Camila's POV
- Zaraz wsiadam do samolotu.
- Odezwij się, jak wylądujesz — proszę, zatrzymując samochód przed klatką Lauren.
- Zajmij się swoją ukochaną. - Mówi to w taki sposób, że wiem, iż się uśmiecha.
Żadne z nas już nic nie mówi. Kończę połączenie, po czym wkładam telefon do torebki.
Cholernie się za nią stęskniłam. Niby to tylko kilka dni, ale o kilka za dużo.
Wychodzę z auta z bukietem czerwonych róż w ręce. Sama uwielbiam dostawać kwiaty bez okazji, więc sądzę, że Lauren również ucieszy się z takiego drobnego gestu.
Unikam dobijania się przez domofon, ponieważ jedna z sąsiadek dziewczyn właśnie wychodzi z bloku. Szybko zatrzymuje drzwi, aby nie zamknęły mi się przed nosem.
Szybko pokonuję schody na górę, po czym staję przed odpowiednim mieszkaniem. Poprawiam zawiniętą koszulkę, odgarniam pojedyncze kosmyki włosów, które opadają mi na twarz i pukam.
Chwilę później moim oczom ukazuje się zielonooka. Wygląda tak zwyczajnie, a jednak pięknie. Jest idealna nawet w dresach i bokserce.
- Hej — uśmiecham się szeroko na jej widok.
- Hej — odwzajemnia gest. - Chodź. - Robi krok w bok, abym mogła wejść do środka.
- Dla ciebie. - Wręczam jej bukiet.
- A z jakiej to okazji? - pyta lekko podejrzliwie.
- Bez okazji.
- Dziękuję. Nie musiałaś.
- Chciałam. - Przytulam się do niej. Tak bardzo mi tego brakowało.
Obecność Iana to nie to samo.
Dziewczyna niepewnie kładzie jedną dłoń na moich plecach. Mam wrażenie, że jest jakaś inna. Bardziej zdystansowana lub coś w ten deseń. Może to przez te kilka dni odwyku od siebie.
- Mani pytała, czy zjemy dzisiaj razem kolację — przerywa niezręczną ciszę. - Dinah pojechała z Nathem do rodziców, a ja nie chcę zostawiać jej samej w domu.
- Jasne. - Przejeżdżam palcami po jej policzku. - Ale noc spędzimy same, prawda? Wiesz... Tak bardzo się za tobą stęskniłam. - Sunę delikatnie paznokciami po jej szyi.
- Ja też — odpowiada szybko. - Wstawię je do wody. Rozgość się.
Nim zdążę cokolwiek powiedzieć lub zrobić, odsuwa się ode mnie jak poparzona. Naprawdę nie wiem, co się stało. Coś się zmieniło? A może wie, że o Ianie? Oby nie... Mam nadzieję, że to tylko chwilowy humorek i nie ma nic wspólnego z tą sprawą.
- Opowiadaj, jak tam w nowej pracy — mówię głośniej, aby usłyszała mnie z kuchni. - Dobrze się tam czujesz? Ludzie w porządku?
- Tak, ludzie są świetni — stwierdza, wchodząc do salonu. - Od przyszłego tygodnia mogę pracować w domu. Przydzielili mi dość przyjemne zlecenie.
- Jakie?
- Kilka ilustracji do zbioru opowiadań dla dzieci. Muszę je przeczytać.
- Możesz mi czytać na dobranoc — śmieję się cicho.
- Wyglądasz na niewyspaną. - Zajmuje miejsce obok mnie, ale i tak siada dalej, niż bym chciała.
- Wiesz, że mam problemy ze snem. A bez ciebie to już w ogóle.
- Powinnaś odpocząć.
- Też tak sądzę, dlatego mam pewien pomysł. - Cieszę się, na samą myśl o tym.
- Jaki? - nie wydaje się zbyt zainteresowana, ale stara się stwarzać pozory.
- Przyszły weekend, ja, ty i spa. Co ty na to?
- Brzmi super. - Uśmiecha się, ale jej spojrzenie mówi coś całkowicie innego.
- Wszystko w porządku, Lo? - Kładę dłoń na jej udzie.
- Jak najbardziej.
Kłamie. Pytanie tylko, jaka jest prawda?
![](https://img.wattpad.com/cover/135357001-288-k727206.jpg)
CZYTASZ
iიsoოიio | CAMREN |
FanfictionDodzwoniłeś się na gorącą linię. Jeśli nie ukończyłeś osiemnastego roku życia, zakończ połączenie. Aby odbyć seks rozmowę, pozostań na linii.