Czas leciał niemiłosiernie wolno. Kilka razy pytano się nas czy chcemy coś zjeść, ale nie byliśmy głodni. Kupiłam sobie tylko wodę.
-Yuri? Często latasz samolotami?
-W sumie to tak. Mistrzostwa są w wielu krajach, więc często musiałem latać.
-Rozumiem - pokiwałam głową, na znak zrozumienia. Po chwili uśmiechnęłam się i chciałam zadać kolejne pytanie, ale zauważyłam, że blondyn ledwo co utrzymuje się. Pewnie jest zmęczony po 'walce'. Zatrzymując dla siebie resztę pytań pozwoliłam mu odpłynąć do krainy snów, a ja przyglądałam się widokowi przez okno.
Wylądowaliśmy późną nocą, bo lot trwał dziesięć godzin. Z lotniska odebrał nas dziadek Yuriego. Nie za bardzo wiedziałam co mówią, więc ukłoniłam się grzecznie, kiedy usłyszałam jak Yuri mówi moje imię i uśmiechnęłam się. Jego dziadek też się uśmiechnął. A chwilę później wyjął siatkę z czymś w środku co sprawiło, że oczy blondyna zmieniły się w dwie wielkie żarówki.
Rzucił się na biednego staruszka dziękując mu po rosyjsku. Jego dziadek niestety nie miał najlepszych już pleców, przez co wydały z siebie śmieszny dźwięk i Yuri zaczął go przepraszać i złapał go za jedną rękę, pomagając mu się wyprostować. Złapałam za drugą robiąc to samo.
Jego dziadek coś powiedział i uśmiechnął się w moją stronę, a ja uśmiechnęłam się, nie mając bladego pojęcia co on właśnie powiedział. Yuri zaśmiał się i podszedł do mnie.
-Powiedział, że dziękuje za pomoc i zajmowanie się mną - wytłumaczył mi.
-Rozumiem - odpowiedziałam z uśmiechem. -Przekaż mu, że to moja przyjemność zwłaszcza, że mogę z wami zostać.
Kiwnął głową i zaczął rozmawiać z dziadkiem, który poczochrał tylko moje włosy. Ruszyliśmy do samochodu. Siedziałam z tyłu kiedy Yuri siedział z przodu i coś jadł. Rozmawiali razem z dziadkiem, a ja jak zwykle nic nie rozumiałam. Będę musiała się poduczyć rosyjskiego... Westchnęłam i zobaczyłam, że obaj siedzący z przodu się na mnie patrzą. Nad głowa pojawiły mi się trzy znaki zapytania.
-Powinnaś spróbować pirozhków dziadka - powiedział Yuri i podał mi jednego.
-Bułeczki?
-Coś takiego - powiedział a ja wgryzłam się w jedną i momentalnie rozpłynęłam się. Wtedy przypomniało mi się co Viktor mówił jak mu coś smakowało.
-Vkusno... - wyszeptałam cicho, ale dziadek blondyna to usłyszał i zaczął się śmiać.
-Cieszy się - powiedział Yuri.
-Zauważyłam - zaśmiałam się lekko kończąc bułeczkę z nadzieniem szybko. Okazało się, że mam naszykowany pokój w ich domu. Ukłoniłam się dziękując i weszłam do środka. Było już późno, ale postanowiłam powtórzyć parę zwrotów po rosyjsku. Jutro mieliśmy przejść się po mieście, więc nie mogłam się doczekać.
-Gdzie chcesz iść najpierw? - zapytał, a ja wyciągnęłam mapę z różnymi miejscami, które również wcześniej zaznaczyłam.
-Plac Czerwony, Sobór Wasyla Błogosławionego i zawsze chciałam zobaczyć Gorky Park.
-Jasne, chodźmy - powiedział ciągnąc mnie za rękę. Zrobiłam mnóstwo zdjęć, które wyślę rodzicom w formie pocztówek, dodatkowo wrzuciłam kilka z Yurim na swojego instagrama tak jak on zrobił to w Japonii.
-Będziemy jeździć na łyżwach? - zapytał kiedy byliśmy już w Gorky Park.
-Od tego tutaj jesteśmy. Wyciągnęłam cię taki kawał drogi, powinieneś też robić to co lubisz - uśmiechnęłam się, na co chłopak się lekko zarumienił.
-Lubię patrzeć jak się dobrze bawisz - wyznał i zanim zdążyłam zrozumieć już go nie było. Zostawił mnie samą, czerwoną na lodzie. Czy to możliwe, że aż tak się zawstydził? Nagle podjechali do mnie dwaj starsi mężczyźni.
-Jesteś tutaj sama?- zapytali po rosyjsku. A ja pokręciłam głową na nie. Oni zaśmiali się i rozejrzeli dookoła. -Nikogo nie widać. Nie jesteś stąd. Skąd jesteś?
-Wygląda mi na Koreankę - powiedział drugi, a mi na głowie pękła żyłka.
-No coś ty! to Chinka! - odkrzyknął drugi, a mi pękła kolejna żyłka na czole.
-Jestem z Japonii - odpowiedziałam wkurzona.
-Oho, chyba ją wkurzyliśmy - zaśmiali się, po chwili jednak przede mną pojawił się blondyn. Posłał im złowrogie spojrzenie, a oni popatrzyli na niego z góry.
-Czego chcesz? - zapytali.
-To ja się pytam! Zostawiam ją na chwilę, a jak się odwracam widzę, że wkurza ją jakichś dwóch typków - odkrzyknął Yuri. Oni podnieśli ręce i odpowiedzieli.
-Wyglądała na zagubioną, chcieliśmy jej... tylko pomóc - uśmiechnęli się do siebie.
-Nie potrzebuje pomocy - odparł Yuri i złapał mnie za rękę po czym odjechaliśmy od nich jak najszybciej.
-D-dziękuje...- powiedziałam już po japońsku.
-Nie dziękuj. Przepraszam, że cię zostawiłem, ale jestem pod wrażeniem, że umiałaś im odpowiedzieć - powiedział zaskoczony.
-Ledwo ich rozumiałam... - wyznałam. -Przed nową pracą chciałam się nauczyć paru zwrotów, ale nie wyszło mi to chyba najlepiej. Będę musiała nad tym usiąść...
-Spokojnie, przyzwyczaisz się - uśmiechnął się po czym pociągnął mnie dalej na lodowisku. Odwzajemniłam uśmiech i zaczęliśmy jeździć razem z tłumem.
Przepraszam, za tak długą przerwę!!!
CZYTASZ
Yuri Plisetsky ~ Łyżwy
FanfictionMako Katsuki chce zostać trenerką. Podczas podróży z bratem spotyka pewnego chłopaka... Co się stanie dalej? Czy zmieni swoje marzenia? Jak chłopak wpłynie na jej życie? ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ - Nie uśmiechaj się tak. - Czemu? - Bo tak! - Powi...