Pov. Megan
Ostre światło latarki wzbudziło mnie ze snu. Przed sobą widziałam twarz doktora który nachylał się nade mną, świecąc tym ustrojstwem po oczach.
Mężczyzna po chwili odwrócił się i powiedział:
- Poczekajmy aż cała kroplówka spłynie i jest wolna.
Ciche pikanie maszyny wyznaczyło rytm bicia serca. Słyszałam jak gwałtownie przyspieszyło na myśl o tym wszystkim co się wydarzyło.
Czyli jednak nie umarłam...
Boże co za porażka.
Czy ja nic nie umiem porządnie zrobić, nawet się zabić?!Postanowiłam jednak nie użalać się nad sobą tylko trochę rozejrzeć. Ostrożnie podniosłam się na przedramionach by zobaczyć gdzie się znajduje.
Pomieszczenie przypominało raczej zwykły pokój szpitalny. Miałam wrażenie że już w nim byłam ale nie mogłam sobie przypomnieć kiedy.
Szybko odpiełam od siebie niepotrzebne kable i korzystając z okazji że lekarz wyszedł, udałam się do wyjścia.
Otworzyłam drzwi i lekko wychyliłam głowę by zobaczyć czy nikogo nie ma. Na szczęście na korytarzu nikogo nie było. Nikogo oprócz pachołków Tae, którzy smacznie spali oparci o siebie.
Cichutko przemknęłam się obok nich.
Szłam przed siebie szukając wyjścia.
Coś podkusiło mnie aby zajrzeć do jednej z sal. Jak zwykle przeczucie mnie nie zawiodło.Na lekarskim łóżku siedział chłopak w szpitalnej koszuli, który pusto patrzył przez okno. Bez wachania zaczęłam do niego biec.
- Jimin!
Szarowłosy odwrócił głowę. Chyba nie do końca wiedział co się dzieje. Jednak po chwili otrząsnął się i również zaczął iść w moją stronę.
Ruciłam się w jego ramiona i mocno wtuliłam. Jego zapach znów pieścił moj nos.
- Tak bardzo się cieszę, że nic Ci nie jest. - Wyszeptałam.
- Nawet nie wiesz jak bardzo się o Ciebie bałem.
- Ciii już wszystko będzie dobrze.
Odsunełam się od niego by jeszcze raz zobaczyć jego śliczny uśmiech jednak zamiat niego, zbaczyłam ciemne oczy z których spływały łzy. Otarłam słoną ciecz kciukami i obdarowałam go szczerym uśmiechem.
- Nie płacz bo ja też zacznę.
- Przepraszam ale j-ja tak bardzo się bałem że już Cię nigdy nie zobaczę.
Chłopak wziął moje ręce z jego twarzy i zaczął prowadzić mnie w nieznanym kierunku.
- Jimin, co ty robisz?
- Chodź.
- Ale gdzie?
- Zobaczysz.
Posłusznie szłam korytarzem za chłopakiem. Mijaliśmy pielęgniarki, lekarzy i pacjentów. Na szczęście nikt nie zwracał na nas uwagi.
Po chwili zostałam wyciągnięta do schowka na środki czystości. Gdy tylko Jimin zamknął drzwi na klucz od razu rzucił się na mnie wbijając swoje usta w moje. Oplótł rękami moją talie i przyciągnął mnie do ściany. Jego pocałunki nie były takie jak zawsze, delikatne i czułe, były agresywne i zachłanne. Jakby chciał znów poczuć ich smak. Chciał ich skosztować. Brakowało mu tego. Wiem, mi też. Tak cholernie za nim tęskniłam.
Nie protestowałam, podobał mi się taki obrót akcji, jednak po kilku minutach Jiminowi znudziły się moje usta. Zjechał za to niżej. Zaczął całować moją szyję, zostawiając na niej mokre ślady i krwiste malinki. Odchyliłam głowę by dać mu większe pole do popisu. Swoje palce zatopiłam w jego włosach. Były tak lśniące i miękkie, że aż prosiły się o dotknięcie ich.
CZYTASZ
House of Debauchery || JIMIN
Mystery / ThrillerCzy pozornie zwykła praca okaże się tak zwyczajna jak zakładała? Jaką tajemnice skrywa willa i jej dziwni właściciele? (Początek jest nudny ale później akcja się rozkręca. Obiecuję, że się nie zawiedziecie ^^ Zapraszam do czytania.) Krew, przemoc, w...