39. Co Ty Zrobiłeś Martynie

306 7 0
                                    

*Martyna*
Piotrek szuka jak zacząć tą rozmowę.
Dzieci się bawią.
- Martynka pogadajmy.
- o czym Piotruś?
- no o twoim wczorajszym zachowaniu
- no przegięłam wiem.
I to bardzo.
- zostawmy to. Napiłaś się. Dzieci cię nie widziały.
-Piotrek, ale ty mnie widziałeś.
Złamałam naszą obietnice
Przepraszam.
- no dobrze złamałaś.
Przynajmniej umiesz się do tego przyznać. Ja mogę to wymazać z pamięci i wogóle zostawmy ten temat.
Chodzi mi o to dlaczego płaczesz.
Jeśli coś robię to proszę powiedz mi to. Zmienię się i nie będziesz płakać.
- Piotrek ty nie musisz się zmieniać.
Jesteś idealny. Chcesz mi pomóc?
- tak
- no to powiedz mi prawdę
- jaką prawdę
- mam się zmienić? Powiedz prosto z mostu. Nie zwracaj uwagi na to co zrobię tylko powiedz mi
- nie zmieniaj się
- mam dość
- czego Martynka
- tych kłamstw. Przecież ja widzę, że niekiedy nasz ty mnie dość. Prawda?
To powiedz mi to.
- no czasami zajdziesz za daleko.
Ale nigdy nie mam cie dość.
Mam dość tylko jednej rzeczy.
- jakiej
- że szukasz u siebie wad
- bo chce żebyś był ze mną szczęśliwy
-. Jestem serce.
- nie widać tego po tobie
- Martynka, ale nie podnoś głosu.
Dzieci wystraszysz.
- przepraszam
*Piotrek*
Dzieci się patrzą.
Poszła do łazienki.
- czemu się kłócicie?
Mają łzy w oczach.
- nie kłócimy tylko nawojowałem no i mama musi mi dać karę, prawda.
- yhym.
- no to chyba ja powinienem płakać a nie wy.
Chce widzieć uśmiechy.
Uśmiechnęli się.
Dałem im po buziaku
Przyszła Martynka.
Dałem jej też buziaka.
- i jaką masz karę?
- muszę zgadnąć czemu mama jest smutna.
- to trudna kara
Uśmiechnęliśmy się do siebie.
- ale mama nie jest smutna
- więc mami się bawi.
- no widzicie. Jesteście mądrzejsi ode mnie.
Chwyciłem Martyne za rękę.
- to teraz mama myśli nad kolejną karą.
- chodź Piotruś
- a wy się tu ładnie bawcie dobrze
- Oki!!
Poszliśmy do kuchni.
-przepraszam, że na ciebie naskoczyłam.
- przyzwyczaiłem się
Najpierw mama, teraz Ty. Ciekawe kto następny
- widzę, że masz żal
- misia wiesz, że Cię bardzo kocham i owszem dajesz popalić. Zresztą tak samo jak ja. Ty mi tego nie powiesz. Bo nie wiem boisz się mnie. Nie raz masz takie ruchy jakbyś się mnie bała.
Przecież nic ci nie zrobię. Nie krzyczę, nie bije tylko staram cię pocieszyć i przytulam jak najmocniej. Ostatnio przestałaś mi ulegać i zaczynasz się buntować. Nie mówię tego żeby cię jeszcze bardziej dobić tylko żebyś zrozumiała, że nie kłamie. - wytarłem jej łze - nie płacz bo nie chce cię urazić.
Jesteś dla mnie najwspanialsza, najpiękniejsza, najskromniejsza.
O mnie by w samych superlatywach mówiła wszystkim a jak ja powiem to, że nie prawda.
I jeśli chodzi czy masz się zmienić.
To tak, ale... teraz słuchaj mnie uważnie... Ale na to, że nigdy więcej nie będziesz się krytykowała.
Po za tym jesteś idealna. Hmmm
I chyba nie tylko ja ci to powiem.
Umiesz rozbawić każdego do łez a ja umiem ciebie doprowadzić do łez.
Wybacz. Tym się różnimy
Uśmiechnęła się.
- jednym słowem
Kocham dobra więcej niż jednym słowem
Kocham Cię jaka jesteś.
Przytuliła mnie mocno.
