13

541 31 2
                                    

Rano obudził mnie wodospad lodowatej wody. Od razu podskoczyłam ze strachu. Przetarłam zaspane oczy.

- Wstawaj! Nie ma spania.

Rozpoznałam głos Jeon Jungkook'a. Momentalnie podniosłam się i zaczęłam wycofywać. W głowie miałam ostatnie wydarzenia z nim związane.

- Hahaha. Spokojnie nie bój się mnie. Przecież ostatnio nic ci nie zrobiłem.

Niebezpiecznie się do mnie przybliżył.

-Jeszcze... - Szepnął mi do ucha.

Moje ciało przeszedł dreszcz. Nerwowo przełknęłam ślinę.

Chyba Bóg wysłuchał mojej cichej modlitwy bo do pomieszczenia wszedł Min Yoongi.

- Ty niewyżyty erotomanie... Kiedy indziej się nią zajmiesz, teraz musimy się spieszyć. Pora karmienia się zbliża.

- Ehh no widzisz taki nasz los, zawsze musi nam ktoś psuć całą zabawę. - Brunet posłał mi oczko.

- Wstawaj nie mamy całego dnia.

Posłusznie wykonałam polecenie. W tej sytuacji bunt i tak nic by nie dał. Standardowo udaliśmy się w stronę windy.

Kolejny dzień w tym okropnym miejscu. Miałam nadzieję że to tylko zły sen z którego nie mogę się z niego wybudzić.

W tym momencie nie było czasu na użalanie się nad sobą. Miałam do wykonania swego rodzaju misję. Nie mogłam zawieźć.

Na arenę weszła moja przeciwniczka. Widać że była szybka i zwinna. W trakcie walki bardziej skupiałam się na Hybris niż na rywalce.

Obserwowałam zachowanie maszyny i reakcję miedzy innymi na pokarm czyli krew.

Gdy zobaczyłam już to co chciałam powaliłam dziewczynę na łopatki i wbiłam miecz w jej ciało przebijając się do podłoża w nadziei rozwalenia tego ustrojstwa, jednak ku mojemu zdziwieniu, to mi się nie udało. No tak, to było by zbyt proste...

Zostałam porażona prądem, który rozszedł się po całym moim ciele. Poczułam ciepło wypełniające mnie od środka. Świat zaczął wirować a ja upadłam na ziemię. Wiedziałam co się dzieje lecz nie potrafiłam odzyskać władzy nad ciałem.

Z areny wynosiło mnie dwóch mężczyzn, którzy trzymali mnie pod ramię. Moje nogi mimowolnie ciągnęły się za mną. Chciałam iść sama jednak nie miałam siły.

Tych zdarzeń było tak dużo że powoli zaczęłam mylić rzeczywistość ze snem. Nie wiedziałam czy to aby faktycznie się wydarzyło.

Po raz kolejny budzę się z pustką w głowie. Standard. Jakimś cudem byłam w swojej szarej celi.

* * *

Obudziłam się u boku Jimina, który siedział przy łóżku i przyglądał mi się.

- Źle wyglądasz, wiesz?

- Dziwisz mi się?! Od kilku dni nie widziałam prysznica. Nie mówiąc już o normalnym posiłku...

- Ehh... masz rację. Pamiętasz może coś z wczoraj?

- Co?! To ja tyle spałam?!

- No tak, zostałaś porażona prądem i to porządnie. Dziwię się jak ty to wytrzymałaś.

- Ahh pamiętam. Chciałam rozwalić to dziadostwo ale niestety nie poszło po mojej myśli.

- Mówiłem Ci że nie da się jej zniszczyć.

House of Debauchery || JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz