#21. Śmierć dosięga każdego

120 11 0
                                    

Z. P. W. Jasona:

Obudziłem się około południa. Gdy otworzyłem lekko oczy, zauważyłem Lizę siedzącą na brzegu łóżka i oglądającą moje Tatau. Wstałem do pozycji siedzącej.

- Hej, co się stało? - Mruknąłem.

- Hej, chciałabym porozmawiać. - Odpowiedziała nieco zmieszana.

- Słucham.

- Słyszałam twoją rozmowę w Oliverem. - Powiedziała smutno.

- Ou... - Zaskoczyłem się. - Więc, ja...

- Rozumiem. - Przerwała mi. - Nie mam prawa na siłę cię do tego zmuszać. Ale to prawda... Kocham cię.

- Dzięki że rozumiesz... - Uśmiechnąłem się i przytuliłem lekko. - I przepraszam.

- Wiedz że boję się trochę tej twojej przemiany. Nie jesteś sobą... Nie takiego ciebie poznałam. Ale wierzę że to co robisz jest słuszne. Wiem że uratujesz Rileya i Granta... Oraz Zeldę.

Uśmiechnąłem się czule i pogłaskałem po policzku. Zabrałem broń i ruszyłem na zewnątrz po czym wskoczyłem na tyrolkę i zjechałem w dół do Amanaki. Przed wioską stał Dennis i rozmawiał z żołnierzami Rakyat. Strasznie gestykulował, więc to znaczyło coś złego. Podbiegłem tam.

- W samą porę! - Powiedział gdy mnie zobaczył. - Ludzie Vaasa atakują małą wioskę na południu.

- A co ja mam zrobić?

- Zabić go. - Powiedział pewny siebie.

Na samą myśl ucieszyłem się z tego zadania. Jeśli go zabiję, piraci będą osłabieni a wtedy zaatakuje i ją uratuję.Lepiej być nie mogło! Przygotowałem się, uzupełniając granaty, naboje i tym podobny sprzęt a następnie wskoczyłem do terenówki, razem z pozostałymi Rakyat.

***

Dojechaliśmy a tam już od pół godziny panowała rzeź. Pobiegłem pod najbliższą osłonę i strzelałem do piratów. Z oddali zobaczyłem go. Vaas... Pewnym krokiem szedł przed siebie, strzelając z obrotówki we wszystko co mu stanęło na drodze. Wyszedłem niepostrzeżenie z kryjówki i starałem się obejść cały plac boju by podejść go od tyłu. Po drodze zabiłem przy pomocy noża kilku piratów i gdy byłem kilka metrów od niego, on przyuważył i odwrócił się w moją stronę. W ostatniej chwili padłem na ziemię, unikając gradu pocisków które miały mnie zabić. Vaas odrzucił broń i wyciągnął nóż bojowy który chciał wbić w moje plecy, lecz przeturlałem się szybko na bok i również wyciągnąłem swój nóż.

Zaczęliśmy walczyć wręcz. Zamachnął parę razy przy mojej głowie, brzuchu oraz klatki piersiowej a ja z trudem unikałem ciosów. Był bardzo szybki i zwinny, perfekcyjnie panował nad ostrzem. Gdy chciał wyprowadzić kolejny cios, uderzyłem rękojeścią mojej broni w jego skroń a następnie kopnąłem w brzuch, po czym upadł na ziemię, robiąc przewrót. Wstał szybko na równe nogi i rozpoczął szarżę. Tym razem to ja dostałem w brzuch i w klatkę i w chwil gdy chciał wbić we mnie ostrze,zablokowałem atak swoją bronią. Tym sposobem rozciął moje prawe przedramię. Złapałem lewą ręką jego nadgarstek, gdy chciał zaatakować mnie z góry a ja starałem wbić się w jego bok lecz i on złapał mnie. Zaczęliśmy się siłować.

- Myślisz że dasz mi radę hermano? - Syknął z szyderczym uśmiechem.

- Pieprz się psycholu! - Krzyknąłem i odepchnąłem go.

- Myślisz że ci się to uda, huh?! Jesteś nikim. Zginiesz jak reszta tych śmieci.

- Mylisz się... Uratowałem już prawię wszystkich. Teraz jak uratuję to cię zajebię! Rozumiesz?!

Rook Island || Far Cry 3Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz