21.

949 79 9
                                    

Minęła godzina a ja dalej nie mogłam się uspokoić. To prawda bolało mnie to co zrobił Yuri, ale było już późno, a ja wiedziałam, ze dalej nie wrócił do swojego pokoju. Co on sobie myślał?! Jutro ma ważny występ, a on gdzieś łazi!

Mam nadzieję, że nic mu nie jest...

Nie mogąc już wytrzymać złapałam swój ciepły płaszcz i kozaki po czym wybiegłam z pokoju. Wyjęłam telefon i próbowałam się do niego dodzwonić, ale dalej miał wyłączony telefon. 

Jest szansa, że przesadziłam dając mu prezent, żeby wzbudzić w nim poczucie winy. Teraz to ja je mam, kiedy nie wrócił. 

Ruszyłam dookoła kolejnego miejsca, ludzie dalej chodzili ulicami, mimo że było już późno. Śnieg zaczął znowu padać, a ja ruszyłam w miejsce naszego spotkania. Nie było go nigdzie na tym placu, więc ruszyłam w stronę świątecznego miasteczka. Było tutaj równie dużo osób co wcześniej. Czy nikomu nie przeszkadza pogoda i godzina? 

Rozglądałam się za blondynem, kiedy wreszcie usłyszałam jego głos. 

-Nie, to nie będzie wystarczająco dobry prezent... - powiedział do sprzedawcy, który dalej próbował go przekonać. Zanim jednak zdążył mu odpowiedzieć ruszyłam w jego stronę i zawołałam. 

-Yuri! 

Odwrócił się w moją stronę, jego oczy rozszerzyły się. A mi wreszcie z klatki spadł kamień, że nic mu nie jest. Łzy zebrały się w moich oczach.

-Mako? Co tutaj robisz? Gdzie masz czapkę i szalik? Jutro masz turniej - zauważył, zdejmując swój szalik i okręcając go dookoła mojej szyi. - Płaczesz? - zapytał delikatnie ujmując moją twarz.

-Łatwo ci mówić, też masz jutro konkurs! Wiesz ile strachu mi napędziłeś, powinnam być na ciebie zła, zasłużyłeś sobie, ale kiedy nie wracałeś tak długo... Zaczęłam się martwić! Głupku, myślałam, że nie będziesz chciał wrócić, że zachowałam się za ostro...

-Mako - przytulił mnie przerywając moje bełkotanie przez łzy. -Przepraszam, nie chciałem wracać bez niczego, ale nie wiedziałem co mógłbym ci kupić żebyś mi wybaczyła. To tylko i wyłącznie moja wina. Schrzaniłem to, ale obiecuję, że wszystko ci wynagrodzę. 

-Yuri... Nie musisz mi nic kupować, po prostu wróćmy już - wyznałam i przetarłam jego rumianą twarz. Widać było, że wstrzymuje łzy. -W tej chwili nawet nie wiesz jak się cieszę, że nic ci nie jest!

-Przepraszam, zezłościłem cię, a potem sprawiłem, że się martwiłaś.

Westchnęłam i złapałam jego zziębniętą rękę, była już lekko sina. Poprowadziłam go do hotelu, a potem wjechaliśmy windą. Cały czas trzymałam jego zimną rękę, aż zaczęła robić się cieplejsza. Poszliśmy do jego pokoju i zrobiłam herbatę. Napił się łyk, po czym odstawił ją na bok i popatrzył mi prosto w oczy.

-Zacznę pierwsza, bo widzę, że chcesz powiedzieć coś mocnego. Jest już późno, poczekam aż wypijesz herbatę i musisz pójść spać, to jest teraz najważniejsze. Twój jutrzejszy konkurs Yuri. 

-Ty też musisz się wyspać. Idź pierwsza, a jutro obiecuję, że jak tylko wygram złoto wszystko ci wynagrodzę dwukrtonie.

-A jak nie wygrasz złota? - zapytałam z lekkim uśmieszkiem, widząc to posłał mi swój własny i wstał z łóżka, żeby górować nade mną.

-Wątpisz we mnie Mako? 

-Ależ skąd, po prostu uważam, że jest dużo innych, bardziej doświadczonych łyżwiarzy, których nie powinieneś lekceważyć.

-Jak twój brat? - prychnął lekko, przez co zmarszczyłam brwi.

-Jeden z nich, w końcu raz już z tobą wygrał, moja Baletnico - odgryzłam się. Widać było, że moje pieszczotliwe przezwisko mu nie przypasowało, bo sam zmarszczył brwi, a jego usta wygięły się w niesmaczny grymas. 

-Tym razem - zaczął poważnie patrząc mi prosto w oczy. - Tym razem na pewno wygram. 

-W takim razie może mały zakład? - zapytałam lekko się uśmiechając na wspomnienie naszego poprzedniego zakładu. Blondyn kiwnął głową, żebym kontynuowała. -Jeśli wygrasz złoto, możesz zrobić wszystko to co chciałeś, jeśli ja wygram złoto to jedziemy razem na wycieczkę do miejsca, które wybiorę.

-Czyli tak czy inaczej będę rekompensować za swoje błędy.

-Tak działa życie - odparłam i wystawiłam przed siebie dłoń. - Stoi?

-Hmm... O ile jeśli wygram będziesz musiała pójść ze mną wszędzie.

-Dobrze.

-I jeśli ja zajmę inne miejsce niż pierwsze to co się stanie? - dopytał jeszcze.

-Hmm... Hehe. Pójdziesz na kurs tańca hip-hop - zaproponowałam, na co na jego twarzy pojawił się wyraz zdziwienia. 

-Okay...? Ale jeśli ty nie zajmiesz pierwszego miejsca, to idziesz ze mną jako para na przyjęcie po turnieju.

-A planowałeś iść z kimś innym? - zapytałam rozbawiona. - Z jedną z fanek?

-Nie bądź zazdrosna Mako - wyszeptał, łapiąc moją wyciągniętą dłoń i ciągnąc mnie w jego ramiona. -Wszystko co robię związane jest tylko i wyłącznie z tobą. 

Na jego słowa poczułam jak czerwień napływa mi do policzków. Zrobiło mi się gorąco, mimo że on dalej był dość chłodny. 

-Powinieneś się położyć i dokończyć herbatę - powiedziałam i popchnęłam go delikatnie w stronę łóżka. Usiadł pod kołdrą i napił się więcej herbaty. Poczekałam aż wypije całą, po czym odstawiłam jego kubek na bok. Kiedy miałam wstać i życzyć mu dobranoc złapał mnie za rękę i splótł razem nasze palce. Patrzyłam na niego oczekując kolejnych słów, nie wiedziałam jakie emocje nawet odczytać z jego twarzy. W końcu się odezwał. 

-Mako, proszę zostań ze mną - pociągnął mnie do swojego łóżka. - Przez tę jedną noc.

-Yuri - zaczęłam, ale mi przerwał.

-Bez ciebie jest mi zimno, nie mogę sobie teraz wyobrazić jakbym miał jutro zatańczyć, kiedy nie ma tam ciebie.

-Będę tam i będę ci kibicować - odwróciłam się twarzą do niego. -Yuri, nie zostawię cię. 

-Mimo, że ja ciebie wystawiłem...

-To był pierwszy i ostatni raz - ostrzegłam, na co od razu pokiwał głową. -Nie dałabym sobie rady bez ciebie. Nie było cię godzinę, a myślałam, że minęło pół nocy. Za bardzo wpłynąłeś na moje życie. 

-Mako, kocham cię - wyszeptał wtulając mnie w swoją klatkę. -Nigdy więcej tego nie zrobię.

-Mam taką nadzieję, też cię kocham - wyznałam i pocałowałam jego chłodne usta. Zanim zrobiło się za namiętnie i gorąco przerwałam pocałunek. 

-Rozgrzewasz mnie - wyszeptał mi do ucha i złączył nasze usta ponownie. 

-Nie trzeba było tyle stać na dworze - wyszeptałam i wtuliłam się w niego. Robił się coraz cieplejszy, co uspokoiło mnie trochę. Jutro mieliśmy oboje turniej, jakby coś mu się stało nie wybaczyłabym sobie. Jutro na pewno dam z siebie wszystko, dla Yuriego, dla mojego brata, Viktora, swojej rodziny i trenerów oraz wszystkich osób, które mnie wspierały, ale przede wszystkim zrobię to dla siebie, bo czuję, że przy łyżwiarstwie zostanę na dłużej niż przy innych sportach. Zwłaszcza, że obok mnie leży ktoś kto podtrzymuje we mnie własny płomień. 

Yuri Plisetsky ~ ŁyżwyOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz