56. Ty Się Kiedyś Zabijesz Kobieto

203 9 6
                                    

*Martyna*
Jedziemy odpocząć na weekend. Tak.
Oczywiście Pan Strzelecki obecny tu siedzący za kierownicą wziął te głupie tabletki i tylko pyta czy Wzięłam. Wzięłam bo musiałam inaczej nie pozwoliłby Mi opuścić dom.
Nagle jedzie jakiś wielki tir a my jesteśmy na moście.
- Piotrek uważaj
- wiem Martynka widzę.
Stój gamoniu i czekaj aż przejadę. - trąbi - otworzył okno.
- poczekaj aż przejadę!!!
- nie mam czasu!!!
- to nie
trzymać się.
Piotrek ruszył i tamten też.
Przejechaliśmy.
- rajdowiec
- nic nie widzieliście
Zaczęliśmy się śmiać
- On biegnie za nami
- i tak nie dogoni.
Piotrek przyśpieszył.
- pa pa
- o kurde policja
Piotrek zwolnił, ale nie zatrzymali go.
- no weźcie jak jestem grzeczny to nie zatrzymają
Zaczęliśmy się śmiać.
- wszyscy cali?
- tak
- to dobrze.
Piotrek przyśpieszył.
- bo cię zamienię.
Nie szalej bo czegoś się dorobimy.
- spokojnie Martynka bez nerwów
Auto mu wyjechało.
Zdążył zahamować.
- zdążyłem żeby nie było.
- poczekaj
-. Nie mów rodzicom. Już będę grzeczny
Dzieci się śmieją.
- no to
Zwolnił i jedzie grzecznie
- no grzeczny chłopczyk
- nie chcesz się przespać
- Strzelecki!!
- to chyba znaczy nie
Po chwili byliśmy w Krakowie.
- zarosło
- no nie dziw się. Nie było nas tu 12 lat
- wy tu mieszkaliście
- tu tata a tam ja - pokazałam na dom na przeciwko
Aha
Weszliśmy do domu.
Piotrek poszedł kosić trawę i odśnieżyć od śniegu.
Dzieci już się rozłożyły na kanapie i dorwały album.
Potem poszliśmy zwiedzić miasto.
Zrobililiśmy kilka zdjęć.
*Piotrek*
Obróciłem się dosłownie na chwilę.
Martyna się oddaliła a w jej kierunku jedzie ciężarówka.
- Martyna!!
Pobiegłem i odciągnąłem ją na czas.
Sam się Wywaliłem.
Dzieci przybiegły.
- ty się kiedyś zabijesz kobieto. - dałem jej buziaka i mocno Przytuliłem.
Dzieci też
- dziękuję
- wszystko dobrze?- pytam
- tak.
- no nie wyglądasz
Poszliśmy na ławkę.
- a ty? - pyta
- żyje
Dzieci się tylko wystraszyli.
- już dobrze?
- tak. Mama cała. Ja cały.
I dobra.
Dałem Martynie wodę i tabletkę.
Połknęła.
- nie widziałam tej ciężarówki
- no najważniejsze, że wszyscy cali.
Kraków jest niebezpiecznym miastem.
- potwierdzam
- przeszło? Idziemy?
- yhym
- to idziemy coś zjeść.
- yhym
Poszliśmy do pizzerii.
- muszę chyba wrócić do pracy ochroniarza
Zaczęliśmy się śmiać.
- zatrudnisz? Postaram się nikogo nie zabić
- zatrudniam
- ojeea.
Zaczęliśmy się śmiać.
- i zacząć biegać. Zamiast ty przytyć to ja grubne.
- dobrze wyglądasz
Zaczęliśmy się śmiać.
- patrzcie tata chce żebym przytyła
- no.
- ja nie przytyje. Zrozum to wkońcu.
Już tak mam.
Powtarzasz jedno i to samo od 14 lat.
- to ja mam taką skreloze. Yh nie dobrze.
Zaczęliśmy się śmiać.
Przynieśli nam dwie duże pizze i Coca-Cola.
- pięknie ratownicy się odżywiają. - Martyna
Zaczęliśmy się śmiać.
- cicho. Ratownicy na urlopie.
Jemy.
Zjedliśmy całe dwie pizze.
Zapłaciłem i wróciliśmy do domu.
Na dzisiaj koniec.






~Odmienić los~2~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz