Rozdział 25

4.1K 349 17
                                    

Lauren's POV

Siedzę w salonie na kanapie pomiędzy Nathem i Elise. Dinah krąży przed nami, co chwilę zerkając na mnie z niedowierzaniem. Nie odezwała się jeszcze ani słowem. Kazała nam tylko usiąść i siedzieć cicho, dopóki nie wymyśli jakiegoś sensownego wykładu. 

- Lauren. - staje w miejscu, wbijając we mnie wzrok. 

- Dinah. 

Wiedziałam, że kiedyś to nadejdzie, ale nie sądziłam, że tak szybko. 

Czuję się okropnie z tym, że przyjaciele dowiedzieli się przypadkiem. To nie powinno tak wyglądać. Powinnam z nimi porozmawiać i przyznać się do swojej orientacji, a nie tchórzyć. 

- Może ja już lepiej pójdę. - szepcze dziewczyna obok mnie. 

- Nie ma takiej możliwości. - Hansen nawet nie pozwala jej wstać z kanapy. 

- Dj, wiem, że możesz czuć się oszukana i masz całkowite prawo, żeby się na mnie wściekać, ale... - przerywa mi machnięciem ręki. 

- Jak mogłaś mi nie powiedzieć, że w końcu znalazłaś sobie dziewczynę?!

- Co? - zbiła mnie z tropu. - Ale...

- Lepiej jej nie przerywaj. - ostrzega Nath. 

- Byłaś sama tak długo, a jak już sobie kogoś znalazłaś, to postanowiłaś to przed nami ukryć? A ja już dawno temu zaplanowałam imprezę z tej okazji! Teraz to już nie będzie to samo!

Nim zdążyła cokolwiek dodać, drzwi frontowe gwałtownie trzasnęły, dając nam tym samy znak, że do mieszkania wpadła Normani. Mija kilka sekund, a dziewczyna pojawia się w salonie. Wygląda na wykończoną, co w sumie mnie nie dziwi. Dzisiaj w firmie panowało ogromne zamieszanie, ale nie mam pojęcia, co dokładnie się działo. Widziałam tylko podenerwowanych pracowników, którzy zawzięcie dyskutowali podczas posiłków. Podejrzewam, że właśnie o tym. 

- Elise? - dziwi się na widok mojej towarzyszki. 

- Wiedziałaś? - burzy się blondynka. 

- Że Lern jest homo? Tsaa, obiło mi się o uszy. - opada zmęczona na fotel. - Co to za zebranie? 

- Dobra! - podnoszę się z mebla. - Wyjaśnijmy sobie wszystko. 

- Będę wdzięczna. - mruczy Dinah. 

- Ja pierdole. To proste. Lern woli dziewczyny, Elise to jej laska. Nath i Hansen nie mieli o niczym pojęcia, a ja dowiedziałam się przypadkiem. 

- Przepraszam bardzo! - udziela się Dj. - Ja wiedziałam, że woli laski. Nie miałam pojęcia, że jakąś znalazła! 

- Jak to wiedziałaś? - już naprawdę nic nie rozumiem. 

Czuję się jak w jakimś serialu komediowym. Patrzę na Lise, która wygląda na bardzo rozbawioną tą całą sytuacją. Ja za to jestem zażenowana. Głupio mi, że dziewczyna musi tego wszystkiego słuchać. Nie tak wyobrażałam sobie jej pierwsze spotkanie z moimi przyjaciółmi. 

- Skoro wszystko jasne. - ponownie odzywa się Mani. - Naaath, kochanie, przygotujesz mi gorącą kąpiel? Padam z nóg. 

- Oczywiście. - uśmiecha się, po czym wstaje z kanapy. 

To świetny facet. Jest bardzo pomocny i uczynny. Wątpię, żeby jakikolwiek inny mężczyzna z chęcią przygotowywał kąpiel dla przyjaciółki swojej dziewczyny. 

- Przepraszam za to. - zwracam się do szatynki. 

- Świetnie się bawię. - posyła mi jeden ze swoich niewinnych i kojących uśmiechów. 

- Zamówimy coś do jedzenia i poznamy się, jak należy. - proponuje blondynka. - Pizza? 

Kiedy wszyscy kiwamy głowami w potwierdzeniu, odchodzi na bok, aby w spokoju złożyć zamówienie. Ja natomiast ponownie siadam. Odrobinę niepewnie kładę dłoń na udzie dziewczyny. Ona za to bez skrępowania opiera głowę o mój bark. 

- Co się dzisiaj działo w Bello? - postanawiam zmienić temat, a do poprzedniego wrócić w innych okolicznościach. 

- Nie wiesz? - Normani otwiera szeroko oczy, które zdążyła już kilka razy przymknąć ze zmęczenia. 

- Gdybym wiedziała, raczej bym nie pytała. 

- Austin Mahone wpadł do firmy. Zrobił mega zamieszanie. Chciał przejąć stołek prezesa. 

- Ale przecież Cabello jest teraz właścicielką. 

- A wiedziałaś, że jest jej mężem? - chichocze pod nosem. - No właśnie, nikt nie wiedział. Skorzystał z jej nieobecności i zwołał zebranie zarządu. 

- A co ona na to? 

- Kazała mi coś załatwić, ale nie mogę wchodzić w szczegóły. Ważne, że będzie spokój, dopóki nie wróci. 

Po mieszkaniu roznosi się dźwięk dzwonka do drzwi. 

- Kogo niesie o tej godzinie? - jęczy Kordei. 

- Otworzę. - oferuję się, powoli stając na równie nogi. 

iიsoოიio | CAMREN |Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz