Camila's POV
Powoli otwieram zaspane oczy. Odnoszę wrażenie, że moje powieki są z ołowiu. Ciężko nie przymknąć ich znowu. Zasnęłam, a to już spory progres. Nie pamiętam, kiedy ostatnio byłam pogrążona we śnie dłużej niż trzy godziny. Tej nocy jednak udało mi się usnąć na dłużej. Może to przez wykończenie psychiczne, a może przez rozmowę z Michelle.
Własnie, jeśli o niej mowa, była to nasza ostatnia rozmowa. Gdy usłyszałam swoje nazwisko, zamarłam. Przypadki chodzą po ludziach, ale bez przesady. Jak to możliwe, że mieszkamy w tym samym mieście, i w dodatku pracuje w mojej firmie. Przecież to absurdalny przypadek. Takie rzeczy nie zdarzają się na porządku dziennym.
Nie mogę ryzykować, więc gdy tylko wrócę do Miami, spróbuję się dowiedzieć kim ona jest i będę jej unikać. Nie zwolnię jej, bo to byłby akt okrucieństwa, ale nie będę przebywać w jej pobliżu, żeby tylko nie połączyła faktów. Przecież może poznać mnie po głosie.
Jej słowa mnie wczoraj dotknęły. Wiem, jaka jestem, ale nie sądziłam, że pracownicy się mnie boją. Staram się być wyrozumiała, ale chyba nie za bardzo mi to wychodzi. Muszę trochę spuścić z tonu i pokazać im, że firma, w której większość z nich pracuje od kilkunastu lat, trafiła w dobre ręce.
- Już nie śpisz. - odzywa się Ian, opierając ramię o framugę. Nawet nie zwróciłam uwagi, kiedy otworzył drzwi.
- Chodź do mnie. - proszę, wyciągając dłoń w jego kierunku.
Mężczyzna uśmiecha się leniwie, po czym podchodzi wolnym krokiem. Ma na sobie szare dresy i obcisłą czarną koszulkę z krótkim rękawem, która opina wyrzeźbione mięśnie. Jego włosy jak zwykle sterczą na wszystkie strony, co dodaje mu tylko uroku.
- Posuń się, bo położę się na tobie. - mówi, kładąc jedno kolano na materac.
- Nie krępuj się.
- To propozycja? - unosi jedną brew, pokazując przy tym szereg zębów.
- Seks na zgodę, seks na smutki, seks na ból głowy. Może na cierpienie po stracie ojca też coś zdziała.
- Możemy sprawdzić. - wchodzi w całości na łóżko, po czym zawisa nad moim ciałem, ułożywszy dłonie po obu stronach mojej głowy.
- Och, Ian, Ian. Mama cię nie nauczyła, że najpierw obowiązki, potem przyjemności?
- Nie zdążyła. - ciężko opada na mnie, przez co przez moment mam problem ze złapaniem oddechu. - Jakie obowiązki?
- Masz pustą lodówkę. Przejdziemy się na zakupy. Przyda mi się trochę świeżego powietrza i normalności. - wplatam palce w jego gęste kruczoczarne włosy, a on mruczy na ten gest w moją, a właściwie w swoją koszulkę, którą mam na sobie.
- Normalność. - wdycha przeciągle. - To nigdy nie będzie nam pisane, Cami. Mimo różnic między nami, tak naprawdę jesteśmy identyczni.
- Masz całkowitą rację. - wyciągam szyję, aby pocałować go w czubek głowy. - Wstawaj. Dawno nie robiłam sama zakupów.
- No tak, przecież masz od tego ludzi. - parska pod nosem.
Odkąd znam Iana, czyli mniej więcej osiem lat, nigdy nie przywiązywał większej wagi do pieniądza. Nie rozumiał, dlaczego noszę ubrania za grube tysiące dolarów, ani dlaczego wozi mnie szofer. Tłumaczyłam mu, że tak zostałam wychowana, że nie znam innego życia. Mówiłam mu, że nie wiem, jak to jest samemu sprzątać całe mieszkanie lub nie mieć co włożyć do garnka. Wtedy uświadamiałam sobie, że życie jakie prowadzę, nie jest zwyczajne, choć dla mnie takie się wydawało. Zaczęłam bardziej interesować się ludźmi wokół mnie i tym, jak żyją oni.Weźmy dla przykładu Elizabeth - moją gosposię. Ma trójkę małych dzieci na utrzymaniu, jej mąż zginął na służbie dla kraju, ale nie otrzymała z tego tytułu żadnego odszkodowania. Rząd zarzucił mu zdradę pod postacią prowadzenia lewych interesów w Iraku. Ominęli system i kobieta została zdana sama na siebie.
- Ubierz się. Poczekam na dole. - nieznacznie unosi kąciki ust, ześlizgując się z mojego ciała.
![](https://img.wattpad.com/cover/135357001-288-k727206.jpg)
CZYTASZ
iიsoოიio | CAMREN |
FanfictionDodzwoniłeś się na gorącą linię. Jeśli nie ukończyłeś osiemnastego roku życia, zakończ połączenie. Aby odbyć seks rozmowę, pozostań na linii.