25. Robiłem Wszystko Żeby Ją Zatrzymać

268 8 2
                                    

*Martyna*
Dzisiaj jest sobota. Cały dzień z rodzinką, ale najpierw troszkę dłużej poleże w łóżku.
- Martynka
- Mamo!!
Udaje, że śpię.
- wstawaj!!.
Przytulili mnie mocno.
- za przytulasa wstaje.
- no nie masz wyjścia.
Wstałam. Poszli do kuchni a ja poszłam się ubrać.
*Piotrek*
Karmie małą a dzieci i Martyna jedzą śniadanie.
- co dzisiaj robimy? - Martyna zaczyna
- możemy iść do kina
- na obiad zjeść pizze
- potem kręgle
- lody
- a potem się pomyśli.
- no i ok
- to patrzymy co leci w kinie
- yhym
*Martyna*
- Strzeleccy!!!! - wparowali Rodzice
- cześć!!
Patrzą się mroźnym spojrzeniem.
- a wiecie, że was kochamy?
Dzieci się śmieją.
- słabe. - Kamil
- co to miało być?
- ale co?
- ten wasz wywiad
- aaa trochę nam odwaliło
- Pozdro dla rodziców. Naprawdę?
- yyy to on.
- Dzięki
- Martyna! - mój tata
- i tylko oto?
Naprawdę?
- no.
Rodziców trzeba szanować.
- co wy sobie myślicie.
- ale...
- skończyliśmy.
- to może się czegoś napijecie
- nie. Idziemy
Poszli.
- rozumiesz?
- no. Rodziców trzeba szanować.
- i nigdy nie mówić, że okulary się znalazły.
Zaczęliśmy się śmiać.
- wy się nie przejmujecie? - Natka
- nie.
Patrz
3
2
1
Przytuliłam się do Piotrka.
Weszli.
- dobra przepraszamy. Trochę nas poniosło.
- Martyna płacze?
- i co zrobiłeś durniu. Wiesz, że Martyna się krzyku boi. - moja mama do taty
Przytulili mnie mocno.
- a ty nie płaczesz? - tata Piotrka
- wyrosłem z tego
Przytulili mnie mocno.
- ale to nie znaczy, że nie nosicie okularów
- ale...
- co ale?
- to zerówki.
Zaczęliśmy się śmiać.
- teraz to dopiero nam się oberwie
- no. Macie karę.
Martyna pakuj się.
- Piotrek ty też
- nie!!
Przytuliliśmy się mocno.
- eee działa.
Jeszcze się nas boją.
- pa dzieciaki
Poszli.
Patrzymy przez wizjer.
Wsiadają do auta.
- gdy rodzice wyjdą.
Zaczęliśmy się śmiać
- zwariowali na stare lata
- no.
Dzieci się śmieją.
- jak będziemy się zachowywać tak samo to Odrazu przywalcie nam z patelni.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no to zrób to?
- żeby mnie zabili? Oszalałaś kobieto.
Zjedliśmy śniadanie i szykujemy się do wyjścia.
Pojechaliśmy najpierw do kina, potem poszliśmy się przejść.
- Piotruś patrz kto idzie - pokazuje mu na blondi.
- nie widzę nikogo.
Zaczęliśmy się śmiać.
- to kiedy rozwód?
- gdy jednorożce zaczną chodzić po mieście a ja będę rzygać tęczą. - odpowiedziałam
Zaczęliśmy się śmiać.
Poszliśmy dalej.
- kiedy będę miał brata?
- yyy Martynka
- no już chyba nie
- czemu?
- no jest już was troje. I tak ledwo sobie radzimy.
- obiecuję już będę grzeczny. Proszę.
- zobaczymy.
- no wiesz, ale to nie jest wiadome, że to będzie chłopczyk - Natka
- Phy
- jak tatuś się postara do będzie chłopczyk
- Martynka?
Zaczęli się śmiać.
Objął mnie.
- a jak się poznaliście?
- to znaczy odkąd się już widzieliśmy czy Zaczęliśmy ze sobą coraz bardziej przebywać
-nie przynudzaj.
To było tak...
Zaczęliśmy się śmiać
- on był jakimś sztywnym chłoptasiem i mieszkaliśmy w Krakowie.
- no każdy z rodzicami
Mama totalna zła kobieta nąstop pali, pije
- ale może bez takich szczegółów
- czemu?
- nie wstydź się.
- dobra. No i ten facio zaczął mi dokuczać.
- robiłem to dla twojego dobra bo nudziło mi się w życiu.
- wylewał mi wszystko, papierosy sprzedawał i kupował mi kolorowe sukienki.
- chodziła tylko na czarno. Z obrożą na szyi i była strasznie wymalowana.
No, ale potem moi rodzice mieli "wypadek" i niby zginęli.
- to samo moi.
No i mama poznała Rafała.
- a ty Monikę
- weź - oczepał się.
- I każdy rozszedł się w inną stronę.
- no i tak sobie żyliśmy.
- no z Rafałem było super.
Zaręczyliśmy się.
- ale jak. Przecież potem trzeba wziąść ślub
- trzeba i nie trzeba
- no jakby nie miał tego swojego brata to by może był ślub.
- możemy o tym nie mówić?
Pomińmy ten temat.
- ok.
- uciekłam przed ołtarza.
- coś się musiało stać jeśli mama nie chce o tym mówić
- no tak.
Potem wracam do domu. Domu nie ma. Znaczy nie jest już mój. Samochód poszedł sobie. Nic nie miałam i znalazłam się na ulicy.
- tym czasem ja wiodłem cudowne życie milionera. Pieniądze były dla mnie najważniejsze. Tak samo jak dla mojej dziewczyny.
W jeden dzień pokłóciłem się z nią jak zwykle i w drodze do pracy spotkałem
Dziewczynę.-  Pokazał na mnie. - Nie ukrywając bardzo mi się spodobała.
Ale że szedłem do pracy to no.
- i mieliście wezwanie jak pamiętam.
Ja się go boję.
Podchodzi do mnie jakiś facio w pomarańczowym stroju.
I wzięli mnie do szpitala a reszta została i nadal tam jest.
- no wiesz
- i potem tata zaczął się mną zajmować. Dał mieszkanie, nowe ubrania.
- no nie mogłem pozwolić aby miłość mojego życia została na pastwę losu.
- no i to tyle chyba naszego poznania.
- a później?
- było róźnie.
- Do ślubu mama zostawiła mnie 4 razy
- a po ślubie jakieś 2
- chcecie najgorsze czy takie no
- wszystkie
- to przed ślubem jak Monika była niby w ciąży
- potem jak miałam swoje humorki
- następnie się czepiałem o byle co
- potem było, że powinnam o siebie zadbać
- tak. Żałuję tego do tej pory
- oj nie wracajmy do przeszłości
- ok
A po ślubie
Mama była gotowa mnie zostawić.
Wziąć Natalke i pa pa.
- ja tego nie pamiętam.
- bo byłaś mała. Jeszcze mniejsza niż Lenka.
Nawet nie wiem o co poszło
- dobra mniejsza o to
Robiłem wszystko żeby ją zatrzymać.
- płakał a ja byłam bez litosna
- musiałeś bardzo skrzywdzić mamę
- Pocałowałem się z inną. Uciekłem bo nie mogłem spojrzeć potem mamie w oczy.
- no, ale to ona to zmusiła. Wszyscy wyszli z bazy a ona go Pocałowała.
Tylko jak masz mi się znowu smucić to zmieniamy temat. Jesteśmy tylko ludźmi, popełniamy błędy. Trudno.
Czasu nie cofniemy.
Teraz już będzie tylko lepiej.
Yhym.

I poszliśmy dalej cieszyć się sobą.


~Odmienić los~2~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz