9

11.7K 1.3K 1.3K
                                    


Była sobota, za oknami  świeciło słoneczko, ptaszki śpiewały i inne takie gówna. Po prostu dzień był ładniejszy niż zazwyczaj, kiedy to Taehyung postanowił nie wychodzić z domu. Uznał, że należy mu się taki leniwy dzień, więc cały przesiedział w piżamach na kanapie z herbatą w rękach, oglądając filmy o życiu amerykańskich nastolatków i ich szkolnych wybrykach. Uwielbiał dobre komedie z podtekstami i odrobiną czarnego humoru. Praktycznie od zawsze marzył o tym, aby jego życie było, jak z jednego z takich filmów - miałby paczkę przyjaciół, wychodziliby codziennie w swoje ulubione miejsce, wracaliby o świetle księżyca i kryli siebie nawzajem, wracając po pijaku z nocnych imprez.

Ale najgorzej też nie miał. Szczerze to nawet się cieszył, że nie skończył jak Jungkook, albo inne popularne dzieciaki, które łudziły się o sztuczny szacunek ze strony rówieśników. Takie rzeczy nie były dla niego, nienawidził zakłamanego towarzystwa i sztucznych relacji. To zdecydowanie nie było na jego nerwy, jego psychika nie wytrzymała by w takim kłamstwie. Głównie przez to jednak podziwiał Jeona, że tak długo przetrwał w tym gównie, jednak uważał go za głupca, że mimo ogromnej świadomości skutków swojego postępowania, nadal desperacko brnie w to wszystko.

Na dworze powoli się ściemniało, a czerwonowłosy praktycznie nie zmienił swojej pozycji, wciąż siedząc z roztrzepanymi włosami i korzystając z okazji bycia samemu w nowej willi. Mało brakowało, a zasnąłby na siedząco, jednak uniemożliwił mu to dźwięk nowo zakupionego dzwonka, który za miast słynnego 'ding dong', wydobywał z siebie dźwięki ustawionych wcześniej utworów. Tak więc słysząc legendarne 'Wow, Fantastic Baby', natychmiast wstał z kanapy, tanecznym krokiem podchodząc do drzwi i pod nosem oczywiście śpiewając tekst piosenki. Nie krępował się, ponieważ był w stu procentach przekonany, że to po prostu jego mama zapomniała kluczy, jednak całkowicie go zamurowało, kiedy zamiast swojej mamy, za drzwiami ujrzał patrzącego się na niego z otwartymi ustami Jungkooka.

Czerwony ze wstydu chłopak przez chwilę nie mógł wydobyć z siebie ani słowa, jednak całe szczęście brunet go w tym wyręczył.
- Em... Hej, Taehyung. - Podrapał się po szyi, lustrując odsłonięte obojczyki chłopaka, a następnie jego zaróżowione policzki. - Jest może Hyuna?

- N-nie. - Zająknął się nadal zawstydzony. - Znaczy... Nie, nie ma Hyuny. Będzie dopiero późnym wieczorem, wyszła gdzieś z Lalisą.

- Hm, okej. W takim razie nie będę przeszkadzać, przekaż jej, że byłem. - Oznajmił brunet, po czym odwrócił się, aby sobie pójść, jednak uniemożliwiła mu to dłoń zaciskająca się na materiale jego czarnej, skórzanej kurtki.

- Czekaj, Jungkook. - Powiedział czerwonowłosy. - Możesz wejść do środka i na nią poczekać. Wiem, że to trochę długo, ale zaraz umrę z nudów. Oczywiście jeśli nie będzie to problemem. - Dokończył niepewnie, puszczając rękę wyższego.

- Oh, chętnie. - Uśmiechnął się. - Możemy zaliczyć w końcu dogrywkę w overwatcha, bo nadal uważam, że oszukiwałeś. - Zaśmiał się, wchodząc wgłąb domu.

———————

- Jezu, J-Jungkook, stop! - Krzyknął Taehyung, dusząc się ze śmiechu.

Po dwugodzinnym graniu i zjedzeniu zamówionej przez nich pizzy, skończyli na tym, że Jungkook siedział okrakiem na umierającym ze śmiechu Taehyungu i łaskotał go, podczas gdy tamten próbował się bronić, uderzając go poduszką. Jungkook zdecydowanie wymiękał widząc roześmianą buzię czerwonowłosego. I jego śmiech nawet brzmiał sto razy lepiej niż rechotanie Hyuny, który trudno odróżnić od odgłosów gwałconej gdzieś w bagnach żaby. A to nie było przyjemne dla ucha.

W końcu Jungkook zszedł z bioder Kima, tym samym pozwalając mu w końcu odetchnąć. Sam położył się obok niego, na mięciutkim dywanie w pokoju starszego. Tym samym, na którym jeszcze parę miesięcy temu spał nawalony w cztery dupy.

- Nienawidzę cię. - Wysapał Taehyung, łapiąc kolejny oddech, po czym podniósł się na łokciu, uderzając bruneta w tors.

- Ktoś tu ma ostre pazurki. - Zaśmiał się Jungkook, na co Taehyung zmarszczył nos. - I zdaje się być agresywny. - Dodał, łapiąc wciąż uderzającego go Kima za nadgarstek.

Ten jednak nie dał się i teraz to on usiadł na nim okrakiem, zaczynając uderzając go drugą, wolną jeszcze ręką. Niespodziewanie brunet ponownie złapał go za nadgarstek, powodując to, że czerwonowłosy stracił równowagę, lądując twarzą w zagłębieniu szyi Jungkooka.

Brunet zaskoczony wstrzymał powietrze, kiedy poczuł usta niższego niechcący ocierające się o jego szyję i ciepły oddech muskający jego skórę. Taehyung myślał, że zapadnie się z powodu poziomu niezręczności tej sytuacji, jednak nie spodziewał się tego, że kiedy on próbował wstać i udawać, że nic się nie stało, brunet złapie go jedną ręką w pasie, przyciągając spowrotem do siebie, a drugą umieszczając w jego włosach.

Między nimi cały czas panowała cisza, wypełniona jedynie głośnymi oddechami i przyspieszonym biciem serc. Żaden z nich nie miał odwagi, aby ją przerwać, zamiast tego jednak oboje przymknęli powieki, poddając się chwili. W końcu co złego jest w przyjacielskim przytulaniu? - Pomyślał Jungkook, uśmiechając się lekko i cały czas kontynuując powolne głaskanie czerwonowłosego.

Atmosfera robiła się coraz bardziej senna, jednak wciąż bardzo przyjemna. Mało brakowało, a Kim zasnąłby w ramionach chłopaka swojej przybranej siostrzyczki, kiedy ta ni stąd, ni z owąd wspomniana osoba wparowała do jego pokoju, wydzierając się na cały głos:
- Gdzie ty znowu włożyłeś mó---KURWA CO WY ROBICIE? - Krzyknęła, wbijając sobie paznokcie w rękę, a chłopak pożałował, że akurat o niej pomyślał.

Taehyung z Jungkookiem natychmiast podnieśli się, odsuwając się od siebie na bezpieczną odległość. Brunet jednak stanął przed Taehyungiem, tym samym chroniąc go na wypadek, jakby Hyunie wpadł do głowy plan zabicia go na miejscu. Ta dziewczyna jest na tyle nieobliczalna, że wcale by się nie zdziwił.
- Hyuna, skarbie, spokojnie. Nic się nie dzieję. Leżeliśmy tylko i tyle, co w tym złego? - Spytał głupio, pewnym siebie tonem.

- Ha, Ty się mnie pytasz, co w tym złego? - Zaśmiała się histerycznie. - Kurwa, Jungkook. Może mi jeszcze powiesz, że jesteś jebanym pedałem, tak jak mój pierdolony braciszek i potem dodasz, że jesteście razem w szczęśliwym związku?!

- Czy ty siebie słyszysz? Proszę cię, uspokój się, skarbie. - Odparł, a Taehyung prychnął pod nosem na ostatnie wypowiedziane przez niego słowo. - Wiesz przecież, że mi na tobie zależy, a Tae to jedynie mój kolega i tak się składa, że bardzo dobrze się dogadujemy i tyle. Nic więcej. - Dodał. - Nie jestem przecież żadnym jebanym pedałem.

- Myślę, że musisz już iść. - Wycedziła przez zaciśnięte zęby, wskazując mu drogę do wyjścia. - I nie przychodź tu zanim nie kupisz mi czegoś ładnego na przeprosiny. Wtedy zobaczę, czy ci wybaczę. - Oznajmiła dziewczyna.

- Ja też tak myślę. Powinieneś już wyjść, Jungkook. - Odezwał się dość cicho czerwonowłosy nieobecnym wzrokiem patrząc się w podłogę, jednak atmosfera była na tyle napięta, że wszyscy go usłyszeli. Brunet słysząc to, spojrzał na niego zdziwiony i już miał coś powiedzieć, kiedy Taehyung mu na to nie pozwolił. - Twoja kurtka jest przy drzwiach, buty tak samo. - Dodał, patrząc jak zdezorientowany chłopak w końcu cofa się i omijając swoją dziewczynę szerokim łukiem, opuszcza pokój.

Słysząc dźwięk zamykania frontowych drzwi, Hyuna oczywiście nie mogła przegapić okazji, żeby wtrącić swoje trzy grosze.

- Widzę, jak się na niego patrzysz. Jeszcze raz się do niego zbliżysz, a pożałujesz. - Wysyczała, uśmiechając się złośliwie.

- Zamknij się. - Powiedział stanowczo zdenerwowany Taehyung. - Kurwa, zamknij i wyjdź! - Krzyknął, trzaskając dziewczynie drzwiami przed nosem. Niewiele brakowało, a uderzyłby ją w tą fałszywą buźkę i może w końcu by się zamknęła.

I'm Not Gay. ✝ TaekookOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz