2

899 44 9
                                    

Nagle drzwi się otworzyły. Weszłam do środka. Dom był naprawdę piękny jednak strasznie zaniedbany. Wyglądał tak, jakby nie sprzątano go jakieś 100 lat. Wszędzie było pełno kurzu i pajęczyn.

-No to nieźle się wkopałam-pomyślałam. Nagle usłyszałam czyjeś kroki. Po dębowych schodach schodziła elegancka kobieta w szpilkach. Wręcz nie pasowała do całej tej scenerii. Miała na sobie biała koszulę, czarną marynarkę i spodnie w tym samym kolorze. Wyglądała jak zwykły pracownik biura.

-Witam, nazywam się Agnieszka i jestem managerem właścicieli tej posiadłości. To niezwykle zapracowani ludzie którzy raczej rzadko tu bywają. Możliwe że Pani ich nawet nie spotka. To ja się z Panią kontaktowałam i będę zmuszona zadać Pani kilka pytań. Właściciele nie zaprzątają sobie głowy takimi pierdołami. Zapraszam na górę.

Ręką wskazała mi drogę na górę po schodach. Gdy weszłyśmy na piętro, ujrzałam długi korytarz, rozchodzący się w dwie strony, można było mieć wrażenie że jest się w hotelu, z powodu ilości drzwi. Na pokrytych tapetą ścianach wisiały stare obrazy oraz zakurzone, kryształowe kinkiety. W końcu zatrzymałyśmy się przed jednym z pokoi. Kobieta wyciągnęła stary klucz i otworzyła je ostrożnie. W pokoju po lewej stronie stała zdobiona komoda ze starymi zdjęciami, obok niej znajdowała się żelazna, rycerska zbroja. Po prawej stronie stało masywne biurko za którym zdążyła już usiąść Pani manager.

-Proszę usiąść. -Wskazała na miejsce po drugiej stronie biurka. -Czytałam Pani CV i nie ukrywam że wywarła Pani na mnie bardzo dobre wrażenie. Jednak brakowało w dokumencie pewnej informacji.

-Nie możliwe. Bardzo skrupulatnie je pisałam. Kilkukrotnie sprawdzałam czy wszystko się zgadza.

-Rozumiem, jednak musiała Pani o tym w pośpiechu zapomnieć, dlatego uzupełnimy to teraz i będziemy mieć to z głowy. Proszę mi powiedzieć jaką grupę krwi ma Pani.

-Yyyy... nie rozumiem.

-Pani grupa krwi.

-Rozumiem pytanie ale nie rozumiem po co Pani taka informacja?

-Chcemy dbać o Pani bezpieczeństwo. Proszę się nie bać, to tylko formalności.-Na te słowa uśmiechnęła się pogodnie.

-No dobrze. Grupa A.

-Idealnie. To wszystko. Pracę zaczyna Pani od jutra proszę się stawić o 07.00. Wtedy też dostanie Pani ubranie robocze oraz wskazówki dotyczące pracy. Żegnam.

-Do widzenia...

To było naprawdę dziwne. Sama już nie wiem czy się cieszyć z nowej pracy czy jednak trochę bać. Chyba nie ma co gdybać, wszystkiego dowiem się jutro.



* * * * * * * *



Dzisiejszy dzień zaczął się identycznie jak poprzedni. Znów spacer przez ten upiorny ogród, znów ta mgła, jednak dzisiaj nie czekałam tyle pod drzwiami co poprzednio. Jak na fotokomórkę otworzyły się gdy tylko weszłam na ostatni stopień. Przede mną stała już Pani manager. Chciałam coś powiedzieć jednak nie dopuściła mnie do słowa.

-Tu masz ubranie -podała mi perfekcyjnie złożone w kostkę ubranie. - Masz 5 min na przebranie się, Ja mam jeszcze ważną sprawę do załatwienia.

I znowu nie zdążyłam zapytać się o łazienkę czy jakikolwiek miejsce gdzie mogłabym się przebrać. Od razu zniknęła wchodząc do któregoś z pokoi. Ruszyłam w drugą stronę, otwierając po kolei drzwi i zaglądając do środka w poszukiwaniu toalety. W pierwszym pomieszczeniu do którego zajrzałam, panował kompletny bałagan. Porozrzucane ubrania walały się po całej podłodze, jednak w przeciwieństwie do reszty domu tutaj przynajmniej widać było że ktoś tu mieszka. Agnieszka wcześniej mówiła mi że właściciele są zajęci i rzadko tu bywają, więc stwierdziłam że raczej cały dom jest pusty. Weszłam do środka, rzuciłam uniform na łózko i szybko zaczęłam się rozbierać, żeby moja przełożona długo na mnie nie czekała. Kiedy ściągnęłam koszulkę, usłyszałam czyjś głos za plecami.


House of Debauchery || JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz