12. Jesteście Braćmi Do Cholery

302 7 0
                                    

Miesiąc później.
*Piotrek*
Rodzice musieli wyjechać, więc muszę radzić sobie sam. Jesteśmy w bazie. Ja i mała a Natka i Kamil są w szkole.
Ja tylko siedzę w bazie.
Karmie małą.
- patrz myszko jakie dobre
- yyy
- mniam mniam
Zjadłem jedną łyżeczkę.
- dobre? - Mateusz
- pyszne
Zjadła.
- no ładnie.
Klaska
- tiak brawo brawo
Zaczęli się śmiać.
- no grzeczna dziewczynka
Dałem jej buziaka.
- a gdzie są rodzice? - Tomek
- moi musieli wyjechać a Martyny mają coś do załatwienia dzisiaj, więc nie dadzą rady się zająć małą.
- aha.
- a Lenka jest grzeczna
- Abu
- bu bu bu
Zaczęliśmy się śmiać.
Wziąłem ją na ręce i usiadłem na kanapie.
Przyszła jakaś blondi.
- dzień dobry
- dzień dobry
słucham?
- ja do pracy
- zapraszam do gabinetu.
A wy miejcie tutaj oko na małą.
Puściłem jej bajkę na telefonie.
Poszedłem z tą blondi do gabinetu.
- dlaczego akurat ta praca?
- zawsze chciałam pracować jako ratowniczka medyczna
- a ma pani jakieś doświadczenie?
- tak
Pracowałam przez kilka lat w tym zawodzie. Proszę mam nawet dowód.
- dobrze to nie mam już więcej pytań.
Tylko jak się pani nazywa?
- Lena Nowak
- dobrze.
Podpis
Podpisała.
Dałem klucze i strój.
- przejdźmy na ty. Jestem Piotrek
- Lena.
Podaliśmy sobie ręce.
Poszliśmy do reszty a ona poszła się przebrać.
- Piotrek zlituj się.
W kółko leci pieski małe dwa
- pieski małe chciały przejść przez rzeczke nie wiedziały jak
Znalazły kładeczke
Sibom Sibom
Sia LA LA LA Sibom Sibom lalala - śpiewam a mała się patrzy
- no masz talent
- bardzo śmieszne
Zaczęliśmy się śmiać.
Potem przychodziły następne dziewczyny.
Dzwoni mój telefon.
Mała płacz.
- misia patrz mama Dzwoni
Odebrałem.
- cześć
- cześć
- ooo
Zaczęliśmy się śmiać.
- jak tam sobie radzisz?
- źle
- co?
- Żartuje. Dobrze wszystko.
- zabije
Zaczęliśmy się śmiać.
- tęsknię. Chętnie bym cię Przytuliła.
- no ja też. Na razie muszę się zadowolić zimną ścianą.
- ooo Piotrek. Twoja księżniczka śniadania nie je. - Wiktor
- co za kabel
Zaczęliśmy się śmiać
- Abu
- am mama am
- am am
- znam cię człowieku?
Jakoś sobie nie przypominam
- Wiktor jej mózg wyprał? - Filip
Zaczęliśmy się śmiać.
- słyszałem durnie
- wywali nas jak przyjedzie
- już ją tego dopilnuje żeby nie - Martynka się patrzy na Wiktora
- dobra.
Jak tam życie bez nas?
- umieramy z nudy
- wstydzilibyście się nas zostawić bez soczku
- no właśnie. - Adaś
- nie przesadzajcie nie jest źle
Martynka pije soczek. Zaczęliśmy się śmiać.
- koniec tego idziemy na wykład
- pa
- pa
Rozłączyła się.
Mała płacze.
Wziąłem ją na ręce.
- Mama jeszcze zadzwoni.
A teraz patrz co mam. - wziąłem misia
- cześć jestem loko. - mówię zmienionym głosem
- nie płaczemy bo Loko też będzie płakał. Łeeeeeeeeeeee
Zaczęła się śmiać.
Wytarłem jej łzy.
- Moja mała królewna
Przytuliła się do mnie i zamknęła oczy.
Dzwoni mój telefon.
- halo
- cześć Piotrek.
Załatwiliśmy wszystko i możemy przyjechać po małą.
- to super.
- za chwilę będziemy
- ok. Czekam
-pa
- pa
Rozłączyli się.
- kto to?
- rodzice Martyny.
A wy karetki przyszykowaliście?
- tak szefie
Zaczęliśmy się śmiać.
Po chwili przyjechali rodzice Martyny a ja poszedłem się przebrać.
Przebrałem się.
- dziękuję za pomoc
- Piotrek nie dziękuj.
Uśmiechnąłem się.
- będziesz tak jak zawsze?
- tak. Jak nic nie wypadnie. Jak coś to zadzwonię
- ok.
To my jedziemy
- ok. Pa
- pa
Poszli.
- kołnierzyk se popraw - Mateusz
- teraz już was mogę zabić
Zaczęliśmy się śmiać
Poszliśmy do karetek.
- cześć dziewczynki
- cześć!!!!!!!!
- rudzielcu żyjesz tam - mówię do radia
- umieram z nudów - słyszę w odpowiedzi
- aha. My też.
- sorry mam telefon.
- ok
- szefie - Adam
- spadaj
- ale szefie no
- skocz z krawężnika
- nie sprawie ci tej przyjemności
- szkoda.
Wielka szkoda
- ej
- ne ne - wystawiłem język
- ale ty tego nie Przeżyjesz
- mamo!!
Uciekam przed Adamem
Śmieją się.
- mam żonę i dzieci
Weź miej litość.
- to ty tak pędzisz - mówi dysząc
Zaczęliśmy się śmiać
- to co ja go przytrzymam a ty wiesz.
- Ludzie biją!!
Zaczęliśmy się śmiać.
- były by jaja jakby ktoś przylazł - Adrian
- wyrażaj się. Kobiety tu są - zwracam mu uwagę
- czy ktoś przeciwia się zabiciu Piotra Strzeleckiego?
- ja!!!!!!!
- kurde. Było blisko
- no wiesz zawsze można zrobić tak jak na Piotrka ślubie. Wyprowadzić tych co się sprzeciwiają.
- bardzo śmieszne
- coś mnie ominęło? -?
- kto to?
- ktoś do ciebie
Obracam się i widzę Monikę.
- nie wszystko tylko nie ona.
- też miło cię widzieć.
Przyszłam do pracy.
Gdzie szef?
Popchali mnie.
- - wiesz bo już mamy dużo pracowników tak no więc już nie przyjmuje. Dowidzenia.
-  nic się nie zmieniłeś
- on się zmienia tylko na gorsze
- idź błagam.
- ale wiesz jak coś to ja zawsze czekam na ciebie.
- idź.
Poszła.
- kocham Cię
- oooo jak słodko
- wole Martyne
- a ktoś mi to wytłumaczy
- to jego była. Jakieś 14 lat temu byli razem. Rzucił ją dla Martyny
- coś jeszcze chcesz wiedzieć?
- dlaczego?
- bo leciała tylko na kasę.
- aha
- a wiesz ja go Martyna zmieniła
- znowu?
Tak jestem szczęśliwszy z Martyną
- on był sztywniakiem.
- Pan w garniturku
Zaczęliśmy się śmiać.
- 23p
- 23p Zgłaszam się - odpowiedziałem
- macie wezwanie do duszności
Ul. Sienkiewicza 9. Mieszkanie 5
- przyjąłem
Kto jedzie ze mną?
- ja - Mateusz
- ok i weźmiemy Lene
- ok
Poszliśmy do karetki.
- znowu ty prowadzisz? - Mateusza patrzy z niepokojem na mnie.
- będę powoli
Włączyłem sygnał i ruszyłem.
Dobra trochę szybko
- to ma być powoli
- pacjent nam się udusi a chyba tego nie chcemy.
- ok wygrałeś.
Po chwili byliśmy na miejscu.
- to idziemy do braciszka
Wzięliśmy sprzęt i poszliśmy.
- dzień dobry pogotowie ratunkowe.
Co się dzieje?
- od kiedy ty pracujesz wagi pogotowiu
- od dawna
Potrzebujesz pomocy?
- w pokoju.
Coś jej dolega nie wiem
Poszliśmy.
Kobieta leży na podłodze nie Przytomna.
Sprawdzam czy oddycha
- nie oddycha
Zrobili wkłucie i podłączyli tlen oraz monitor.
Reanimuje ją.
- choruje na coś?
- nie wiem chyba nie
- to może coś brała. Myśl to ważne
- mówiła, że auto ją potrąciło, ale przecież nie mogłaby przyjść sama do domu.
- zmobilizowała się a teraz wszystko naraz.
Zabieramy ją do szpitala.
Wziąłem ją na ręce i poszliśmy do karetki.
- mogę z wami
- wsiadaj ale Do szoferki.
Wsiadłem za kierownicą i ruszyłem.
Włączyłem syreny.
- Piotrek Zaczęła oddychać.
- no bo mnie się słucha
- 23p
- co jest 23p?
- wieziemy pacjentke po zatrzymaniu.
Potrącona przez samochód.
- ok. Jedźcie do leśnej góry
- przyjąłem.
Przyśpieszyłem.
- Nie za szybko
-. Ej. Odczep się. Karetka to jedyny pojazd w którym nie zatrzymuje mnie policja i mogę pędzić.
- poczekaj powiem Martynie
- pozdrów ją ode mnie.
- spadaj
- spoko
Przyśpieszyłem.
-, zabij się
Zwolniłem.
- może być?
- Piotrek? - brat
- co jest?
- możemy porozmawiać na osobności?
- możemy. To jak będziemy w szpitalu
- ok
Po chwili byliśmy na miejscu.
- cześć Agatko jak ci życie mija?
- dobrze co to masz dla mnie?
- Potrącona przez samochód. W karetce wróciła do żywych.
- ok.
Wyszliśmy z Sor-u.
- widziałeś jak ona na ciebie patrzy? - Mateusz
- ja mam żonę, ale może Ty jesteś chętny
- możemy porozmawiać
- mam lepszy pomysł
Pojedziemy do bazy tam pogadamy na osobności.
- ok
Poszliśmy do karetki i pojechaliśmy do bazy.
- ty patrz Martyna? - Mateusz
- co?
Zaczął się śmiać.
- już nie żyjesz
- mamo
Zaczęliśmy się śmiać.
Wysiedliśmy.
- o jednak żyją - Adaś
- no widzisz
- żyjemy? - Mateusz
- nie
Zaczęliśmy się śmiać
- Lena jak ty z nimi wytrzymałaś?
- nie było tak źle
- bo wiesz Mateusz chciał się umówić
- zabije cię
- Grzegorz idziemy - uciekłem z nim do bazy.
- i tak cię dopadne
- a jak to wytłumaczysz Martynie?
- sam się zabij
- ok. Dzisiaj skocze z dywanu.
Poszliśmy do gabinetu
- słucham cię.
- przepraszam.
Zrozumiem jeśli powiesz, że mam sobie iść.
- nie. Zostań.
Chce tylko wiedzieć czemu to zrobiłeś? Tak z dnia na dzień
- kurde Piotrek ty naprawdę tego nie rozumiesz?
- no nie
- ty masz wszystko na pstrykniecie palcem
- naprawdę?
Chce żeby Martyna wróciła
Pstryknąłem palcem.
- nie działa.
Może i mam wszystko, ale to mi nie jest potrzebne. Wiadomo, że pieniądze każdemu się przydadzą bo wszystko kosztuje, ale mi to po co.
Mam rodzinę i tylko to się dla mnie liczy.
- tak ale jak nie ma się nic to z czego się tą rodzinę utrzyma?
- wiesz, że ja każdego dnia myślę o tobie i jeszcze o Tomku. Próbowałem się do was jakoś zbliżyć.
- wiem Piotrek, że próbowałeś.
- wiesz co wtedy chciałem?
- pogodzić się?
- też
- co jeszcze?
- dać wam obydwóm Dom normalny. Taki jaki ja mam. Pieniądze i prace.
Wtedy co byś zrobił?
- próbowałbym założyć rodzinę
- brawo.
- a teraz tego nie zrobisz
- teraz to nie zależy ode mnie
- to od kogo
- od rodziców.
Wykręciłem numer telefonu.
- dzwonisz?
- tak.
To proszę dzwoń.
Dzwoni.
- halo?
Nie to nie Piotrek.
To ja Grzegorz.
Przepraszam za wszystko.
Dałem na głośnik
- co ty sobie wyobrażasz?
Wiesz jak się twój brat czuje.
Jak mogłeś tak bez słowa się od niego odwrócić. Jesteście braćmi do cholery.
I co teraz. Przeprosiłeś go? Nie nas. Tylko go.
On jest twoim bratem

Ile można?
Ludzie litości

























~Odmienić los~2~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz