20.

988 77 20
                                    

Przygotowałam się na randkę z Yurim. Co prawda miałam więcej czasu niż on, ale jestem dziewczyną więc to zrozumiałe, chociaż ostatnio Yuri może wyglądać nawet i lepiej ode mnie. Ale to tylko jak się wystroi na lód, tak poza tym jest dość męski, albo lepsze określenie to chamski... No cóż to nie ważne.

Miałam jeszcze dwadzieścia minut żeby dojść do miejsca naszego spotkania, więc się nie śpieszyłam i jak dotarłam usiadłam sobie ja jednej z ławek. Ubrana byłam w beżową sukienkę i brązowy płaszczyk, do tego miałam kozaki, szalik i czapkę. Jedyny problem był taki, że nie przemyślałam, że może być tak zimno. 

Yuriego jeszcze nie było, więc postanowiłam przejrzeć co się działo w internecie. Zobaczyłam zdjęcia Victora I Chrisa z basenu z wczoraj i dzisiejsze zdjęcia Viktora i mojego brata na zakupach. Kiedy tak jechałam w dół wpadłam na zdjęcie Yuriego na motorze z Otabekiem. Było z dzisiaj sprzed kilkunastu minut. 

Stwierdziłam, że pewnie chciał go przeprosić i chwilkę się spóźni, więc czekałam dalej, ale po kolejnej półgodzinie zaczęłam się martwić. Zadzwoniłam do niego ale włączyła się poczta. Minęła godzina, a ja byłam cała przemarznięta, a w dodatku przechodnie posyłali mi smutne spojrzenia. Z każdą minutą czułam się coraz gorzej. Może po prostu o mnie zapomniał... 

Na samą myśl o tym kuło mnie serce. Pewnie teraz był na kolacji z nim i dobrze się dogadują. To prawda, że chciałam aby go przeprosił, ale nie ceną mojego czasu z nim... 

Westchnęłam i wstałam z ławki. Nie będę tak siedzieć. Walcząc ze łzami postanowiłam przejść się po udekorowanym mieście. Chciałam przejść się i popatrzeć na świąteczne stoiska, żeby kupić mu prezent, ale chciałam to zrobić z nim...

-Mako-chan?- zapytał czyjś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam Viktora. 

-O, hej.- Uśmiechnęłam się w ich stronę, wycierając łzy, chociaż był to wymuszony uśmiech. 

-Chcesz z nami coś zjeść?- zapytał mój brat, a ja pokiwałam głową i bez zbędnych komentarzy ruszyliśmy znaleźć jakieś fajne miejsce. 

-To świąteczny rynek? - zdziwiłam się. -Chciałam go zobaczyć... Ah! Ale idziemy zjeść!

-Spokojnie, Mako-chan. Możesz popatrzeć na co chcesz - powiedział Viktor, a ja rozejrzałam się po stoiskach. Pewna rzecz przykuła moją uwagę. Jak tylko ją zobaczyłam wiedziałam, że to to! Idealny prezent świąteczny dla Yurio! Który mnie swoją drogą wystawił. Mimo wszystko chciałam mu coś dać, wcale nie po to, żeby czuł się potem jeszcze gorzej za zostawienie mnie samej. 

Jak tylko dokonałam płatności ruszyliśmy dalej. 

-Profesor Minako, Mari. Już przyjechałyście - przywitał mój brat, kiedy zobaczyliśmy stojące przed szybą restauracji kobiety.  Jak tylko zauważyły jego obecność rzuciły się na niego.

-Yuri, musisz nam wyświadczyć przysługę! - wykrzyczały razem.

Nie wiem jakim cudem to się stało ale wszyscy siedzieliśmy teraz przy jednym stoliku... Ja obok Chrisa, całkowicie naprzeciwko blondyna, mojego chłopaka, który jak tylko mnie zobaczył otworzył szerzej oczy. Zerwał się z krzesła, ale ja bez słowa usiadłam obok Chrisa i postanowiłam się do niego nie odzywać. 

Mimo wszystko nie lubię być wystawiana. 

-Po kiego nas tu wszystkich zebrałeś? - zapytał Yurio, nieuprzejmie jak zwykle. Ignorując jego zdanie zawołałam kelnerkę i zamówiłam swoje jedzenie, za moim przykładem poszli inni.

-Dziwnie się czuję, siedząc tak z wszystkimi przed rozpoczęciem finałów. W zeszłym roku ciągle byłem sam, nawet na bankiecie. Nawet nie potrafiłem zagadać z Viktorem - powiedział Yuri, a Viktor wypluł swoje piwo. 

Yuri Plisetsky ~ ŁyżwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz