Gdy się godzicie

23.7K 1.2K 626
                                    

Harry

Znalazłam w swojej torbie liścik od Harry'ego. Prosił, bym przyszła wieczorem do Pokoju Życzeń. Z jednej strony się ucieszyłam - liczyłam na to, że chciał się pogodzić. Jednak z drugiej strony zaczęłam panikować - co, jeśli chciał się spotkać, by to zakończyć...?

Jednak wszystko rozwiązało się o wiele wcześniej. Na transmutacji McGonagall kazała nam się dobrać w pary, a Hermiona i Ron, którzy mieli dość tego, że Harry i ja się do siebie nie odzywamy, od razu dobrali się razem. Zanim się zorientowałam, wszyscy w klasie już byli zajęci - oprócz właśnie Harry'ego.

- Um... Już nie ma wolnych osób - wymamrotał, stając przy mojej ławce.

- Tak, wiem, siadaj - odparłam cicho, unikając jego wzroku.

Harry posłuchał i niezręcznie zajął miejsce obok mnie. McGonagall zaczęła tłumaczyć, co mamy robić, ale do mnie ledwo to docierało, bo w uszach słyszałam tylko moje przyspieszone bicie serca. Nie spoglądałam na Harry'ego, czułam się strasznie zażenowana. Gdy profesorka skończyła, a większość klasy zabrała się od razu do pracy, on nagle się odezwał:

- Nie, ja już mam tego dosyć, T/I. Przepraszam cię. Nie chciałem tego wszystkiego powiedzieć.

Uniosłam wzrok na niego po raz pierwszy i popatrzyłam na niego smutno.

- Ja też nie, Harry. Zapomniałam, jak dużo masz na głowie, nie powinnam była tego wszystkiego powiedzieć... - mówiłam cicho, a on uśmiechnął się lekko.

- Wybaczasz mi? - spytał.

- Jeśli ty mi też?

Harry skinął głową, a zaraz po tym usłyszeliśmy głośne wreszcie zza nas - no tak, Hermiona i Ron.

Harry przewrócił oczami. Nie zwracając na nich większej uwagi, chcieliśmy się przytulić, ale McGonagall sprowadziła nas na ziemię.

- Jak sobie pan radzi z zadaniem, panie Potter? - zapytała surowo, stając przy naszej ławce.

- Dobrze, pani profesor - odparł skołowany Harry.

- Radziłabym ci w ogóle zacząć, Potter - dodała, po czym oddaliła się w kierunku innych ławek, a my parsknęliśmy śmiechem.

- Wiesz... - zaczął Harry - ...Ta oferta z Pokojem Życzeń nadal aktualna. Tam możemy kontynuować.

- No, no, lepiej, żebyś dotrzymał słowa, Potter.

Ron

Któregoś dnia zobaczyłam Rona siedzącego na schodach samego, wyglądającego na mocno przybitego. Wtedy stwierdziłam, że teraz albo nigdy. Musiałam z nim porozmawiać.

- Ron? - spytałam niepewnie, a on uniósł głowę i zamarł na mój widok.

- T/I? - powiedział, przełknąwszy ślinę. Patrzył na mnie oczami wielkimi jak galeony, gdy usiadłam obok niego jak gdyby nigdy nic.

- Ron, ja wiem, że mogłam przesadzić z tym Justinem. Ale mam już tego dosyć, nie chcę z tobą żyć w takich relacjach jak teraz... Mam nadzieję, że mi wybaczysz...

Harry Potter Boyfriend Scenarios [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz