Rano obudziły mnie skrzypiące kraty. Naprzeciw mnie stał Taehyung, który uważnie się mi przyglądał. Przestraszona podniosłam się do siadu i oparłam się o ścianę.
- Dzisiaj twój wielki dzień. Nareszcie okaże się czy jesteś użyteczna. Wstawaj, musimy iść.
Ociężale wstałam przecierajc oczy.
- Ręce. - Chłopak wyciagnął zza siebie sznur. - Słyszałem o twoich wybrykach, nie mam zamiaru ryzykować. No ruchy, nie mamy czasu.
Posłusznie wyciągnęłam ręce przed i siebie i pozwoliłam mu na związanie mnie. Ruszyliśmy przed siebie.
Szliśmy ciemnym korytarzem czułam niepokój ale w głębi serca cieszyłam się że to on a nie ten napaleniec Jungkook. Wreszcie dotarliśmy na miejsce. Stanęliśmy przed metalowymi drzwiami. Gdy się otworzyły weszłam do środka. Pomieszczenie okazało się być windą.
- Tutaj już nie będę Ci potrzebny. Wszystkiego dowiesz się na górze. Nie zawiedź nas, pamiętaj. Tae rozwiazał mi ręce i zanim zdążyłam cokolwiek powiedzieć, drzwi się zamknęły. Jechałam kilka minut do góry aż wreszcie dotarłam na miejsce. Gdy wyszłam ze środka, moim oczom ukazała się ogromna arena. Podłogą była tam bardzo dziwna. Wyglądała jak ogromna żelazna płyta w której wycięte były kanaliki prowadzone do środka dysku. Całość ogrodzona była wysoką siatką.
Za nią siedziała widownia. Każdy miał zakrytę usta, czy to maseczką lekarską czy też czymś innym. Wśród tłumu udało mi się dostrzec znajome twarze. Nie trudno było ich dostrzec bo ewidentnie zajmowali chonorowe miejsce. Loże VIP-ów zajmowała cała siódemka właścicieli w pakiecie z Panią Manager. Najbardziej bolał widok Jimina który, zwyczajnie się mi przyglądał.
Nagle do mikrofonu zaczął przemawiać lider czyli Kim Namjoon.
-Witam wszystkich zgromadzonych na igrzyskach organizowanych na cześć Hybris. Mam nadzieję że dzisiaj będziemy się świetnie bawić oraz oczywiście że spoleje się dużo krwi.
Za Hybris!
- Za Hybris! - Odpowiedział tłum.- Dzisiaj dla urozmaicenia igrzysk pozwolę wam zadecydować jaką bronią będą walczyć wojownicy. A więc głosujcie!
Na środku ukazał się hologram przedstawiający wyniki głosowania.
- A więc postanowione. Wyniki glosowania jednoznacznie wskazały na walkę mieczami. Będzie dzisiaj trochę jak za czasów średniowiecza ale czego się nie robi dla publiczności.
Wszyscy klaskali i wiwatowali. Gdy przestali Namjoon kontynuował. - Tym razem jest z nami istna perełka wprost wisienka na torcie. 10/10 w testach sprawnościowych i wytrzymałościowych będzie reprezentować "8 Kuloodpornych", przedstawiam państwu Numer 7862!
Światła skierowane teraz były na mnie. Czułam te ciekawskie spojrzenia. W tym momencie chciałam uciec jednak nie miałam jak. Stałam jak debil na środku areny czując się bezsilna jak nigdy dotąd.
Do siatki podszedł Jungkook rzucając przez nią dwa miecze, które z hukiem upadły tuż przed moimi nogami. Posłał mi oczko a ja od razu wzdrygnęłam się na samą myśl o wczorajszej nocy.
- Igrzyska oficjalnie uważam za rozpoczęte! Nasza gwiazda zmierzy się z bezwzględnym numerem 3201. Będzie się działo.
Nagle winda naprzeciw mnie się otworzyła a z niej wyszła mocno wkurzona, napakowana dziewczyna. Niewiele myśląc podniosłam z ziemi miecz i wycofałam się. Ta, dalej szła w moim kierunku.
- Hej spokojnie, wcale nie musimy walczyć. Możemy to jakoś innaczej rozegrać.
Przeciwniczka nie za bardzo przejęła się tymi słowami. Podeszła bliżej i zaczeła zadawać pierwsze uderzenia mieczem.
- Walka to nie jest rozwiązanie uwierz mi!
Kolejny raz zostałam zignorowana. Dotarło do mnie że raczej nie ma co negocjować. Jedynym rozwiązaniem jest walka.
Zaczęło się mocne starcie. Aż sama byłam zaskoczona swoimi umiejętnościami posługiwania się bronią. Pojedynek był bardzo wyrównany. Po kilku minutach miałam na sobie już kilka ran cietych od miecza jednak ona też oberwała pare razy.
Wreszcie udało mi się ją powalić na zimię. Przystawiłam ostrze do jej szyii aby sie nie ruszała.
- Nie zabiję Cię choć mogę jednak nie chcę tego robić. Znajdziemy stąd wyjście i uciekniemy. Nie musimy tego robić.
- Naiwna idiotka. Naprawdę myślisz że możesz stąd uciec? Jedyne co możesz zrobić to utrzymać się przy życiu. Siedzę tu 10 lat i straciłam jaką kolwiek nadzieję na wyjście stąd. Skoro nie chcesz mnie zabić to ja będę zmuszona zabić Ciebie.
Dziewczyna zamachneła się i jednym uderzeniem w udo powaliła mnie na kolana. Z rany zaczeła spływać krew która kapała na podłogę. Nagle, zauważyłam coś dziwnego.
Krew która dostała się do wydrążonych rowków w podłodze zaczeła spływać do środka tak jakby była transportowana do wnetrza.
Zaraz otrząsnęłam się. Wstałam by walczyć dalej. Nie miałam innego wyjścia. Jeśli chciałam przeżyć musiałam ją zabić. Chwilę później mój miecz przeszył ją na wylot. Dziewczyna upadła na ziemię.
- Przepraszam. - Wyszeptałam. Po moim policzku spłynęła gorzką łza patrząc na jej gasnące oczy.
Z głośników rozległ się głośny krzyk. Widownia wstała i zaczęła klaskać.
- Zwyciezcą dzisiejszego starcia jest numer 7862!
Poczułam się słabo. Zauważyłam że powoli się wykrwawiam. Opadnięta z sił upadłam na ziemię. Próbowałam zatamować krwotok jegnak nie miałam czym.
Do środka wszedł Taehyung bijąc brawo, podszedł w moją stronę.
- No no no. Brawo. Nie wiedziałem że jesteś taka zdolna. Dzięki tobie sporo zarobie. Panowie! - Zagwizdał. - Zabierzcie ją, trzeba to opatrzyć. Macie jej pilnować jak oka w głowie innaczej powiesze za jaja.
Hoseok i Jimin wzięli mnie pod rękę i zaciąneli do celi. Ponieważ nie mogłam ustać na własnych nogach musieli mnie nieść.
Gdy byliśmy już w pomieszczeniu ostrożnie położyli mnie na łóżko.
- Hoseok przynieś mi szybko wodę i apteczkę!
- Już lecę. - Po chwili wrócił niosąc wcześniej proszone rzeczy. - Masz!
- Proszę zostaw nas samych muszę ją opatrzyć.
- Dobrze już idę. - Zostaliśmy sami. Jimin zaczął przemywać rany wodą co wywołało u mnie jeszcze większy ból.
- Bardzo boli? - Zapytał.
- Bardziej boli mnie twoja obojętność albo raczej fałszywość. Przez cały ten czas spokojnie patrzyłeś sobie jak ocieram się o śmierć i jak prawie zginęłam. Jak można być taką bezdusznym? A ja głupia dałam się nabrać i uwierzyłam w twoje dobre intencje. Myślałam że jesteś inny ale widzę że się pomyliłam. - Nie wytrzymałam emocji. Rozpłakałam się.
- Masz rację... - Chłopak spuścił głowę.
Zupełnie się tego nie spodziewałam. Liczyłam na to że wytknie mi moją naiwność i wyśmieje za to że dopiero teraz to zauważyłam. Ten jednak ten zaczął płakać co zupełnie mnie zaskoczyło.

CZYTASZ
House of Debauchery || JIMIN
Mystère / ThrillerCzy pozornie zwykła praca okaże się tak zwyczajna jak zakładała? Jaką tajemnice skrywa willa i jej dziwni właściciele? (Początek jest nudny ale później akcja się rozkręca. Obiecuję, że się nie zawiedziecie ^^ Zapraszam do czytania.) Krew, przemoc, w...