20

416 27 9
                                    

Oh wyjaw mi to
Wyjaw mi to
Czy mi odpowiedź dasz?
Co jeśli we mnie gdzieś
Potwór spoczywa też
Czuję jak we mnie wszystko pęka
Mój świat rozpada się
A ty wciąż cieszysz się
Czy bestią nazwiesz mnie?

Słodki śpiew rozchodzący się echem po celi, wyrwał mnie ze snu. Podniosłam się by zobaczyć autora tych słów.

Siedziała niedaleko mnie, pod ścianą, ze spuszczoną głową, cały czas śpiewając. Jej złote kosmyki włosów uniemożliwiły mi rozpoznanie osoby ponieważ zakryły jej całą twarz.

Siedziałam nieruchomo cały czas wsłuchując się w piękne dźwięki wylatujące z ust nieznanajomej.

Ten świat zbruzgany przez ból, grzech, śmierć i zło
A w nim stoję ja i wciąż się staczam
Twój ciepły wzrok przeszywa mnie co rusz
Proszę nie patrz
Tak bardzo chcę by ten koszmar był tylko snem
Ucieknie więc bo nie chce skrzywdzić Ciebie
Nie odwracaj się
Wymaż z pamięci mnie

Zahipnotyzowana jej śpiewem i smutnymi słowami nawet nie zauważyłam kiedy zamilkła. Spokoju nie dawało mi wrażenie, że gdzieś już słyszałam tą melodię.

Po kilku minutach, postanowiłam przerwać ciszę panującą w celi.

- Kim jesteś?

- Jestem kimś, kto zawsze był blisko Ciebie, jednak ty nigdy mnie nie poznałaś.

- To znaczy?

Nieznajoma podniosła głowę, ukazując tym samym swoją twarz. Gdy ją ujrzałam, zwyczajnie zamurowało mnie. Czułam jak strach paraliżuje całe moje ciało. Nic z tego nie rozumiałam. Dziewczyna, która obok mnie siedziała była mną. Ten sam wygląd, głos, ruchy, wszystko!

- Nie bój się mnie. - Odrzekła przyjaznym głosem. - Jestem tylko tą wersją ciebie, której nigdy nie chciałaś poznać.

- Nie rozumiem. - Odrzekłam zdezorientowana.

- Widzisz, ty cały czas byłaś taka szlachetna, dobra, wspaniałomyślna, wierzyłaś w dobre intencje ludzi jednak to wszystko przysłoniło ci faktyczny obraz świata. Tak bardzo byłaś zakochana w Jiminie, że nawet nie zauważyłaś kiedy on owinął sobie Ciebie wokół palca.

- Co chcesz przez to powiedzieć?

- Chcę powiedzieć, że zostałaś brutalnie wykorzystana.

- Co ty bredzisz?! To nie prawda! On mnie kocha!

- Kocha? Ohh zabawne. - Dziewcznyna roześmiała się. - Nie oszukujmy się. Gdyby tak było już dawno by Cię uwolnił, a jednak tego nie zrobił. On Cię wcale nie kocha, to tylko gra.
Musisz zrozumieć, że to wszystko było zwykłym kłamstwem.

- A-Ale dlaczego? - Zapytałam załamującym się głosem.

- Nie wiem. Może dla własnych korzyści, może dla zabawy. Tacy jak on, nie potrafią kochać.

- Ale przecież obiecał mi, że mnie nie zostawi. Obiecał, słyszysz?!

- Tak mi przykro...

Na te słowa wybuchnełam płaczem. To dzięki niemu miałam siłę i odwagę by walczyć, to on był moim motorem do działań, tylko dla niego dalej żyłam, a teraz, w przeciągu kilku minut to wszystko, nagle okazało się być nie prawdą. W przeciągu jednej minuty moje dotychczasowe życie okazało się być jednym wielkim kłamstwem. Nie mogłam tego zrozumieć, dlaczego?

-

I-I Co ja mam teraz zrobić? - Wydusiłam z siebie.

W tym momencie poczułam jak jej zimne dłonie złapały moje policzki, unosząc je w górę. Gdy podniosłam wzrok od razu wbiłam go w jej niebieskie oczy z których można było wyczytać troskę, smutek i współczucie.

- Nie płacz. - Uśmiechnęła się ciepło ścierając kciukiem łzy spływające po moim policzku. - Wiem jak Ci pomóc.

- Jak? - Zapytałam.

- Wystarczy, że mnie zaakceptujesz.

Patrzyłam na nią z otwartą buzią po czym zauważyłam jak nieznajoma postać zaczęła się przybliżać. Nie wiedziałam co chce zrobić, mój puls gwałtownie przyspieszył. Nie mogłam uciec ponieważ siedziałam w kącie skąd nie było drogi ucieczki. Nie pozostało mi nic innego jak czekać na to, co się wydarzy jednak tego nigdy bym się nie spodziewała.

Poczułam jak nasze usta złączyły się w delikatnym pocałunku. Siedzialam bez ruchu próbując jakoś logicznie wytłumaczyć sobie tą całą sytuację. Po chwili zaczęło brakować mi powietrza. Starałam się wyrwać by go zaczerpnąć jednak bezskutecznie.

Ostatnia rzecz którą pamietam to słodki zapach kwiatowych perfum, który wtedy poczułam, kojarzył mi się z bestroskimi czasami dzieciństwa kiedy to wtulona w swoją rodzicielkę zasypiałam, chłonąc zapach jej perfum.

* * *

Teraz otaczała mnie ciemność, a ja stałam na środku łąki. Poczułam jak chłodny wiatr targa we wszystkie strony moje włosy. Ruszyłam przed siebie. Nagle na swojej drodze napotkałam ogromną przepaść. Była tak głęboka, że nie było widać jej dna. Ostrożnie zbliżyłam się do jej krawędzi.

Stałam tak kilka godzin wpatrując się w głebie przepaści. Tysiące myśli zaprzątały mój umysł.

Nagłe usłyszałam czyjś znajomy głos:

- Jeśli skoczysz, wszystkie twoje zmartwienia i problemy znikną jednak z przepaści nie ma już wyjścia. To co tam się znajduje, jest tajemnicą. Nie mogę Ci powiedzieć co Cię tam czeka, to musisz odkryć sama. Czy postanowisz dalej żyć jako marionetka w czyichś rękach, czy może w końcu zaznasz spokoju i wolności? Decyzja należy do Ciebie.

Spojrzałam raz jeszcze na zachmurzone niebo przywołując wszystkie wspomnienia i miłe chwilę spędzone z tymi, których kocham.

Niepewnie wyciągnełam nogę przed siebie, by po chwili poczuć jak bezwłasność ogarnia całe moje ciało a ciemność otchłani pochłaniała mnie coraz bardziej.

Przepraszam, musiałam.

House of Debauchery || JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz