3

807 46 9
                                    

-No, no, no...

Stanęłam jak wryta, czułam jak moja twarz robi się czerwona. Odruchowo się odwróciłam ale szybko zaczęłam tego żałować. O szafę opierał się wysoki, przystojny brunet z brązowymi oczami, który słodko się do mnie uśmiechał, pokazując swoje królicze ząbki. Na jego widok oblałam się jeszcze większym rumieńcem. Nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić więc nerwowo porwałam zdjętą koszulę i zaczęłam się zasłaniać.

-Nie wiem kim jesteś, ani co tu robisz ale nie przeszkadzaj sobie.- To mówiąc, jeszcze bardziej się uśmiechnął.

-T...to nie tak jak myślisz. Jestem tu nową sprzątaczką i musiałam szybko się gdzieś przebrać. Nie znam jeszcze tego domu więc weszłam do pierwszego pokoju. Myślałam że ty nikogo nie ma. Naprawdę przepraszam...

-Ooo sprzątaczką. Znaczy że będę Cię tu częściej widywał.

-Jeśli się szybko nie przebiorę to ta cała Pani manager zaraz mnie wywali na zbity pysk i już się nigdy nie spotkamy.

-Aga? Zostaw ja mnie.- I znowu uroczo się uśmiechnął.- Dobra, ja się odwrócę a ty się przebieraj.

-Przecież wszystko widać w lustrze!

-Podobno ci się śpieszy.

-Co za zboczeniec.

Miałam już gdzieś, to że mnie podgląda, chciałam tylko zdążyć przed Agnieszką, więc szybko wskoczyłam w czarną, krótka sukienkę z uroczym fartuszkiem i w szpilki, jednak jak na złość, zamek od kiecki musiał się zaciąć. Zdesperowana zaczęłam go nerwowo szarpać.

-Hej, spokojnie, pomogę Ci. - Zaproponował, widząc w lustrze moją nieporadność. Zrezygnowana, zgodziłam się. Podszedł do mnie i stanął za mną niebezpiecznie blisko. Delikatnie odgarnął moje włosy.

-Ładnie pachniesz. - powiedział.

-Dziękuję. - Znów poczułam jak cała się czerwienię.

Nieznajomy ostrożnie pociągnął suwak, który nagle, magicznie się odhaczył. Odwróciłam się żeby jeszcze raz móc zobaczyć te śliczne oczka.

-Dziękuję. - Odparłam.

Nie tracąc kontaktu wzrokowego zabrałam ubrania i wyszłam z pokoju. - Coraz bardziej mi się tu podoba- pomyślałam. Na szczęście Agnieszki jeszcze nie było, więc postanowiłam zaczekać na kanapie, tuż obok wejścia. W między czasie podziwiałam wszystkie te starocie. Ogromne portrety, kryształowe lampy, drogie meble i ogromny zegar stojący naprzeciwko. Rozmarzyłam się. Ten dom był jak pałac. Mieszkając tu można by było poczuć się jak królowa. Myśląc o tym, straciłam poczucie czasu, jednak Pani manager nadal się nie zjawiła. Postanowiłam jej poszukać i przy okazji troszkę pozwiedzać ten zamek. Poszłam w lewo, tam gdzie wcześniej znikła Agnieszka. Moim oczom ukazał się ogromny salon z pięknymi fotelami wyłożonymi aksamitem, dębowym stołem i kominkiem który oświetlał całe pomieszczenie. Nad nim wisiał dość duży portret mężczyzny w mundurze. Po lewej stronie od kominka były szeroko uchylone, rozsuwane drzwi zza których zdawało mi się słyszeć jakieś dźwięki. Bezmyślnie ruszyłam w tamtym kierunku. To, co zobaczyłam w środku, wprawiło mnie w osłupienie. Sam pokój wyglądał jak zwyczajny gabinet. Na ścianach było pełno regałów na których poukładane były książki. Na środku, stało solidne biurko za którym stała poszukiwana przeze mnie Pani manager, czule całująca się z jakimś mężczyzną. Chciałam cichutko się wycofać, jednak wpadłam na stojak, robiąc przy tym niesamowity hałas. Para kochanków od razu się zerwała i skierowała wzrok na mnie. Po minie Agnieszki nie trudno było się domyślić że jest wściekła, natomiast mężczyzna był całkowicie zdezorientowany na mój widok. Był w tak dużym szoku że jedyne co mógł zrobić w tej sytuacji, to smutną minkę i pytająco na mnie spoglądać, co sprawiało że wyglądał niczym dziecko.

-Ja, najmocniej przepraszam...

-Kazałam Ci się przebrać i na mnie czekać!

-Tak, ja czekałam ale długo Pani nie było więc...

-Mówiłam że mam do załatwienia ważną sprawę. Oczekiwałam od ciebie profesjonalizmu, cierpliwości i tego, żebyś nie wciskała nosa w nie woje sprawy.

-J...j...ja przepraszam ale to naprawdę było...

-Dość tego. Wynoś się stąd. - Na te słowa wkurzyłam się jak nigdy.

Ruszyłam w stronę wyjścia.

-Nikt nie ma prawa zwracać się do mnie w ten sposób. - Mówiłam sama do siebie.

Na drodze stanął stanął mi ten sam mężczyzna przed którym zdążyłam się już skompromitować.

-Co się stało? - Zapytał zdziwiony.

Nie miałam ochoty się mu żalić, parsknęłam tylko i ominęłam go, chcąc jak najszybciej stamtąd wyjść. Gdy doszłam do samochodu i usiadłam za kierownicą, poczułam jak całe napięcie i stres ze mnie schodzą. Musiałam się uspokoić, przecież nie mogę prowadzić w takim stanie. Oparłam się o zagłówek i starałam się myśleć o czymś przyjemnym. Nagle, zadzwonił telefon. Odezwał się znajomy głos.

House of Debauchery || JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz