*Rozdział 40*

241 17 3
                                    

Weszłam do mojego malutkiego zakątku po naprawdę długim czasie. Dominował fiolet, bo ściany były lawendowe, a pościel już trochę w mocniejszym kolorze. Wiecznie nie pościelone, duże łóżko z wielkimi poduchami w kolorze brązu. Biurko, szafa, jak i półka też były tego samego koloru. A na niej postawione figurki, książki, świeczki o zapachu róży i pluszowy miś. Jasne panele dodawały idealnej harmonii w pomieszczeniu.  

Spokojna i chłodna atmosfera. Zawsze było tutaj zimno. Gdy szłam spać musiałam mieć gruby koc, aby było cieplutko i przyjemnie. Wieczny porządek. Nigdy nie wysilałam się do sprzątania. Nie było takiej potrzeby. Może tylko kusz zbierał się na meblach, tak jakby nikt tutaj nie przesiadywał. A prawda była taka, że byłam tu wciągnięta do środka. Wydawało mi się, że aura tego pokoju była tajemnicza, idealna dopasowana do mnie.

Tak wyglądał mój pokój.

Nic się tu nie zmieniło, wszystko na swoim miejscu. Jak go zostawiłam, to tak pozostał. 

Perfekcyjnie.

-Widać, że to twój pokój.-Tae, dokładnie rozglądał się po małym pomieszczeniu. Przystał obok powieszonej półki na ścianie i wziął do ręki jedną z książek. 

-I tak nic nie przeczytasz, odłóż ją.-mruknęłam, otwierając okno dachowe przysłuchując na chwilę dźwięku samochodów i ptaków. Musiałam stanąć na palcach, aby wyjrzeć przez okno. Zawsze mnie to irytowało, bo gdy dłużej tak stałam, palce u stóp drętwiały i bolały. 

Był przyjemny, późny majowy wieczór. Na moim podwórku panowała zieleń, s powodu wielu drzew i krzewów. Moim rodzicom zawsze to przeszkadzało, nie lubili tego. Za to mi pasowało tak, jak było i jest nadal. Całe szczęście. 

Poczułam delikatny dotyk na moich biodrach i muskanie na szyi. Do moich uszu wkradało się ciche mruczenie Taehyunga. Dostałam gęsiej skórki, przez przyjemny dotyk bruneta, a na moich policzkach usadowił się lekki odcień różu. 

-Przepraszam cię za nich.-wymruczałam cicho, aby nie psuć za bardzo tej chwili. 

-Niby za co?-zaskoczony, lekko się ode mnie odsunął. Położył swoją głowę na moim ramieniu czekając na moją odpowiedź. 

-No za rodziców.-prychnęłam.-Te głupie pytania. Było mi wstyd tłumaczyć je dla ciebie.

-Nie mów tak.-moje ciało odkręcił, abym była na wprost jego. Złapał za mój podbródek, abym spojrzała się na niego i kontynuował dalej.-To są twoi rodzice. Chcą wiedzieć, z kim związała się ich córka. Domyślam się, że nie tak wyobrażali sobie twój wybór, ale no hej, staram się.-zaśmiał się, żeby rozluźnić atmosferę.-Będę się starał na tyle, aby mnie docenili.

Wtuliłam się w jego cieplutkie ciało, wciągnęłam przyjemny zapach do moich nozdrzy. Te słodkie mydełko. Uwielbiałam ten zapach, mogła bym go wąchać i wąchać. A nigdy by mi się nie znudził. 

Tae.. gdybyś tylko wiedział, na co ty się piszesz. Tata, to jak tata. Ale moja mama... z nią nie będzie, tak łatwo. Żadnego chłopaka moich starszych sióstr nie polubiła, a wątpię żebyś ty miał jakieś ultimatum. Tym bardziej, że wiem jaki ma w tej chwili stosunek do ciebie.. Mimo wszystko to jest kochane, że chce się starać. 

-Ahh..Mój Taehyungie.-westchnęłam cicho, mocniej się do niego tuląc. 

-Tylko twój.-przyparł swój podbródek o moją głowę i delikatnie masował moje plecy. Zjeżdżając raz na dół, a raz do góry. Podniosłam do góry głowę, aby nasze oczy się ze sobą spotkały, a swoje usta zrobiłam w ,,dziubek''. 

-Buzi.-wymruczałam, on się tylko uśmiechnął, a po chwili cmoknął mnie w usta.-Jeszcze.-fuknęłam, przewracając nas na łóżko, abym to ja siedziała na nim i złożyłam na niego rozchylone wargi namiętny pocałunek. Jednak to nie trwało długo, bo ktoś nie proszony wtargnął bez pukania do mojego pokoju. 

Przeznaczenie || Kim TaeHyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz