Pov Jimin.
Idąc przed siebie mijałem wysokie drzewa zza których wyłaniał się ogromny, srebrny księżyc. Jego jasne światło oswietlało ubrudzoną twarz Megan ktorą trzymałem na rękach. Patrzyłem na nią i jedyne co czułem to złość. Ale nie na innych tylko na samego siebie. Czułem się winny bo wiedziałem że to wszystko moja wina. Nie mogłem sobie darować tego że pozwoliłem na to aby Megan tyle przeze mnie wycierpiała.
Gdy w końcu dotarliśmy do domu od razu ruszyłem w kierunku mojej sypialni. Zignorowałem pytania i ciekawskie spojrzenia reszty którzy z niecierpliwością czekali na nas w korytarzu. Teraz liczyła się tylko ona.Ostrożnie położyłem ją na łóżko po czym wyjąłem z szafki apteczkę i natychmiast zacząłem ją opatrywać. Całe jej ciało było mocno posiniaczone. Miała liczne zadrapania jednak nie były one zbyt poważne. Wyglądała bardzo mizernie. Jej skóra była blada, usta spierzchnięte a oczy podkrążone. Na samą myśl o śmieciu który jej to zrobił zagotowało się we mnie. Gdybym go dopadł nie ręczył bym za siebie.
W tym momencie po pokoju rozszedł się cichy dźwięk pukania. Drzwi lekko się otworzyły wypuszczając do ciemnego pomieszczenia trochę światła z korytarza. Ujrzałem zmartwioną twarz Kooka.
- Mogę wejść? - Zapytał.
- Jasne. - Odpowiedziałem chociaż wcale nie miałem ochoty na pogaduszki.
Brunet podszedł bliżej przyglądając się drobnej istocie leżącej na łóżku. Usiadł na jego skraju dalej świdrując ją wzrokiem. Dokładnie obserwowałem każdy jego ruch. Po chwili spojrzał na mnie składając usta w wąską linię. Chwilę patrzyliśmy sobie w oczy po czym Jungkook odrzekł:
- Wiesz że ona nie może tu zostać?
- Niby dlaczego?! - Wybuchnąłem.
- Za niedługo pewnie się obudzi a nie wiemy czym odurzyli i jak długo ten narkotyk będzie działał. Gdy się ocknie może znowu wpaść w furie i próbować Cię zabić. Dla twojego i naszego bezpieczeństwa musimy ją stąd zabrać.
- Nie ma mowy! Nie oddam jej! Nie mogę jej znowu stracić.
- Popatrz na nią. Widzisz w jakim ona jest stanie? Jest na skraju wytrzymałości. Bez opieki medycznej Megan nie ma szans. A chyba chcesz dla niej jak najlepiej prawda?
- Ehhh.. no dobra. Masz rację. Powinien zająć się nią ktoś kto zna się na tym.
- Mój znajomy jest lekarzem, ma prywatną klinikę i drobny dług u mnie dlatego myślę że chętnie się nią zajmie.
- Na pewno można mu zaufać? Nie pozwolę jej znowu skrzywdzić.
- Bez obaw. Znam go od lat. Można na nim polegać.
. . .
CZYTASZ
House of Debauchery || JIMIN
Mystery / ThrillerCzy pozornie zwykła praca okaże się tak zwyczajna jak zakładała? Jaką tajemnice skrywa willa i jej dziwni właściciele? (Początek jest nudny ale później akcja się rozkręca. Obiecuję, że się nie zawiedziecie ^^ Zapraszam do czytania.) Krew, przemoc, w...