Poczułam dłoń głaszczącą moje włosy i otworzyłam lekko oczy, uśmiechając się czule przytulona do Jasona, który jak widać nie spał od jakiegoś czasu.
- Hej słonko. - Mruknął
- Cześć. - Powiedziałam zaspana.
- Jak się spało?
- Mmm... Wspaniale.
Jason pocałował czule a potem wstaliśmy i zaczęliśmy się ubierać.
- Która godzi... - Zaczął chłopak gdy nagle jakiś blondyn wszedł do pokoju.
Patrzył się raz na mnie raz na Jasona z otwartymi ustami, nie wiedząc co powiedzieć. Staliśmy tak chwilę zmieszani.
- Zelda. - Przerwałam tą niezręczną ciszę i wyciągnęłam dłoń.
- Oliver. - Odpowiedział zmieszany, chwytając rękę. - To o niej mówiłeś?
- Olie... - Warknął Jason.
- No no... - Uśmiechnął się zalotnie blondyn. - Miałeś rację mówiąc że jest niesamowita.
- OLIVER. - Krzyknął brunet.
- Dobra spokój. - Powiedziałam śmiejąc się. - Chodźmy już lepiej na dół.
Zeszliśmy wszyscy piętro niżej i gdy tylko się pokazałam,reszta siedząca przy stole spojrzała z niedowierzaniem. Dziewczyny rzuciły się radośnie na mnie a czarnowłosy zapytał:
- Sorry, czy ja o czymś nie wiem?
- To Zelda. - Przedstawił Jason.
- Miło mi, Keith jestem. - Wyciągnął dłoń, uśmiechając się.
- Zelda. - Uściskałam. - Wybaczcie, ale już muszę uciekać.
- Zaraz, jak to?! - Zapytała z niedowierzaniem Liza.
- Jason wam wszystko wyjaśni. - Podeszłam do składziku z bronią i wyciągnęłam mały nóż bojowy, który schowałam do obuwia oraz sięgnęłam po wz.33.
Bardzo żałuję że nie mogę zostać. Jenak nie chciałam by Vaas lub ktokolwiek dowiedział się o kryjówce a tym bardziej by kogoś zabił. Podeszłam do drzwi lecz Jason złapał mnie za rękę i spojrzał ze smutkiem głęboko w oczy.
- Proszę, zostań. - Zabrał z mojej twarzy kosmyk włosów. - Martwię się o ciebie.
- Mówiłam ci już. - Cmoknęłam chłopaka w usta. - Nic mi nie będzie, obiecuję.
- Kocham cię.
- Też cię kocham.
Otworzyłam drzwi i wyszłam. Serce mi bolało gdy go widziałam takiego smutnego, ale to wszystko dla ich dobra. Postanowiłam polecieć na paralotnia pozostały kawałek przejść na piechotę. Tak też zrobiłam.
Z. P. W. Jasona:
Wyszła... Cholernie nie chciałem by wracała tam do obozu ale co mogłem zrobić? Było to bardzo ryzykowne a ona bardzo nie chciała nikogo narażać oraz zdradzać kryjówki. Wróciłem do reszty i usiadłem przy stole wbijając wzrok w podłogę.
- Dlaczego odeszła? - Zapytał Keith.
Wyjaśniłem reszcie całą sytuację z Hoytem i Vaasem. Wszyscy milczeli przerażeni. Oliver mruknął pod nosem z niedowierzaniem:
- Ten psychol... On chciał nas...
- Tak... - Przerwałem.
Nastała cisza. Wszyscy martwili się tylko sobą lecz ja najbardziej bałem się o Zeldę. W głowie miałem najgorsze scenariusze. Wyszedłem, jej już nie było więc zjechałem na tyrolce i poszedłem do Amanaki w stronę biura Dennisa. Wszedłem do środka a tam pustka... Zamknąłem drzwi i zająłem się leżącymi na biurku papierami. Mój wzrok przeniósł się na łóżko. Pamiętam jakby to było wczoraj... Nasze pierwsze spotkanie, wtedy nie wiedziałem co robić, byłem zszokowany całą sytuacją i miałem się poddać, lecz ona postawiła mnie do pionu i wszystko pokazała. Uśmiechnąłem się na tą myśl i wróciłem do obowiązków.
CZYTASZ
Rook Island || Far Cry 3
FanficWojna domowa na Rook Island pomiędzy plemieniem Rakyat a najemnikami Hoyta i współpracującymi z nim oddziałami piratów Vaasa, trwa już 18 lat. Rozpoczęła się, gdy na świat przyszła Zelda - córka Amidali i Shaya. W wieku 7 lat dziewczynka straciła ob...