*Rozdział 35*

259 23 4
                                    

-Pięknie wyglądasz. Twoja intuicja podpowiedziała ci, że dzisiaj przyjdę. Mam rację?-wtargnął się do mojego mieszkania, zamykając za sobą drzwi. Z jego twarzy nie schodził głupi uśmiech. Kilka kroków dałam w tył żeby znów być, jak najdalej jego.

-Skąd wiesz gdzie mieszkam? Nie przypominam sobie żebym ci to mówiła.-warknęłam. Chciałam, aby mój głos był jak najbardziej groźny i poważny, bo nie mogłam pokazywać strachu, jaki mnie ogarniał w tej chwili.

-Nie musiałaś mi tego mówić, kochanie.-zdjął swój płaszcz i powiesił na wieszaku. 

-Śledziłeś mnie?!

-Ja nie.-prychnął.-Mam od tego ludzi.

-Po co tu w ogóle przylazłeś? Nie chce widzieć twojej ohydnej mordy!-krzyknęłam, mając nadzieje, że ktoś mnie usłyszy. 

Ale pewnie nawet jakbym się wydzierała w niebo głosy, to te stare pryki i tak by mnie nie usłyszały. Chyba, że pani Park. Ona zawsze wsadzi nosa w nie swoje sprawy, ale aktualnie jej nie ma, bo wyjechała do swojej córki. To nie tak, że mnie to obchodzi. Ale chwaliła się każdemu, że jej ukochana Ji-eun jest prawniczką i zarabia fortunę..  

A poza tym muszę bardzo na nią uważać. Od samego początku ma na mnie oko, przez co mój wizerunek jest narażony i może ujrzeć światło dzienne w każdej chwili. A nie chce żeby ktoś wiedział, że to właśnie ja jestem jego dziewczyną.

Bardzo wścibska kobieta. 

-No jak to po co? Przecież musimy dokończyć to, co nam przerwano.-zaśmiał się, a z każdym jego nowym słowem jest coraz bliżej mnie. Moje serce waliło, zaczęły pocić mi się ręce. Strach i stres..-Zapomniałaś już?

-Nic nie będziemy dokańczać! Daj mi wreszcie spokój! Zawiadomię policje.-wrzasnęłam, ale Soohyuk spojrzał się na mnie kpiąco, a zaraz prychnął śmiechem.-Z czego się śmiejesz?!

-Z ciebie, słonko.-pokręcił głową.-Jesteś zabawna. Powinnaś już wiedzieć, że zawsze dostaje tego, czego chce.-momentalnie spoważniał. Złapał mnie za szczękę i mocno ścisnął.-Więc ty też będziesz moja.

Nagle z wielkim hukiem otworzyły się drzwi. Nie mogłam dostrzec kto to, bo Soohyuk zasłonił mi ten widok, ale po głosie już wiedziałam.. A w mojej głowie już lustrowały się najgorsze scenariusze, jakie dzisiaj się przydarzą... 

-No chyba kurwa nie.-szybko podbiegł do naszej dwójki. Soohyuka szarpnął za ramię, aby mógł być odwrócony w jego stronę, a po chwili zamachnął się i uderzył go z całej siły w twarz.-Myślałem, że już sobie coś uzgodniliśmy. Czyżbyś zapomniał? 

Swoją dłoń przytkałam do ust, byłam w szoku. Ale poczułam ulgę, że mój Taehyung jest już przy mnie.

-Japierdole.. czemu zawsze ktoś musi nam przeszkodzić..-mruknął Soohyuk, powoli wstając i trzymając się za bolący i czerwony polik.-Musiałeś teraz przyjść i ją ratować?

-Czy ja się przesłyszałem?!-prychnął Taehyung. Złapał go za kołnierz od koszuli i szybkim ruchem popchnął na ścianę.-Wypierdalaj!-warknął przez zęby.-Nie dotykaj Dominiki. Masz zniknąć z naszego życia! Dla takich chujów nie ma tutaj miejsca. 

-Chyba dla ciebie.-skrzyżował wzrok z Tae.-Dominika musi wiedzieć, jak wygląda porządne pieprzenie. Ty swoim małym fletem jej tego nie dajesz.-wyrwał się z rąk bruneta i teraz to on go uderzył.

No jakim małym fletem? Powiem wprost.. Taehyung ma naprawdę dużych rozmiarów. Jest bardzo wystarczający do moich potrzeb. 

Boże, o czym ja tu myślę... Oni zaraz się pozabijają, a ja w myślach przeczę słowom Soohyuka.. No, ale musiałam.

Przeznaczenie || Kim TaeHyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz