*Rozdział 31*

235 17 2
                                    

Nie przespana noc, a raczej zapłakana noc. Jestem w ciągłym szoku, że taka sytuacja miała miejsce w moim życiu.  

To jest jak film. Amerykański dramat, który jakimś cudem skończył się dobrze. Bo gdyby nie Minhyuk, pewnie leżała bym w swoim gabinecie. Zdychała bym z jeszcze większego upokorzenia, a czas zatrzymałby mi się w miejscu. 

Minhyuk pojechał jakoś przed 7. Dałam mu klucze do kawiarni żeby zastąpił mnie. Bo to on teraz będzie za nią odpowiedzialny. Nie chce się nikomu pokazywać na oczy. 

Poczucie wstydu jakie mnie ogarnia jest nie do opisania. W środku czuje pustkę, która ani przez chwile nie chce mnie opuścić. Brak siły fizycznej, jak i psychicznej doprowadza mnie do szału. Najlepiej jak bym położyła się spać, ale już się nie obudziła. 

Niestety nie chce mi się spać, bo cały czas mam wspomnienia z wczorajszego dnia. 

Okropne wspomnienia, które chciałabym jak najszybciej usunąć ze swojego umysłu.

..............................................................................

,,DING DONG'' ten irytujący, charakterystyczny dźwięk dobijania się do mojego mieszkania. Kopanie i nie przestające walenie w drzwi. Normalnie brak jakiejkolwiek kultury. 

To tylko mogła być jedna osoba, którą wolałabym teraz nie widzieć. 

-Czy ty jesteś głucha?-wepchnęła się do mojego mieszkania, jak do swojego i powoli zdejmowała swoje czarne trampki, zakładając po chwili kapcie misie.-Stoję, czekam, pukam, a tu nic. Nawet durne dzwonienie nie pomagało.-spojrzała się na mnie i mało, co nie doznała szoku.-Japierdole, co ci? Aż tak bardzo za nim tęsknisz? Jutro już przyjeżdża.-złapała mocno za moje policzki, ściskając je.

-Po co przyszłaś?-zabrałam jej ręce z moich już czerwonych policzków od mocnego uścisku i skierowałam się do salonu, a ona za mną.

-Czy tutaj był jakiś huragan?-zaśmiała się, biorąc do ręki jakieś porozwalane ubrania.-Co jutro Tae powie? 

-Nie wiem.-usiadłam na kanapę, szczelnie tuląc się w koc. 

-Co się stało? Jesteś jakaś dziwna... Znaczy zawsze jesteś, ale tym razem to jakoś wyjątkowo.-przysiadła obok mnie i bacznie mi się obserwowała.

-Jestem zmęczona pracą i załatwianiem papierów na studia. Po prostu nie wyspana.-przymknęłam oczy, kładąc swoją głowę delikatnie na duża poduszkę. 

Nie powiem jej tego.. nie mogę. Nie będę jej psuć dobrego humoru, jest w ciąży. Nie chce jej zamartwiać. Wyskoczy jeszcze z jakimś szpitalem, policją czy psychologiem. 

Poradzę sobie sama. 

-Kłamiesz. Byłam u ciebie w kawiarni i mówili, że nie było cię od 3 dni. Więc? Jak to wyjaśnisz?

Kurwa.. Tak to rzadko do mnie do pracy przyłaziła , a kiedy coś się wydarzyło to od razu musiała.. 

-Tae już jutro przyjeżdża nie martw się. Pewnie codziennie do siebie dzwoniliście, co? 

-Taa

Nie. Nie potrafiłam odebrać od niego telefonu, ani odpisać na żadną wiadomość. 

Jestem tak głupia..

Bałam się, że coś wyczuje złego w moim głosie. Przejrzał by mnie na wylot, nawet słysząc mnie przez słuchawkę od telefonu. Nie mam pojęcia, jak on to robi.. 

-Dominika?-dotknęła moje ramię, przez co lekko wzdrygnęłam.-Coś się stało? Masz jakieś problemy? 

-Mina, wszystko w porządku. Żadnych problemów nie mam.-uśmiechnęłam się nie wyraźnie.-Lepiej powiedz, jak tam u ciebie? 

-No u mnie dobrze! Minho mi się oświadczył!-przystawiła swoją rękę tuż pod moim nosem, abym zobaczyła pierścionek zaręczynowy. Był piękny. Złoty, z średniej wielkości diamencikiem na środku. 

Jej uśmiech i zawsze pozytywna energia przyprawia mnie o zachwyt. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam jej smutnej, ale to do niej by nie pasowało. Uśmiech, jakim zawsze obdarowuje innych jest miły i taki życzliwy. Gdy go widzę mam ochotę się uśmiechnąć nawet w najgorszych chwilach, jakie mi towarzyszą. 

-A jak ciąża?

-Też dobrze. Patrz! Już się trochę zaokrąglił!-podwinęła do góry bluzkę, aby pokazać brzuch. Delikatnie położyłam rękę, na nie. Niby był mały, ale to już było coś niesamowitego. Że taki mały człowiek znajduje się w ciele drugiego, większego człowieka. 

Brzmi to tak śmiesznie. 

-Jeju.-wymamrotałam cicho, spoglądając ukradkiem na uśmiechniętą twarz Miny.

-Pomimo złego samopoczucie, to jestem tak bardzo nim podekscytowana.-zaśmiała się.-Codziennie macam sobie brzuch, aby sprawdzić czy dużo urosło. 

-Głupek.-lekko się zaśmiałam zabierając już rękę z brzucha dziewczyny. 

-Cały czas mam wrażenie, że coś cię dręczy.-nasze spojrzenia się skrzyżowały, ale nie za długo bo natychmiast swój wzrok skupiłam na walające się ubrania w salonie.-To nie jest do ciebie podobne, znaczy nigdy nie mówiłaś dużo o swoich problemach, ale walające się ubrania po całym domu. Ty bez makijażu, ciągle w piżamie i pod kocem. Zasłonięte okna, tutaj jest cholernie ciemno. Co jest? 

Przestań.. nie naciskaj tak bardzo.. błagam cię!

-N-nic się nie stało.. Uwierz!

-Przecież wiesz, że mi możesz powiedzieć wszystko. Ja cię zawsze wysłucham i jakoś postaram się pomóc.-złapała mnie za rękę i mocno ścisnęła.

-Ale mi naprawdę nic nie jest.. 

-Kurwa. Dominika ja..-przerwał jej telefon, który zaczął dzwonić.-Przepraszam to Minho.-wstała z kanapy i odebrała. 

Uratowana. Dzięki Minho! 

Z całej rozmowy wsłuchałam się tylko ,,zaraz będę'', ,,jestem u Dominiki'', ,,nigdzie się nie szlajam''.  Czyli nadopiekuńczy Minho. Teraz zrobił się jeszcze bardziej, gdy dowiedział się, że Mina jest w ciąży. Z jednej strony jest to słodkie, ale z drugiej trochę irytujące. 

Po rozłączeniu się chłopakiem, dziewczyna głośno westchnęła i przemówiła:

-Muszę iść. Tamten się już niecierpliwy.-zaśmiała się, poszła do przed pokoju, aby założyć obuwie. Ja jako kulturalna osoba, odprowadziłam ją pod same drzwi.-Dobra, lecę. Jak coś to dzwoń! Pamiętaj!

-Dobra, dobra.-i zamknęłam drzwi na klucz od swojego mieszkania. Spojrzałam na salon, w jakim był stanie i głośno westchnęłam. 

Japierdziele... nie chce mi się tutaj sprzątać.. ale jutro ma już przyjechać Taehyung. Muszę posprzątać, aby było normalnie. I nic złego nie pomyślał.. 

Chociaż i tak już spierdoliłam sprawę nie odbierając od niego pieprzonych telefonów. 



Przeznaczenie || Kim TaeHyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz