Pierwszy pocałunek

31.6K 1.3K 897
                                    

Harry

- Jak to jest, że częściej cię widzę w skrzydle szpitalnym niż na lekcjach? - Pokręciłam głową, podchodząc do łóżka, na którym leżał Harry. 

On zaśmiał się, po czym podniósł się do pozycji siedzącej, gdy ja zajęłam miejsce na krześle przy biurku.

- Uwierz mi, sam chciałbym wiedzieć... Ałć - Przez przypadek źle przestawił swoją prawą nogę, w której to skręcił kostkę po niezbyt przyjemnym lądowaniu na treningu. Miał też posiniaczone ręce. 

Ach, cały Harry.

- Przyniosłam ci chociaż słodyczy, nie dziękuj, wiem, że jestem niezastąpiona - powiedziałam, stawiając na jego szafce nocnej paczkę z Miodowego Królestwa.

- Dzięki - odparł, uśmiechając się.

- Czujesz się lepiej? Bardzo cię boli?

Harry wzruszył ramionami.

- Bywało gorzej. Lepiej, niż wcale nie mieć kości w ramieniu. - Tu oboje się zaśmialiśmy, przypominając sobie, jak na drugim roku Lockhart usunął Harry'emu kości w ręce. Dosłownie.

Rozmawialiśmy jeszcze przez chwilę, po czym Madame Pomfrey powiedziała, że powinnam już iść, bo robi się późno i "Harry potrzebuje odpoczynku". Gadanie. Na moje to on w ogóle nie wyglądał na zmęczonego.

- No dobra, chyba serio już pójdę - powiedziałam po kolejnej prośbie pani Pomfrey. - Zdrowiej - dodałam, łapiąc go za rękę, na której nadal miał rękawiczki do Quidditcha.

On lekko ścisnął moją dłoń i spojrzeliśmy na siebie. Jego zielone oczy były takie niesamowite...

Sprawdziłam za sobą, czy Madame Pomfrey się patrzy, a gdy stwierdziłam, że nie, nachyliłam się do przodu i bez namysłu szybko go pocałowałam. Gdy się wycofałam, on uśmiechał się szeroko, a mi serce zabiło jeszcze szybciej na ten widok.

- Mam nadzieję, że to ci pomoże wyzdrowieć.

- Na pewno.

Po tym wstałam i szybko wyszłam ze skrzydła, a dopiero wtedy zaczęło do mnie docierać, co zrobiłam.

To jest coś, co można opowiadać swoim wnukom.

Pocałowałam Chłopca, Który Przeżył.

Ron

- No, to w końcu je próbujemy! - krzyknął z radością Ron, kiedy wyszliśmy z Miodowego Królestwa. 

Kupiliśmy nowe słodycze, które dopiero co wprowadzili - niewyobrażalnie długie, wyglądające jak makaron do spaghetti, pół żelki, pół czekoladki, które zmieniały smaki w miarę jedzenia. Oboje nie mogliśmy się doczekać, aż je wypróbujemy i wyszliśmy z wielką torbą tych smakołyków.

Szliśmy przez wioskę i Ron od razu włożył rękę do torby, gotowy do jedzenia, a ja pokręciłam głową.

- Zostaw mi coś też, co? Jak już się tak rozpędzasz.

- Spohkajnie, T/I - odpowiedział Ron, już z pełną buzią. - Mamy tehga tyle, sze nighde tega nie zjemy.

Westchnęłam i sama sięgnęłam do torby, wyciągając tylko jeden makaron, by sprawdzić, czy w ogóle są takie super, jakie zapowiadali, że są.

Harry Potter Boyfriend Scenarios [PL]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz