9

641 35 1
                                    


Pov. Megan

Idąc na spotkanie z Panią Manager byłam prawie pewna tego że mnie zwolni między innymi za to że opieprzam się podczas pracy i zabawiam się z właścicielami. Po tym jednak co przed chwilą usłyszałam już mi nie zależało. Nie ważne czy to co mówił Jimin było prawdą. Za dużo dziwnych rzeczy tutaj widziałam i słyszałam aby tu dalej pracować. Nawet gdyby i tym razem uszło by mi na sucho i tak miałam zamiar zrezygnować. Żałowałam jedynie że to wszystko tak się potoczyło ale trudno. Może czegoś to mnie nauczy i następnym razem nie będę taka naiwna.

Na rozmowę za bardzo mi się nie spieszyło. Chciałam jeszcze pochodzić po ogrodzie, bo był naprawdę piękny i nacieszyć się, po raz ostatni, jego widokiem.

Ruszyłam w kierunku alejki, którą wcześniej z Jiminem pominęliśmy. Była ona zarośnięta trawą i sprawiała wrażenie zaniedbanej, w porównaniu do reszty ogrodu. Wcale mi to jednak nie przeszkadzało. Uważam że natura jest najpiękniejsza wtedy gdy jest dzika. Przedzierając się przez krzaki szłam przed siebie.

Doszłam do małego lasku, w którym postanowiłam odsapnąć. Usiadłam na kamieniu i zaczęłam rozglądać się wokół wypatrując jakichś zwierzątek. Jedna rzecz zwróciła moją uwagę. Podeszłam bliżej do niewielkiego bagna.

Na jego brzegu leżała ludzka czaszka a obok niej kości. Kawałek dalej, trochę w błocie pogrzebane były ludzkie zwłoki. Najgorsze w tym wszystkim było to że były całkiem świeże. Sam trup nie wyglądał normalnie. Był przesadnie wychudzony, tak jakby wyssano z niego całe życie. Takich trupów było więcej. Niektóre częściowo rozłożone, po paru zostały tylko kości. Widok mroził krew w żyłach.

W tamtym momencie zaczęłam się bać. Naprawdę bać. Jimin miał rację. Tu nic nie jest takie na jakie wygląda. Pod przykrywką pięknego ogrodu kryło się cmentarzysko trupów. Aż strach pomyśleć jakie sekrety skrywa sam dom i jego właściciele. Przerażona uciekłam stamtąd pędząc do budynku. Oparłam się plecami o drzwi wejściowe próbując ochłonąć. W głowie nie miałam nic innego tylko widok tych okropnych ciał.

Ruszyłam po schodach w stronę gabinetu. Chciałam jak najszybciej to załatwić i opuścić ten dom wariatów. Zapomnieć o wszystkim i starać się żyć dalej. Nagle usłyszałam przeraźliwy pisk. Rozpoznałam w nim głos Kayun.

- Agnieszka musi poczekać.

Pobiegłam na dół w kierunku z którego wydobywały się krzyki. Wszystko wskazywało na to że dochodzą one spod klatki schodowej czyli pomieszczenia, do którego nie miałyśmy wstępu.

- Dlaczego ta szmata mnie nie posłuchała? Ehh nie wierzę że to robię.

Bez zastanowienia weszłam do środka. Szybko zbiegłam po stromych schodach. Przede mną znajdował się długi korytarz. Odgłosy ucichły. Nagle wszystkie światła zgasły. Byłam przerażona tym bardziej że boję się ciemności. Mój lęk nie trwał długo gdyż po chwili dostałam czymś metalowym w głowę i upadłam na ziemię.

Obudziłam się w szpitalu. Do mojego ciała podpiętych było pełno kabli, które prowadziły do różnych maszyn. Słyszałam jak maszyna odczytuje moje tętno. Rozejrzałam się wokoło. Obok mnie, na szpitalnym łóżku leżała Kayun. Nie wyglądała za dobrze. Była strasznie blada i zmizerniała. Wyglądem przypominała mi wcześniej widziane trupy. Miała podpiętą rurkę przez którą do małego woreczka skapywała krew. Było jej już tam całkiem sporo. Chwilę później aparatura podpięta do niej zaczęła piszczeć sygnalizując zgon. Przechyliła głowę w moją stronę a z jej ust wypłynęła krew spływając po policzku i szyi. Wiedziałam że muszę uciekać z tego miejsca. Odłączyłam od siebie wszystkie kable i kroplówki i wyszłam z pomieszczenia.

Ku mojemu zdziwieniu wcale nie byłam w szpitalu lecz nagle znalazłam się na ogromnej hali. Światła znów zaczęły gasnąć. Mój puls przyspieszył. Nie widziałam nawet w którą stronę mogłabym biec. W mroku ujrzałam telewizor, który wyświetlał obraz lasu. Po chwili pojawiła się w nim czarnowłosa dziewczynka w białej, szpitalnej piżamie. Przypominała mi ona znaną postać z horroru, który od zawsze był moim jednym z głównych lęków.

Dziewczyna ta zaczęła się przybliżać a za chwilę wyszła z telewizora i ruszyła w moją stronę. Zaczęłam uciekać zalewając się łzami. Chyba w życiu się tak nie bałam. Dotarłam do jakichś kontenerów. Schowałam się za nimi w nadziei że mnie nie znajdzie. Poczułam jakiś dziwny ruch na mojej nodze. Okazało się że był to ogromny pająk chodzący sobie po mnie. Zobaczyłam ich więcej zbliżających się do mnie. Panicznie bałam się pająków więc desperacko zrzuciłam to coś ze mnie i zaczęłam uciekać dalej. W biegu potknęłam się o coś i upadłam na ziemię. Ścigająca mnie dziewczynka zauważyła mnie i znów zbliżała się do mnie. Nie potrafiłam wstać chociaż bardzo chciałam. Gdy była już bardzo blisko znów straciłam przytomność.

Nie wiedziałam co się dzieje. Od czasu do czasu migały mi tylko przebłyski światła. Poczułam się dziwnie bezpiecznie.

House of Debauchery || JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz