Lauren's POV
- Napije się pani wina? - proponuje Normani, gdy stół jest już zastawiony pudełkami z pizzą i wszyscy siedzimy w salonie.
Kobieta przez chwilę się waha, jednak w końcu kiwa głową z lekkim, prawie niezauważalnym uśmiechem. Podejrzewam, że nie czuje się najlepiej w naszym towarzystwie. W końcu dzieli nas ogromna przepaść. My jesteśmy zwyczajnymi ludźmi, którzy nie żyją w luksusach. Żadne z nas nie chodziło do prywatnych szkół i nie miało własnego szofera. Zarówno ja, jak i Mani pracujemy dla niej. Nie codziennie szefowa spożywa kolację ze swoimi pracownikami.
- Ten jeden raz możemy sobie darować takie zwroty. Camila. - tym razem uśmiech jest zdecydowanie bardziej widoczny.
- Jak pani... - urywa zakłopotana. - Jak wolisz. - poprawia się, stawiając przed kobietą kieliszek do połowy napełniony czerwoną cieczą.
- Lauren, co tak cicho siedzisz? - odzywa się Nath.
Chyba zdążył zauważyć, że uważnie przyglądam się szefowej. Ma rację, nie odezwałam się ani słowem, odkąd usiedliśmy razem. Dyskretnie badałam Cabello wzrokiem, próbując ją rozgryźć. Jednak jedyne do czego doszłam to fakt, że jest wykończona. Może nie do końca fizycznie, ale wykończona. W sumie to się nie dziwię. Nagle straciła ojca i może stracić również dorobek jego życia.
- Może nie mam nic ciekawego do powiedzenia. - posyłam mu ostre spojrzenie.
- Jak podróż powrotna? - tym razem udziela się Elise.
- Spokojnie.
- Najgorsze są małe dzieci, które płaczą przez całą drogę.
- Na szczęście leciałam sama.
No pięknie. Osobisty szofer i do tego prywatny samolot.
- Nie tęskniłam za Miami. - przyznaje, upijając łyk wina.
- Za to Miami tęskniło za pa... - znowu urywa, aby się poprawić. - Za tobą. Co chwilę ktoś do mnie dzwonił i pytał kiedy wracasz. - ostatnie słowo wypowiada ostrożniej. - Pani Hernandez nie dawała mi spokoju.
- Allyson jest bardzo nadopiekuńcza.
- Elise, nie mieliśmy okazji cię lepiej poznać. Opowiedz nam coś o sobie. - zagaduje Dinah.
Czuję się bardzo niekomfortowo i nie chodzi tutaj tylko o obecność szefowej. To pierwsze spotkanie Lise z moimi przyjaciółmi i jak do tej pory nie wypada najlepiej.
Czuję w kieszeni wibrujący telefon. Nie zwiastuje to dobrze, bo moje prywatne urządzenie leży na stoliku obok pudełka z pizzą.
- Lauren. - uśmiecha się dziewczyna, która najwidoczniej przez bliski kontakt ze mną również je czuje. - Telefon ci dzwoni.
- Niech dzwoni. - uśmiecham się nerwowo.
Napotykam podenerwowany wzrok Normani, która doskonale wie, co jest grane.
- Twój leży na stole, a mojego nie mam przy sobie. Musiałaś go przypadkiem zgarnąć. - odzywa się pewnie. - Daj, odbiorę. - wstaje z fotela i robi kilka kroków w moją stronę, następnie wyciągając rękę po urządzenie.
Oddaję jej telefon, w duchu dziękując za ratunek. Elise nie może się o tym dowiedzieć. Przecież to tak, jakbym ją zdradzała, a nawet oficjalnie nie jesteśmy razem.
- Długo już u mnie pracujesz? - pyta pani Cabello, zwracając się bezpośrednio do mnie.
- Niedługo. Jeszcze nie przepracowałam miesiąca. - lekko spinam się na wydźwięk jej głosu.
- Warunki ci odpowiadają? - delikatnie się uśmiecha.
- Oczywiście. - odwzajemniam gest.
- Chyba nie będziemy rozmawiać o pracy. - śmieje się Nath.
Mija nam pierwsza, druga i trzecia godzina wspólnego posiedzenia. Wszyscy rozluźnili się pod wpływem wina. Jestem jedyną trzeźwą osobą w tym momencie i nie czuję się z tym dobrze. Każdy żartuje i śmieje się z jakiś opowieści, a ja siedzę spięta i czekam, aż ten wieczór dobiegnie końca.
- Powinnam się już zbierać. - odzywa się Cabello, klapiąc dłońmi w kolana.
- Ja też. - szepcze mi do ucha Elise.
- Rozładował mi się telefon. Mógłby ktoś zadzwonić mi po taksówkę?
- Lauren cię odwiezie. - stwierdza Normani, za co momentalnie otrzymuje ode mnie karcące spojrzenie.
- Nie ma takiej potrzeby. - szefowa kręci głową.
- Z chęcią odwieziesz naszych gości, prawda?
- Oczywiście. - silę się na uśmiech.
Zdecydowanie bardziej wolałabym, żeby Lise została, a Cabello wróciła na własną rękę, ale przecież Lauren jest taka uczynna i z miłą chęcią odwiezie gości do domu.
![](https://img.wattpad.com/cover/135357001-288-k727206.jpg)
CZYTASZ
iიsoოიio | CAMREN |
FanfictionDodzwoniłeś się na gorącą linię. Jeśli nie ukończyłeś osiemnastego roku życia, zakończ połączenie. Aby odbyć seks rozmowę, pozostań na linii.