- przytulaj mnie tak częściej a będę najszczęśliwszym człowiekiem na świecie
- ok
Wytarła łze.
- to była ostatnia
- no dobrze.
Teraz idź umyj buzię. Zapomnij. Nie było tego i pokażesz mi ciuchy które kupiłaś zgoda?
- zgoda
Poszła.
Wzięła torbę z zakupami. Wyleciało jej coś. Nie zauważyła i poszła do pokoju.
Podniosłem. Papierosy? O nie.
Poszedłem do Martyny.
- zawiodłem się na tobie
Odwraca się. Pokazuje jej.
- Piotrek to nie tak
- Martynka
- wysłuchaj mnie
- no słucham.
- Lena mi dała swoje papierosy do torby
- po co?
-. Uspokój się.
Wzięła mnie za ręce.
- chciała sprawdzić co zrobisz no, ale wróciliśmy za późno.
- aha. Fałszywy alarm.
- Tak. Tam nawet nic nie ma.
Otwierałeś?
- nie
Otworzyła.
Wyleciała karteczka.
- nie krzycz na nią. Lena - czytam
- no, ale dzięki. Wiem, że mam tego nie robić.
- wybacz. Przewrażliwiony jestem
- nic się nie stało. Po tym co wczoraj Odwaliłam.
- pamiętasz coś?
- tylko tyle, że leci na mnie zimna woda
- no płakałaś jakbym nie wiem co ci robił
- bo mi było zimno a ty nie miałeś litości
- chciałaś ze mną tańczyć o 22
- tego nie pamiętam
- jak powiedziałem, że nie to ty Piotruś nie krzycz
- musiałam być naprawdę pijana
Zaczęliśmy się śmiać.
- przepraszam jeszcze raz, że tak wyszło.
- spoko Piotruś.
Naprawdę
A co byś zrobił gdyby to było prawdziwe?
- Miśka nie wolno.
Są dzieci a po drugie to szkodzi  zdrowiu
- właśnie dzieci
Poszliśmy do nich.
Przytuliliśmy je mocno.
- i jaką masz karę?
- podarowałam mu
- tata ma szczęście
- yhym
Ktoś puka.
- otworze
- ok
Otworzyłem.
- cześć!!!! - Rodzice
- cześć
- hejo
Przytuliliśmy się.
- Piotrek co to jest? Ty palisz? - mama
- coś ty
- to moje.
- Martyna. Znowu? - tata Martyny
- nie.
- tym razem sprawdza co bym zrobił
- a ty pewnie na nią naskoczyłeś - tata
- a co miał zrobić. Myślał, że to prawda.
Martyna mnie przytuliła.
- miał powód
- jaki
- dzieci idźcie się pobawić do pokoju
- Oki
Pobiegły.
- czyli coś na poważnie - tata
- co zrobiłaś?! - tata Martyny
- ale spokojnie
- dobra. Wypiłam dwa piwa.
Tak wiem nie powinnam. Żałuję tego.
Już.
- po pierwsze wstań prosto
Puściła mnie.
- Piotrek chodź tu do nas
- ale...
- Piotrek
Poszedłem do rodziców.
- po co ona się przyznawała?
- nie wiem. Ja ją z trudem uspokoiłem a po tym kazaniu od rodziców to ja biorę wolne mogę?
- Piotrek
- wiem. Żartuję.
- co ty sobie wyobrażasz!
Kobieto
- nie płacz
Obróciłem się
- ile ty masz lat?
- no odezwij się jak do ciebie mówię.
- ale co ja mam mówić?
Robie głupie miny.
- po co to zrobiłaś?
- chciały zobaczyć co Piotrek zrobi.
- a ty to zrobiłaś.
- Piotrek ty płaczesz
- nie mogę na nią patrzeć
- no to nie patrz
- w takim razie zabieramy cię do nas.
- nie!
- nie krzycz
Poszedłem do niej bo już nie wytrzymałem.
Przytuliłem ją mocno.
- a ty co?
- czemu płaczesz?
- za bardzo ją kocham
- my ją zabieramy
- nie.
Nie ma takiej opcji.
- chyba was coś boli.
Są razem od 14 lat a wy chcecie teraz zabrać Martyne.
- no żeby zrozumiała, że nie może sobie robić żartów z męża.
- ale mi to nie przeszkadza
Dałem jej buziaka.
- jakby mu to przeszkadzało to by jej powiedział.
Poszliśmy do łazienki.
Zamknąłem drzwi na zamek.
Umyliśmy buzię.
- misia po co im to mówiłaś
- żeby nie było znowu wszystko na ciebie.
- dlatego wolałaś wysłuchać kazania z płaczem żeby mnie obronić?
- yhym.
Przytuliłem ją mocno.
- to dziękuję
- a ja przepraszam.
Wiem, że nie powinnam, ale ty tak fajnie wyglądasz jak się złościsz.
- no bo ja z tobą żartuję.
A teraz co mi powiedziałaś wcześniej.
Tamta łezka była ostatnia.
A to co było?
- nic
Zaśmialiśmy się.
- no i taką chce cie widzieć. Uśmiechniętą. Bo zaciągnę pod prysznic i włączę zimną wodę. Nie będzie litości tak jak wczoraj.
Przytuliła mnie.
- żyjecie tam?
Nic się nie Odzywamy
Pocałowaliśmy się.
- idź po klucz.
- chodź bo zawału dostaną.
- ok
Wyszliśmy z łazienki.
- dobra wyszli.
- rany co wy tacy dzisiaj
Nie wyspaliście się?
- bo zaraz ty kazanie dostaniesz
Przytuliłem się do Martyny.
- ale wy też jacyś tacy bez humoru.
- nie prawda.
Poszliśmy do kuchni.
- dobra wieczorem ja zostaje z dzieciakami a wy idziecie nie wiem. Gdzie chcecie. Dawno nie byliście - mama Martyny
- mamo wieczorem to my mamy dyżur - Martyna
- z kim?
- z Wiktorem
- zadzwonię do niego.
Dałem swój telefon z wybranym numerem do Wiktora.
- to się nie skończy dobrze.
- no.
- dzieciaki ktoś do was.
Dałem na głośno mówiący
- dzieciaki jesteście?
- nom
- co wy zrobiliście, że macie karę na wychodzenie z domu
- no wiesz, że my jesteśmy do wszystkiego zdolni i teraz no przesadziliśmy
- dobra i co wolne
- no wiesz jak Cię bardzo lubimy
- no możesz zjeść ciasteczka.
- dobra. Macie to wolne, ale widzę was jutro na nockę z nowym doktorkiem
- znowu jakiś świrniety na mózg?
- Piotrek jak ty się wyrażasz
- ups
- he he. Nie no. Wygląda na poważnego gościa.
- dobra my to ocenimy bo ty się nie znasz
- dzieciaki.
Dobra daje wam bo oni mnie zabiją.
- ok
- Piotrek zniknij na chwilę.
- ok
Odsunął się.
- eee jak zareagował?
- zrobił wojnę. Wielkie dzięki.
- eee no. Na poważnie?
- no rozwód.
- o głupie dwa piwa
- mówiłam nie dolewaj jej do soku.
- a tą paczkę
- nie denerwuj mnie
Ledwo wytrzymuje ze śmiechu.
- daj nam go
Pokazuje jej, że nie. Bo nie umiem się opanować.
- nie może teraz gadać
- czemu
Poszedłem do łazienki.
*Martyna*
- no bo poszedł
- gdzie?
- nie mówił
- ja pierdole
- ty to rzeczywiście ostro było
- to wszystko wina leny
- ej ja tylko Dałam jej paczkę z papierosów a w środku była karteczka żeby nie krzyczał.
- to kto jej dolał
- Ewelina
Przyszedł.
- dobra macie go.
- co jest?
- Piotrek, ale to nie prawda. To ona jej dolała
- no fascynujące
- no właśnie.
- yhy
- no to niech rozwodź się z nią. Macie dzieci nie. No być człowiekiem.
- jestem bezlitosnym człowiekiem.
- Strzelecki!!!!!!
- a to moje nazwisko.
- jeszcze tego pożałujesz. Zaraz tam będziemy.
Rozłączyły się.
- o kurde.
- mamy problem
- chodź. Coś wymyślimy
*Piotrek*
Ciągnę ją do łazienki.
- tylko nie zimna woda
- przecież cię nie obleje.
Chociaż?
Wziąłem ją na ręce.
- zrób taki szybki makijaż
-. Ok
Zrobiła. Przyszli rodzice.
Rozmazałem jej
- ty już wiem o co ci chodzi
- gorzej będzie jak zadzwonią na policję
Robię jej z makijażu niby siniaka
- ty charakteryzacja pierwsza klasa.
Zaczęliśmy się śmiać.
- ej, ale to się zmyje
- tak. Chyba
- a będziesz krzyczeć
- nie bo nie umiem na ciebie.
- to ja to zrobię
- bez krzyku. Jeszcze ochrona usłyszy.
- a go wcale nie widać
- wcale
Zaczęliśmy się śmiać.
- to co robimy?
- ja siedzę w kuchni i pije kawę. Coś tam będę robił na laptopie.
A ty udajesz wystraszoną i siedzisz gdzieś z dala ode mnie.
- kurde horror
- a my?
- a wy pójdziecie do dzieci.
- to my ich weźmiemy na plac zabaw.
- nie bo jak zobaczą Martyne
Przyszli.
- o rany. Mama jak ty śmiesznie wyglądasz
Zaczęliśmy się śmiać.
- pobawimy się trochę z ciociami ok.
- ok.
- Tylko będziecie się ładnie bawiły z dziadkami w naszym pokoju
- a możemy poskakać po łóżku.
- no dobra
- jej!! Wkońcu.
- tylko niezmasakrować za bardzo.
- to kupicie nowe
- yhym. Już idę na zakupy
Zaczęliśmy się śmiać.
- i nowe zabawki
Gotowi czekamy już na miejscach.
- Martynka ale tu są fajne samochody.
- ej ty się miałeś do mnie nie odzywać
- sorry.
Założyłem sobie słuchawki i zamawiam dla Martyny korlie.
Jakieś kolczyki. Może jej się spodoba.
- a kto otwiera?
- ja
No bo jak Cię ktoś zobaczy to będzie dopiero.
- ok
Po chwili.
Pukają do drzwi.
- idą księżne
Martyna siedzi w kącie
Zmieniłem stronę na motory.
- otwieraj!!
- otwieram
Otworzyłem.
-Piotrek to nie tak jak myślisz
- fascynujące.
Poszedłem do laptopa.
- Martynka. Matko boska co on ci zrobił.
- ty potworze. Chodź tu. - a to bolało. Nie jestem potworem Aniu
- nie - Martynka gra profesjonalnie
Dominika do mnie idzie
- Piotrek.
- co jest?
- co ty zrobiłeś Martynie?
- to co widać. Nie muszę opisywać prawda.
- Co w ciebie wstąpiło?
- jak mogłeś uderzyć Martyne - Anka
- Na dodatek swoją żonę - Ewelina
- nie. Uderzyła się pod prysznicem
- to nie wygląda - Aga
Wziąłem łyka kawy.
- i ty tak spokojnie sobie kawę pijesz
- no chcecie to wam zrobię.
- nie dzięki.
- może jednak
Martyna chcesz?
- nie. Przegiołeś.
Dzwonimy na policję.
- ej ej bez żadnej policji. - wstałem i idę w ich kierunku. - chcecie mi zniszczyć życie?
- nie dzwońcie. Proszę.
- Martynka on musi za to odpowiedzieć. Chodź idziemy. Zabieraj dzieci, potrzebne rzeczy i idziemy.
- może najpierw zmyje to oko co?
- że co
- ludzie nie jestem potworem, który uderzył by własną żonę - Podeszłem do nich i dałem Martynie buziaka. - nie mycho?
- yhym
- to idź to zmyj bo mnie zabiją.
- ok. - poszła.
- yhym i tak ci nie wierzę.
Robisz wszystko żebyśmy Martyny nie zabrały.
- dziewczyny. Koniec. To była tylko zabawa. Przecież nigdy bym jej krzywdy nie zrobił.
Poszły do łazienki a ja odebrałem od kuriera przesyłkę i kwiaty położyłem pod stół i poszedłem do dziewczyny.
- i co zmywa się?
- zostaw ją.
- Piotrek chodź to teraz zmywaj.
- to co?wpuścicie mnie do żony?
Martynka otwórz no mnie tu zabiją naprawdę.
- dziewczyny puście go
Otworzyła drzwi.
- no przecież zmyłaś
- no, ale zużyłam cały płyn miceralny
- eee kupi się.
- teraz im to wytłumacz bo mnie nie słuchają.
- ok
Wyszliśmy z łazienki. Martyna ma wacik przy oku.
- no nie patrzcie tak na niego.
Odwdzięczył się za tą paczkę papierosów.
- Lena Karteczka nie krzycz na nią była nie potrzebne. Nie podnosze głosu na Martyne, ani jej nie uderze tylko rozmawiam z nią.
- to czemu ona ma siniaka pod okiem
- bawił się w charakteryzatora
- wyszło nie
Martyna ściągła wacik.
- A to bolało chodź tu potworze Aniu
- sorry, ale to naprawdę wyglądało prawdziwie
- no
- bo tak miało być.
- a co zrobiłeś naprawdę?
- naprawdę to też byłem bez litosny bo nie chciałem tańczyć z żoną o 22 i zaciągłem ją pod prysznic
- i puścił lodowatą wodę a mi było zimno.
- no chyba lepsze to niż żeby cię uderzył
Poszedłem po kwiaty i przesyłkę.
- tak wiem jestem potworem, ale bardzo cię kocham i nigdy nie skrzywdze. Chodźby Nie Wiem jak weszła za skórę.
Dałem jej buziaka, kwiaty i to co zamówiłem.
- na przeprosiny
-. To ja powinnam przepraszać, prawda
- no tak naprawdę to nic nie zrobiłaś.
- dziękuję
Dostałem buziaka.
- to chcecie tą kawę?
- no teraz możesz zrobić.
- a ja to otworze
Poszedłem do kuchni i zrobiłem kawę
- czyli możemy to powtórzyć?
- ekhem
- nawet nie próbuj - tata Martyny.
Wyszli rodzice.
Dzieci pobiegli do Martyny a ja się chowam przed nimi.
- a gdzie tata?
- co wy mu zrobiliście?
- tata w kuchni był.
- tata. Gdzie jesteś!!
Tata
Idą do kuchni a ja wychodzę z drugiej strony.
Pokazuje, że mają być cicho i chodzę za nimi.
- nie ma taty
- tata się bawi z wami
Piją kawę.
Usiedli na podłodze.
- płaczemy?
Usiadłem koło ich.
- tata!!
Weszli mi na kolana i bawią się moimi włosami.
- dzieciaki my pójdziemy.
- przyjdę o 17
- ok
Pożegnaliśmy się.
- a która jest godzina? - pytam
- 11
- eee to spoko
A co na obiad robimy?
- pizze - skaczą mi po kolanach.
- i może frytki do tego
- tiak!!
- ej żartowałem
- yyy
- plosimy
-. No nie wiem co na to mama.
Pobiegli do Martyny.
Skoczyli jej na kolana.
Dali buziaki.
- ooo
- czemu nie jesteś już tak wymalowana?
- bo strasznie wyglądałam
Napiłem się kawy i Usiadłem na fotelu.
- no jak zombie tak jak w grze Kamila
Zaczęliśmy się śmiać.
- dziękuje bardzo.
- nie ma za co.
- mama chcesz jeść pizze?
- pewnie.
- no tatuś przegrałeś - Zaczęli się śmiać.
Udaje że śpie.
- wstawaj!! - skoczyli mi na kolana
Zaczęliśmy się śmiać.
- nie śpię mychole
- oj nie ładnie tatuś.
Mamy pizze na obiad
- tak? A kto tak powiedział?
- Mama
- fascynujące.
- no wiemy
Pękają ze śmiechu.
- dobra młodzi
To pizza na obiad
- a frytki?
- zobaczy się
- a my chcemy iść na plac zabaw
- nic nie zostawimy mamy i cioci
- ale nam się nudzi
- Piotrek weź ich
- a nie nawojujecie nic?
- przysięgamy
- no dobra.
- super!!
Wypiłem kawę.
- to idziemy
Ubraliśmy buty.
Kurtkę im Ubrałem i sobie
Czapkę.
- po co czapkę?
- bo zima jest a wy jesteście mali.
- no ok
Poszliśmy do Martyny dać buziaka.
- pa mama!!
-pa kochanie
- pa
Wziąłem telefon, portfel.
- grzecznie mi tu i bez żadnych numerów
- ok.
- Martynka głównie ciebie się to tyczy
- spoko
- bo zamienię się w potwora
- yhy oblejesz mnie wodą.
- pa - uśmiechnąłem się.
Wyszliśmy z domu.
- łapki.
-  Oki
Wziąłem ich za rączki i poszliśmy na plac zabaw.
*Martyna*
- kurde wy to umiecie grać - Dominika
- no.
Wiadome, że by mi nic nie zrobiła.
Ty i Anka powinnyście wiedzieć bo znacie go więcej ode mnie.
- ale umiał grać dbura
Zaczęliśmy się śmiać.
- ja mu miałam ochotę przywalić
- ta.
Wzięłam laptopa.
Włączyłam kamery.
- chcecie zobaczyć co zrobił naprawdę
- nom
Włączyłam nagranie.
Oglądają i dochodzi do rozmowy dzisiejszej.
- prywatne
- ej
- no co? Rozmowy nikomu nie pokazuje.
- no dobra
No i potem znalazł paczkę.
- przenosimy się do sypialni
Oglądają a ja pije kawę.
- koniec. Bo jak dostaje kazanie od rodziców nie chcecie widzieć
- no nie
Zaniosłam laptopa.
*Piotrek*
Dzieci rajzują po placu zabaw.
- ostrożnie
- Oki
Bawią się. Przyszła jakaś para z dzieckiem.
- no pobaw się!
Dziewczynka się rozpłakała.
- tata patrz
Zjeźdża po rurce
- no pięknie
A Lenka jak tam?
- super
- to się cieszę
Huśtawki!!
Pobiegli
Dałem ich na huśtawki.
- trzymajcie się
- Oki!!
Huśtam ich.
- a czemu mama płakała?
- no bo babcia i dziadek troszkę na mamę nakrzyczeli bo była nie grzeczna
- aha
- ale już mama nie będzie płakała
- to super
- no ja też się cieszę
A ta dziewczynka nadal płacze i siedzi w piaskownicy.
- Bartuś Lenka tam siedzi dziewczynka i płacze. Pobawcie się z nią, ok?
- oki
Pobiegli do niej.
- cześć!!
- cześć
- jestem Lenka
- a ja Bartek
-pobawisz się z nami?
- yhym
Bawią się.
Dzwoni mój telefon.
- słucham Strzelecki.
- dzień dobry. Czy może Pan z żoną i z dziećmi przyjechać na wywiad. Dawno nie było o was.
- dzisiaj nie damy rady, ale jeżeli jutro macie czas to możemy odpowiedzieć na parę pytań
- dobrze. To jutro
- w firmie czy gdzieś indziej?
- w firmie o 10
- dobrze będziemy.
- to dziękuję. Dowidzenia.
- dowidzenia.
Rozłączyli się.
- dzień dobry - jakaś kobieta
- witam - odpowiadam nie zwracając uwagi na nią
- nie poznajesz mnie.
- no nie
- dzięki
- przypomni mi Pani
- Agnieszka Nowakowska
Najlepsza kumpela ze szkoły.
- aaa no tak. Zmieniłaś się nie do poznania. Bardzo cię przepraszam
- nie no trochę lat minęło
A ty jak tam? Słyszałam, że masz żonę.
- nom i czwórkę dzieci.
- aha
A ty?
- no a ja. Mam męża w cudzysłowiu i dwójkę dzieci.
- jak w cudzysłowiu?
- po prostu to nie to. On się ogląda za innymi no to co ja mam na to patrzeć.
Właśnie wracam od adwokata.
- przykro mi
- a mi nie
Wróciliśmy do domu.
Potem około godziny 19 zabrałem swoją piękną żonę.
- mówiłem Ci jak bardzo cię kocham?
- z milion razy, ale chętnie usłyszę jeszcze raz
- powtórzę, ile będziesz chciała bo kocham Cię najmocniej na świecie.
- ja ciebie też
Pocałowaliśmy się.
Poszliśmy na kolacje przy której wypiliśmy wino.
- tylko się nie opij
- a jak się Opije to odchlolujesz mnie do domu - udaje pijanego
Zaczęliśmy się śmiać.
- dopiero byśmy dostali kazanie.
- nom
Zaczęliśmy się śmiać
Wróciliśmy do domu i poszliśmy dalej przeżywać ten piękny wieczór...

Uff skończyłam.
Mam taką akcję planuje no.
Fajnie mi się pisało ten rozdział.
Mam nadzieje, że ma sens i widzimy się jutro w następnym rozdziale.
Pozdrowionka...





























~Odmienić los~2~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz