15

500 27 4
                                    

Ze snu obudził mnie trzask drzwi od bagażnika. Gwałtownie zerwałam się i podniosłam do siadu.

Znów obudziłam się w tym okropnym miejscu, znów zawiedziona tym że to nie był sen, że dalej żyje, że to dzieję się naprawdę. Codziennie to samo. To rozczarowanie stawało się coraz bardziej irytujące. Powoli zaczęłam się zastanawiać nad tym czy tego nie skończyć. Byłam naprawdę wykończona. Nie miałam już siły żeby dalej walczyć.

Moje rozmyślania przerwali właściciele willi którzy weszli do środka, wykonując polecenie Taehyunga. Hoseok i Namjoon wyprowadzili mnie z wozu a Jiminem zajęli się Jungkook i Suga.

Wysiedliśmy przed wielkim budynkiem przypominąjcym wyglądem stadion.

Musieliśmy spać z Jiminem dość długo bo na zewnątrz zdążyło się już zrobić ciemno. Dzięki temu dokładnie było widać światła reflektorów wydostające się z wnętrza budynku i oświetlające piękne, gwieździste niebo. Wokół pełno było zaparkowanych samochodów i biegających między nimi ludzi.

Przedzieraliśmy się przez tłum kierując się do zaplecza budynku. Nie miałam pojęcia co planują zrobić ale mój niepokój z każdym krokiem był coraz większy.

W końcu dotarliśmy do tylnych drzwi gdzie nie było już nikogo. Weszliśmy do środka. Szliśmy długim korytarzem oświetlanym bladym światłem które jeszcze bardziej mnie przytłaczało.

Chwilę później skręciliśmy w prawo docierając do schodów prowadzących na dół. Przed nimi stała dwójka napakowanych ochroniarzy w czarnych ubraniach, która pilnowała wejścia. Gdy nas zobaczyli podeszli do nas zagradzając drogę. Wtedy Teahyung wyjął z kieszeni swoją wizytówkę i machnął nią przed nimi. Ci automatycznie się cofnęli robiąc nam przejście.

Ruszyliśmy schodami w dół. Dotarliśmy do dość dziwnego pomieszczenia. Przypominało ono coś w rodzaju pokoju tortur? Wokoło pełno było dziwnych urządzeń, które nawet nie chciałam wiedzieć do czego miałyby służyć. Na środku stał duży stół, na którym położone były dziwnie przyrządy.

Patrząc na to wszystko czułam jak moje serce i oddech przyspieszyły. Zaczełam się pocić a moje nogi uginały się na samą myśl o tym co nas czeka.

Taehyung dumnie stanął przed nami z założonymi rękami. Na jego twarzy pojawił się cwany uśmieszek. Brunet podszedł do mnie, złapał mój podbródek i zmusił do spojrzenia na niego. Wcześniej cały czas wbijałam wzrok w podłogę. Nie mogłam patrzeć na tego człowieka. Czułam do niego obrzydzenie. To w jaki sposób postępuje z ludźmi jest nieludzkie. Szczerze go nienawidziłam.

- Dzisiaj masz szczęście. - Powiedział, patrząc mi głęboko w oczy. - Pozwolę Ci wybrać osobę, która będzie przeze mnie torturowana.

Tae przybliżył się i szepnął tylko:

- Tylko dobrze się zastanów.

Był tak blisko że mogłam poczuć jego ciepły oddech muskający moje ucho. Wzdrygnęłam się jednak musiałam zachować zimną krew.

- Nikt nie bedzie przeze mnie cierpiał. Jedyną osobą, która na to zasłużyła jestem tu ja. Mnie torturuj.

- Uuu jak szlachetnie. Jestem dogłębne wzruszony. Szczerze mówiąc, takiej odpowiedzi właśnie oczekiwałem. Cieszę się że myślimy podobnie. Więc jak sobie życzysz.

- Nie! - Wtrącił się Jimin. - Zostaw ją, weź mnie!

- Uciszcie go! Działa mi na nerwy. Nie widzisz debilu że nie rozmawiam z Tobą?!

Kątem oka widziałam jak związali usta chłopaka chustką. Ścisnęło mnie w sercu na ten widok.

- Skoro masz mnie to wypuść Jimina! - Zarządałam.

Na te słowa Taehyung wybuchnął nieopanowanym śmiechem. Wszyscy stali zdezorientowani i wgapieni w niego. Po chwili uspokoił się, otarł łzę szczęścia i odrzekł:

- Naprawdę myślałaś że go tak wypuszczę? Tak po prostu? Oj nie nie to by było zbyt nudnę. On tutaj zostanie i będzie się wszystkiemu przyglądał.

- Ty chory pojebie! - Warknęłam. - Pieprzona świnia, bawi Cię ludzka krzywda sadysto?!

- Tak. - Odpowiedział uśmiechnięty.

Nie mogłam uwierzyć w jego reakcje. Od razu się we mnie zagotowało. Nie wytrzymałam. Splunęłam mu centralnie na twarz.

- Brzydze się Tobą.

Parsknał pod nosem usmiechając się do siebie i wycierając buzię następnie odpowiedział mi mocnym plaskaczem. Przez chwilę nie wiedziałam co się dzieje. Zostałam ogłuszona jego uderzeniem. Po paru sekundach, zderzyłam się z rzeczywistością i znalazłam połączenie ze światem.

- Jeszcze pożałujesz suko. - Zagroził wkurzony. - Dawać ją tu. Szybko!

Poczułam jak dwie silne ręce które dotychczas cały czas mnie trzymały, teraz zaczęły mnie gdzieś ciągnąć.

Posadzili mnie na drewnianym krześle i przypieli do niego pasami moje ręce i nogi, tak bym nie uciekła i zbytnio nie mogła się ruszać. Podniosłam głowę. Przede mną wciąż stał Jimin powstrzymywany przez Jungkooka i Yoongiego. Cały czas szarpał się resztkami sił, próbując się uwolnić. Widziałam jego zaszklone oczy, siniaki na jego ciele i krew cieknącą z ran. Momentalnie do oczu napłynęły mi łzy. To przeze mnie jest w takim stanie. Wiedziałam że to dla niego muszę teraz być silną i wytrzymać.

Choć w duszy moje serce rozrywało się na tysiąc kawałeczków, to na zwewnatrz starałam się zachować kamienną twarzą. Dumnie siedziałam gotowa na wszystko co mnie czeka.

Jimina w między czasie przywiązali centralnie przede mną do jakiejś rury biegnącej pod sufitem. Wyglądał tak żałośnie. A ja nie mogłam nic zrobić. Czułam się beznadziejnie. W tamtym momencie wolałabym żeby zabili mnie od razu niż patrzeć jak on cierpi. Jego smutna buźka to najbardziej przytłaczający widok na ziemi. Nie chciałam tego widzieć. Patrzyłam w pustą przestrzeń oczekując tego co zaraz się wydarzy. Emocje targały mną na prawo i lewo. W końcu przemówił.

- No to teraz się zabawimy.

Zaczęło się...

Witajcie! Dwa rozdziały temu zapytałam was o kontynuacje opowiadania. Bardzo licznie wybraliście jedną z opcji także w najbliższym czasie możecie jej oczekiwać.

Buziaki. 😇

House of Debauchery || JIMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz