*Rozdział 27*

243 17 15
                                    

+18, nie chcesz nie czytaj! Omiń rozdział! 

-Dlaczego nie mówisz do mnie oppa?-zapytał z powagą Taehyung, przerywając przy tym wspólne oglądanie telewizji. 

Nie spodziewałabym się tego, że się mnie spyta o to. Chociaż w sumie.. po nim się mogę wszystkiego spodziewać. 

Szczerze to sama nie wiem, dlaczego. Nie czuje takiej potrzeby żeby mówić do niego oppa. Wydaje mi się to takie idiotyczne, bo po co? Nie wystarczy samo zdrobnienie jego imienia Tae? Tylko mówić jakieś oppa.. 

Tak naprawdę to takie pieszczotliwe słówka nie są dla mnie. Nie mam takiej potrzeby żeby aż tak bardzo słodzić w naszym związku. 

Delikatnie uniosłam głowę, aby spojrzeć się na niego i również zapytałam, ale już z rozbawieniem: 

-A dlaczego bym miała?

-Bo jesteś twoim najukochańszym chłopakiem, a mówienie do mnie oppa sprawiłoby mi przyjemność.

-Fanki się do ciebie tak zwracają, o i  zapewne wszystkie twoje stylistki, więc to już powinno sprawiać ci przyjemność. 

-No Dominika..-powiedział z rozpaczą w głosie.-Ale ja chce żebyś ty!-wtulił się w moją talię i głośno wzdychał. 

-Pomyśle nad tym.-musiałam powstrzymywać swój śmiech, jest uroczy jak się tak dąsa. 

-Jesteś wredna.-powiedział ukrywając swoją twarz.

-Bo nie chce mówić pieszczotliwych słówek?

-Mówię ogólnie.

Westchnęłam i podniosłam się z kanapy, przy tym odrywając od siebie przytulonego chłopaka. Spojrzał się na mnie pytająco, dlaczego wstałam. 

-Idę do kawiarni. Mówiłam, że przyjdę o 14.-poszłam do sypialni, aby się przebrać w ładniejsze ubrania. 

W co by tu się ubrać.. niby pełna szafa, a prawda jest taka, że nie ma w niej nic. 

Gdy już zdjęłam swoją bluzkę, aby założyć niebieską koszule poczułam, że ktoś przytula mnie od tyłu. 

-Czy musisz iść?-szepnął zmysłowo do mojego ucha, które po chwili przegryzł. 

Cicho jęknęłam. Moje ciało przeszły przyjemne, gorące dreszcze. 

-M-muszę..-zaczął muskać moją szyje.

Nagle odkręcił mnie tak, abym stała przodem do niego i skierował nas w kierunku łózka. Rozłożył moje nogi, aby być pomiędzy nimi. Dość mocno mnie do siebie przycisnął. Ssał i przegryzał moje wargi. Swoją jedną ręką opierał się o łóżko, a drugą delikatnie jeździł, w górę i w dół po moim brzuchu. Gdy już chciał rozpiąć zamek od moich spodni, z wielką przykrością musiałam to przerwać. Ale zamiast złapać za rękę, otarłam swoją ręką o jego penisa. 

To naprawdę było przez przypadek...

-Prze-przepraszam..nie chcący..-powiedziałam z wielkim zawstydzeniem na twarzy.-Ale ja muszę iść..

-Teraz to na pewno nie wyjdziesz z tej sypialni.-przegryzł swoją wargę, która zaraz znalazła się na mojej. 

Zaczął delikatnie ocierać swoje ciało o moje, nie rozłączając naszego bardzo namiętnego i długiego pocałunku. Ssał, lizał i przegryzał moją wargę. 

A wale tą kawiarnie, trochę się spóźnię. Przecież ja decyduje, o której mam przyjść. Poczekają sobie. Jestem tak bardzo podniecona (on zapewne też), nie mogę teraz tego przerwać. 

Zdjęłam jego bluzkę, która po chwili wylądowała gdzieś na podłodze. Za to on dobrał się do moich spodni, które również znalazły się tam, gdzie bluzka. Rozpiął mój czerwony stanik. Swoim językiem powędrował właśnie na jedno z moich piersi. Swoje ręce wplotłam w jego włosy. Powstrzymywałam swoje jęki, które prawdopodobnie były by głośne.

-Nie powstrzymuj tego, proszę.-delikatnie jeździł po moim podbrzuszu, a po chwili zdjął dolną część mojej bielizny, swoimi długimi i precyzyjnymi palcami zaczął mnie gładzić i delikatnie wchodzić coraz głębiej, przez co już nie wytrzymałam i wydałam z siebie taki jęk, z którego na pewno był zadowolony. 

-Tae j-już..-wysapałam. 

Chłopak uśmiechnął się i oblizał swoje wagi.

-Jak sobie życzysz. 

Zdjął swoje spodnie, oraz bokserki wyjął z szafki, obok łóżka prezerwatywę i założył ją. Po chwili znów pocałował moje wargi i wbił się we mnie całą swoją długością. Stęknęłam, przez co przerwałam pocałunek. Na początku było delikatnie, ale z coraz to kolejnym ruchem przyśpieszał. Już pojawiły się pierwsze krople potu. Po całym pokoju było słychać jęki i nie równe oddechy moje i Taehynga. Moje ręce powędrowały na jego plecy, które zaraz zaczęłam drapać, z rozkoszy jaką mi dawał. Na pewno zostaną na nich długo schodzące rany, ale to jego wina.. 

-Ja już do..-złączył nie wiem, który raz z kolei nasze usta i razem szczytowaliśmy. 

Opadł na drugą stronę łóżka i mocno mnie przytulił, okrywając nas kołdrą. Uspokajaliśmy swoje oddechy, które po chwili były już w normie. 

Długo tak z nim nie poleżałam, bo musiałam już zbierać się do kawiarni. Z bólem serca wstałam z tego łóżka..

-Już musisz iść?-powiedział łapiąc mnie za rękę. 

-Najpierw idę się umyć.-zaśmiałam się i pozostawiłam na jego ustach soczystego buziaka. 

Wstałam i skierowałam się do łazienki, w ciągłej euforii, co przed chwilą zrobiliśmy. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się, wysuszyłam włosy i lekko się pomalowałam.  

Weszłam do sypialni, ale zastałam śpiącego Tae. 

Uroczy pomyślałam, zabrałam swoją torebkę i spojrzałam się na zegarek w telefonie, 16. 

Dobra, idę już do pracy. Wyszłam z mieszkania i skierowałam się na przystanek autobusowy. 

Przeznaczenie || Kim TaeHyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz