10

593 34 2
                                    

Tym razem obudziłam się w małym pokoju. Wyglądał jak cela więzienna. W środku było tylko łóżko i niewielkie okienko z kratami. Próbowałam wstać jednak byłam całkowicie osłabiona i z hukiem upadłam na podłogę. Chwilę później usłyszałam czyjeś kroki. Kraty się otworzyły a do środka wszedł Jungkook.

- O widzę że nasza księżniczka się obudziła. Mieliśmy szczęście że na Ciebie trafiliśmy. Takiej sportsmenki tu jeszcze nie mieliśmy. Ciekawe czym jeszcze nas zaskoczysz. - Zaczął mówić o jakichś wynikach badań. Stał naprzeciw mnie. Zupełnie nie zwracał uwagi na otoczenie. Był pochłonięty swoim przemówieniem. Stwierdziłam że to jedyna szansa.

Ostatkami sił wstałam, podeszłam do bruneta i zaserwowałam mu kopniaka w żołądek. Ten upadł na kolana a ja zaczęłam biec ile sił w nogach.

Nie udało mi się daleko uciec bo już po chwili męska silna ręka złapała mnie i przyszpiliła do ściany zakrywając usta. W pół mroku udało mi się rozpoznać twarz Jungkooka który wyraźnie był wkurzony.

-Chyba nie próbowałaś mi uciec, prawda? Nie grzeczna z Ciebie dziewczynka. Zaraz zobaczysz co tutaj robimy z takimi jak ty. - Na te słowa z moich oczu popłynęły strumienie łez. Mężczyzna złapał mnie jedną ręka w pasie a drugą nadal zakrywał usta i zaczął Ciągnąć w nieznanym kierunku.

Próbowałam się wyrwać jednak bezskutecznie. Ten widząc mój bunt złapał mnie mocniej tym razem dwoma rękami. Krzyczałam w niebo głosy próbując wezwać jakąkolwiek pomoc. Byłam zupełnie bez silna, pozostawiona sama sobie w dodatku w ramionach tego świra. W tamtym momencie mógł zrobić ze mną wszystko a ja nie miałam już siły by się mu sprzeciwić.

Wróciliśmy się do mojej celi. Ten rzucił mną o ścianę a ja bezwładnie po niej zjechałam. Nieprzytomnym wzrokiem obserwowałam jego ruchy. Z zadziornym uśmieszkiem zaczął rozpinać pasek i ściągać spodnie.

- Błagam zostaw mnie. - Podszedł bliżej, przykucnął naprzeciw mnie i delikatnie otarł moje łzy z policzków. Złapał mój podbródek i seksownie się oblizał.

- Spokojnie, obiecuję że nie będzie boleć.

Jungkook wbił się w moje usta. Gdy próbowałam odwrócić głowę było jeszcze gorzej. Brutalnie chwycił moją szyje i kontynuował swoje obleśne pocałunki. W tym momencie do celi wbiegł wysoki mężczyzna, który zaraz rzucił się na niego obkładając go serią ciosów. Chwilę później agresor leżał już na ziemi. Zaczął wycierać krew spływającą z jego rozciętej wargi po czym wybuchnął śmiechem.

- I po co ta brutalność? To już się zabawić nie można? Kto jak kto ale ty sam powinieneś mnie zrozumieć. Już nie pamiętasz Jimin?

- Spieprzaj stąd.

- Uuuu... Nasz Romeo się wkurzył. Okey, rozumiem, chcesz mieć ją tylko dla siebie. Baw się dobrze.

Jugkook wyszedł z celi. Od razu mi ułożyło. Mój wybawiciel podszedł bliżej i usiadł obok mnie.

- Wszystko w porządku? - Nie mogłam opanować łez. Nawet nie chciałam myśleć co by się stało gdyby nie on. Jimin zbliżył się i zamknął mnie w mocnym uścisku.

- Ciii... już jesteś bezpieczna. Przy mnie nic Ci nie grozi.

- Zabierz mnie stąd. - Wyszeptałam. - Błagam...

Na te słowa chłopak przytulił mnie jeszcze mocniej.

- Nie mogę... Naprawdę, nawet gdybym bardzo chciał. Wybacz.

- Dlaczego?

- Kiedyś zrozumiesz ale jeszcze nie dzisiaj.

- Kiedyś?!

- Tak mi przykro Megan... - Mój obrońca odszedł zostawiając mnie zupełnie samą z tysiącem pytań bez odpowiedzi.

Usiadłam w kącie i zaczęłam płakać. Po chwili spałam już jak dziecko. W środku nocy przebudziło mnie skrzypienie krat.

- Kto tu jest? - Warknęłam. Odpowiedziała mi cisza. Uważnie obserwowałam pomieszczenie próbując dostrzec niechcianego gościa. Zauważyłam zarys męskiej sylwetki. Moje serce momentalnie przyspieszyło. Bałam się ze to znowu Jungkook wrócił po mnie. Sparaliżowana ze strachu siedziałam nieruchomo w kącie.

Zamaskowany mężczyzna podszedł do mnie i w momencie gdy chciałam już krzyczeć zatkał mi usta.

- Nie bój się to ja. - Szaro włosy chłopak ściągnął chustkę, pokazując przy tym najpiękniejszy uśmiech na świecie. - Przeniosłem Ci coś do jedzenia. Musisz się dobrze odżywiać żeby nabrać sił.

- Nabrać sił na co?

- Na walkę.

- Jaką walkę?!

- Sama zobaczysz. Niestety twoja obecność tutaj nie jest przypadkowa to pewnie już wiesz. Od samego początku zaplanowane było już to że tu trafisz. Niestety stąd nie ma już wyjścia i nikt nie może Ci pomóc. Chciałbym żebyś to wiedziała.

- Dlaczego nic nie chcesz mi powiedzieć? Mówisz tylko ogólnikami a ja chcę znać całą prawdę!

- Jeszcze nie dzisiaj. Dowiesz się w swoim czasie. A teraz chodź. Musisz się wyspać przed jutrzejszym dniem.

Jimin przeniósł mnie do łóżka, usiadł obok mnie i głaskał moją głowie bym się uspokoiła. Siedział przy mnie tak długo aż nie zasnęłam. Gdy zobaczył że zasnęłam, wstał i bezszelestnie wyszedł.

House of Debauchery || JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz