27. No To Po Nas

253 9 1
                                    

Tydzień później
*Martyna*
- no i jak tam mój brat? - Kamil
- pytaj mamy
- Piotrek.
Zaczęliśmy się śmiać.
- zbierać się i jedziemy.
- czyli nie będę miał brata?
- yhym
Wiesz na siostrzyczke też idzie poderwać dziewczynę.
- tata coś o tym wie
Poszliśmy do auta.
Dzisiaj jedziemy na to spotkanie klasowe.
- a wy nie idziecie do pracy? - Natka
- mamy nockę niestety.
- czyli hata wolna?
- Kamilku babcia do was przyjdzie.
- dlaczego? Jesteśmy już duzi.
- gdzie ja już to słyszałam
- wy tak, ale Lenka nie
- ale my się nią zajmiemy
- pomożecie babci
Cisza.
- no właśnie.
Zaczęliśmy się śmiać.
- babcia wam poczyta bojeczke
- jak znowu czerwony kapturek to ja już pójdę spać o 18
Piotrek się śmieje.
- czekaj bo są dwie babcie. - Natka się zastanawia- Która przychodzi?
- ode mnie - Piotrek się odezwał.
- to nie będzie czerwony kapturek tylko dobranocka w telewizji
Zaczęliśmy się śmiać
- tylko bez jakiś wyczynów.
Słuchać się babci.
- się wie.
- ej a my z kim mamy dyżur?
- jakiś nowy doktorek przyszedł.
Ponoć ostry. Jeszcze bardziej niż wkurzony Wiktor.
- o kurde.
- Wiktor się obraził na ciebie
- czemu?
- bo nie ma ciasteczek bo Góra powiedział, że jak ciebie nie ma to nie ma ciasteczek.
- przejdzie mu.
Jak przeżyjemy ten dyżur.
Dzieci się śmieją.
- to nie jest śmieszne.
- dobra dzieciaki.
Wysiadka
- ale tato kochasz nas?
- kocham
- a ty mamo?
- kocham mocno.
- to czemu musimy tam iść?
Zaczęliśmy się śmiać.
- nawet was odprowadzimy bo tak was kochamy.
- dziękujemy
Wysiedliśmy z auta.
Poszliśmy do szkoły.
Przebierają buty.
- tylko grzecznie
- oczywiście mamusiu.
- no nawet nie próbuj - zwracam się do Kamila
Zaczęliśmy się śmiać.
Piotrek im dał po dwie dychy.
- miłych lekcji
- tato to brzmi tak jakbyś nas nie kochał
- ej. Bez takich
Przytuliliśmy się mocno.
Poszli a my pojechaliśmy na spotkanie.
- cześć
- Martyna? - wszystkie oczy na mnie
- chodźcie chodźcie - Magda nas woła
Usiedliśmy koło wszystkich.
Piotrek się przedstawił.
- widzisz mojego nic nie ruszy
- ja nie miałem wyboru
- miałeś?
Dobra nie.
Zaczęli się śmiać.
- co tak na mnie patrzycie?
- no bo no. Dawno się nie widzieliśmy.
- no wiem, ale nie lubię jak tak wszyscy na mnie patrzą
- wcale
- coś sugerujesz? - patrzę na Piotrka
- ja? Nie.
Przywidziało ci się.
Trzepnełam go
Puście małą niech tam się pobawi z dziećmi.
- no zobaczymy czy pójdzie.
Piotrek ją postawił na podłogę.
Patrzy na mnie.
- no chodź. Poznasz kogoś.
Wzięłam ją za rączkę i zaprowadziłam do dzieci.
*Piotrek*
- dogadała się z dziećmi.
- już nie wróci.
- co? Nie. Wołaj ją.
- Martynka wracaj. Zostaw dzieci w spokoju.
- no już
Bawi się kolejką.
- dziecko się bawi.
Zaczęliśmy się śmiać.
- no idziesz czy mam tam iść
- idę zgredzie
Przyszła.
- jeszcze przyjdziesz do tego zgreda
- oj obraził się.
Dałam mu buziaka.
- chciałabyś
- Phy
- kochane małżeństwo.
Zaczęliśmy się śmiać. Przytuliłam się do niego.
Wszyscy się przytuli z swoimi drugimi połówkami.
- a co u was?
- no a co może być.
Posiedzieliśmy jeszcze trochę i wróciliśmy do domu.
Położyliśmy się na łóżko.
Mała po środku.
Potem gotowałam obiad. Przyszły dzieci i my Poszliśmy przed 17 na dyżur.
- dzień dobry
- dzień dobry.
To chyba nie jest odpowiednia fryzura do pracy
- zaraz zepne włosy. Spokojnie
- następnym razem proszę wejść w związanych włosach
- a jak nie?
- Piotrek chodź
Poszliśmy do szatni.
Przebraliśmy się.
- Piotruś zepniesz mi włosy?
- tak. Chodź na kanapę.
- ok.
Poszliśmy na kanapę.
Piotrek spina mi włosy.
- a rączek nie mamy?
- nie.
- ale proszę się ich nie czepiać.
Nie jesteś szefem. - Wiktor.
Pobiegłam do niego i się Przytuliłam.
- doktorek.
- no cześć cześć
- cześć
Poszliśmy do Piotrka.
- Martynka rozwaliło się
- to kucyka zrobię.
Rozczesał mi włosy. Wspiełam w kucyka.
- jednak są rączki - ten nowy
- jak wam dzień minął?
- jak zwykle doktorku.
- a to spotkanie klasowe?
- no wiesz kiedyś było lepiej
- Tacy jacyś sztywni
- yhym
- Kamil sobie brata zażyczył
- to co?
- nie.
Bez przesady.
- no co byście mieli dwie parki.
- Wiktor a ty kiedy z Anią?
- za stary jestem.
- no właśnie my też
- nie prawda. Wy nie
- yhym
- a co ta Martynka taka bez humoru
- na dzień dobry dostała opieprz za włosy
- co?
Przecież zawsze wspina jak się przebierze
- no. Ma wspinać przed wejściem do bazy
- Aha
*Piotrek*
Przytuliła się do mnie.
- eee zaraz się uśmiechnię
- no to próbuj
Poszedłem do gabinetu.
Dałem jej buziaka.
- kocham Cię
- ja ciebie też
Pocałowaliśmy się.
Przyszedł Wiktor.
- ciasteczko?
Usiadła.
- yhym
Zaczęliśmy się śmiać.
Je ciasteczka i pije soczek.
- czyli ciasteczka są.
Okłamałeś mnie
- no jak mogłeś.
- ona już pozew do sądu dla Góry pisała.
- Żartujesz?
- nie.
- a doktorek się obraził na mnie?
- Powiedziałeś jej to?
- nom
- czyli to prawda.
Proszę ciasteczko i niech się doktorek nie gniewa.
Zaczęliśmy się śmiać.
- idź daj temu zgredowi ciasteczko
- ok
Wzięła słoiczek i podeszła do tego.
- ciasteczko?
- jak nie weźmie to nie ma serca.
- nom
*Martyna*
- nie. Dziękuję.
- ale niech pan weźmie.
Dobre są.
- no dobrze
Wziął.
Wróciłam do chłopaków.
- i co?
- wziął
- nikt nie umie odmówić Martynie
Zaczęliśmy się śmiać.
- a ty ciasteczko?
- wezmę ciasteczko.
Wziął.
Jemy ciasteczka
- a karetka przygotowana?
- nie
- dzieciaki
- już idziemy
- nie no. Jest gotowa.
Nudzi mi się w życiu
- aha
A ty masz dyżur?
- nie.
Ale boję się was zostawić z nim.
Jeszcze się pobijecie i Martyna będzie musiała was rozdzielać.
- no już bym mu, ale wiesz..
Martynka jest
- dobra to się zmywam. Jak coś to dzwońcie.
- spokojnie.
Poszedł.
- a my?
Pocałowaliśmy się.
- dzieciaki poszedłem do gabinetu a nie do domu.
- no to po nas
Zaczęliśmy się śmiać.










~Odmienić los~2~ Zakończone Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz