9.

21 2 0
                                        

***

Wróciłam późno, nawet nie wiem o której. Zadzwoniłam po Taxę, bo nie chciałam niepokoić matki, która i tak siedziała w robocie. Dostałam od niej SMS'a około 3, że wyjeżdza w delegację i bym nie wróciła za późno. Kocham ją za to, że nie interesuje się własnym dzieckiem. Aktualnie jest godzina 12:30, a ja odsypiam kaca. Dobra, odsypiałam, bo jakieś pół godziny temu się obudziłam. Oczywiście, po włączeniu telefonu, miałam ze sto wiadomości i połączeń od Amy , Mike'a i Camili. Wciąż przychodziły nowe.

Amy: Rose, żyjesz tam? Odzdzwoń , proszę.

Camila: Co tak szybko wybiegłaś? Zostawiłaś sweter u nas na górze. Oddam Ci go w poniedziałek, Camila xoxo

Mike: Odzdzwoń do mnie! Dobijam się od rana!

A pieprzcie się wszyscy! Jak mogliście mi to zrobić! Najpierw ta pieprzona impreza, na którą nie miałam ochoty iść, potem ten oblech, jak tu tam? Austin. Na dźwięk jego imienia chce mi się żygać. A teraz to! Moja przyjaciółka całująca się z... z ... MIKE'M! Za dużo mi zrobił, bym mogła mu zaufać i wybaczyć.

***

Zeszłam na dół do kuchni, by zrobić sobie jakieś kanapki i zażyć prochy od bólu głowy, która mnie tak jebie, że zaraz strzele sobie w łeb.

Nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Kto to? Jak nikogo nie zapraszałam? No nic, jak nie otworzę, to się nie dowiem. A to tylko Amy, pewnie chciała mnie przeprosić za wczoraj i powiedzieć jaką to jest debilką, całując się z Mike'm.

-No hej... Przyniosłam Ci coś.- powiedziała, wyjmując z torby mój czarny sweterek, który wczoraj zostawiłam na imprezie. Zaraz, czy nie miała mi go oddać Camila? WTF, co tu się dzieje...?

-Hej, dzięki, ale Camila miała mi go oddać w poniedziałek... - powiedziałam z wyrzutami do niej.

Rzeczywiście się kurwi.

-Tak, wiem. Wczoraj jak Cam nas odwoził to poprosiła mnie bym to ja Ci go oddała. Mam chociaż pretekst, by zajrzeć do Ciebie- powiedziała, śmiejąc się.

-Może pójdziemy do twojego pokoju. - zaproponowała.

***

Po godzinnej szczerej rozmowie orientowałam się w temacie. Amy od miesiąca czuła coś do Mike'a, a kiedy usiadła mu na kolanach w aucie Camerona, była pewna, że to nie zauroczenie, lecz najprawdziwsza w świecie miłość.  Wtedy, na balkonie, wyznała mu co czuje, a on powiedział, że też to czuje. I ją pocałował. Poszło gładko, z uczuciami. Zazdrościłam jej trochę, bo nie wiedziałam co to za uczucie się całować z osobą, którą kochasz.. Są teraz razem. Pogratulowałam jej, lecz pamiętałam, co Mike wyprawiał w poprzednim wcieleniu....

-Czyli wszystko między nami okej? - zapytała nieśmiało, jakby nie była sobą, lub rozmawiała z duchem. Przytaknęłam.

-I co z tym naszym wyzwaniem? - zapytała, przełykając ślinę.

Kurwa, zapomniałam o tym pieprzonym wyzwaniu. Cholera.

Nastała cisza. Po chwili przerwał ją głos Amy.

-Nie miałyśmy nawet czasu porozmawiać o nim- zachichotała. Potaknęłam. 

-Jakby wypisać + i - to było by więcej plusów.- rzekła, a ja się dziwnie spojrzałam na nią.

-Co?- zasyczałam.

Amy, proszę, nie gódź się na to.

-No wiesz... Emm... Zobaczyłybyśmy jak to jest być inną osobą, miałabyś chłopaka, mogła robić  z nim wiele FAJNYCH I GRZECZNYCH rzeczy- powiedziała, z naciskiem na GRZECZNYCH...

Oj Amy..

-Tsa, a ty byś całe popołudnia spędzała w książkach, oglądaniu seriali wieczorami i...

-Randkach.- dodała.

-Ale nie z Mikie'm, tylko matematyką.- przyjęłam jej ton.

Dobra, muszę zmykać, umówiłam się z Camilą na kawę do Starbucks'a na 18. A jest 17:30. Napisz mi wieczorem esa, czy się zgadzasz, buziaki.

I poszła, zostawiając mnie samą z tą trudną decyzją. 

Jaka będzie decyzja Rose? Piszcie w komentarzach co obstawiacie: zgodzi się, czy nie?





Zamiana Ról |ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz