powiedzieć.
Niebieskie oczy przeniosły się teraz na Axiela, wpatrującego się w martwe ciało ze zobojętnieniem.
— Gówno prawda mój drogi, wiesz to najlepiej, że takie żmije nigdy nic nie mówią — rzuciła.
Axiel już otwierał usta, żeby odpowiedzieć, ale przerwał, ponieważ w oczy rzucił mu się niezwykły błysk światła.
On, jak i kilku śmierciożerców, odwrócił się w stronę okienka w rogu pomieszczenia. W jednej chwili paraliżujący strach zawładnął jego ciałem.
Przed nimi powoli materializowała się postać patronusa.
— Do jasnej cholery...
— Aurorzy — Axiel przeniósł wzrok na Mariette wpatrującą się rozszerzonymi oczami w świetlistą łanię.
— Ruszcie się kretyni — wysyczała po chwili — Nie wiem jak wy, ale ja nie chcę gnić w Azkabanie!
— Kobieto, czy ty widzisz to martwe ciało na ziemi?
— No i co? Masz zamiar je targać przez pół baru? Zostawmy je tutaj, wyczyśćmy pamięć barmanowi i wio!
— Rób co chcesz, ja za to nie odpowiadam. Mówiłem, żebyś jej nie zabijała — powiedział Axiel, po czym wraz z kilkoma innymi mężczyznami opuścił pomieszczenie.
Mariette westchnęła głośno i razem z resztą ruszyła w stronę barmana.
~°~
Caroline przez cały ten czas siedziała cicho.
Blisko godzinę obserwowała jak młoda kobieta wiła się w agonii na podłodze splamionej jej własną krwią. Nie mogła na to patrzeć.
Została śmierciożerczynią ze względu na jej miłość do Axiela. Lecz z każdym dniem przekonywała się, że nie było warto.
Kiedy blondynka leżąc na podłodze wymiotowała resztką sił, Caroline walczyła żeby nie wstać, odtrącić pastwiącą się nad nią Mariette i pomóc kobiecie.
Jednak teraz ona była już martwa.
I wiele osób jeszcze będzie.
~°~
CZYTASZ
Czarna Magia
Fanfic/informacja na końcu/ Świat czarodziejów staje na głowie, kiedy rok po śmierci Voldemorta na stanowisko nauczyciela Obrony przed Czarną Magią w Hogwarcie, zostaje przyjęta niejaka Cynthia Davis - (najprawdopodobniej samozwańcza) Mistrzyni Czarnej Ma...