*Rozdział 42*

222 19 1
                                    

Delikatnie złapałam za klamkę i powolnym ruchem otworzyłam drzwi. Moim oczom od razu ukazało się jasne pomieszczenie, białe ściany, jasne kafelki. Duże okno, dzięki któremu pokój wydawał się jeszcze widniejszy. Typowy szpitalny pokój, w którym znajdowały się szafeczki i dwa duże łóżka. Jedno z nich było zajęte przez nią. 

Była odwrócona tyłem, leżała. Gdyby nie delikatnie podnoszone ciało przez oddychanie, wyglądałaby jak martwa. 

Podeszłam do niej bliżej i usiadłam na jednym z krzesełek koło jej łóżka. Spała. 

Dopiero teraz mogłam dostrzec jej brak rzęs, brwi, a na głowie miała chustę przez brak włosów. Poczułam smutek, ale też i rozczarowanie. Bo dlaczego do cholery nie powiedziała mi o niczym? Dlaczego ukrywała przede mną chorobę? Coś tak ważnego...

Przecież bym jej nie zostawiła, pomogłabym jej ze wszystkich swoich sił. A ona tak po prostu stchórzyła.

Uciekła. 

Wstałam z krzesła i podeszłam obok okna, aby przez nie wyjrzeć. Plac szpitala był ogromny, w sumie to szpital również. Był jednym z najlepszych w Korei Południowej. Nawet ja o nim słyszałam. 

-Przepraszam? W czymś mogę pomóc? -usłyszałam cichy głos Weroniki, serce zaczęło mi szybciej bić. Nie dałam jej odpowiedzi z dobrych paru minut. Powoli się odkręciłam, a na jej twarzy zawitał wyraz ogromnego zaskoczenia na mój widok. 

-Dlaczego mi nie powiedziałaś? -w końcu zapytałam, spokojnym głosem ale już czułam tą narastającą złość, która w każdej chwili może wydostać się z mojego umysłu. 

-C-co ty tu robisz?! Jak?! 

-Teraz to jest mało ważne 'Jak', dlaczego nic mi nie powiedziałaś o chorobie? Długo zamierzałaś to jeszcze ukrywać?! -krzyknęłam, nie zwracałam uwagi na to, że ktoś w każdej chwili mógł wejść do sali numer 4. 

Potrzebowałam wyjaśnień w tej chwili, nic z tego nie rozumiałam. 

-Proszę cię nie krzycz... usiądź. -spojrzała się na krzesło, na którym wcześniej już siedziałam. Ale ja nie zamierzałam kurwa mać siedzieć. 

-Nie, nie będę siedzieć! Wyjaśnij mi w tej chwili, dlaczego wszystko ukryłaś!

Cicho westchnęła, a w jej oczach napływały już łzy. Zawsze taka była, wrażliwa. Nie potrafiła opanować emocji, płakała. 

-Nie chciałam cię martwić, okej?! Miałaś marzenia. Założenie kawiarni. Jakbyś się dowiedziała, że na to choruje to nie poleciałabyś do Korei! Tylko została w tej cholernej Polsce i patrzyła, co się ze mną dzieje. Nie chciałam tego.. -zakryła swoje oczy rękami, aby zakryć spływające łzy po policzkach. 

-Weronika, nie miałyśmy przed sobą żadnych sekretów... Ukrywałaś takie coś, jeszcze straciłyśmy kontakt..

-Odezwałabym się do ciebie jakbym wyzdrowiała i..

-Jakbyś wyzdrowiała?! A co jeśli byś właśnie nie wyzdrowiała?! Tylko umarła i zostawiła mnie w niewiedzy o wszystkim, co ci było? Pomyślałaś o tym?! Pomyślałaś, jak ja bym się wtedy czuła?! 

-Dominika ja..

-A nawet jeśli byś wyzdrowiała to nie wyglądałoby to dziwnie, jakbyś po tylu miesiącach jak gdyby nigdy nic odezwała się do mnie? Proszę cię, to jest oczywiste że dopytywałabym się wszystkiego, dlaczego do cholery jasnej urwał nam się kontakt. Przyjaźnimy się 13 lat..

-Daj mi w końcu kurwa coś powiedzieć! -krzyknęła z wielkim szlochem, na co od razu umilkłam. Bo przyznam, że trochę chyba przesadziłam.. -Tak, myślałam o tym wszystkim, co mi teraz mówisz. Ale nie poddawałam się z tą pieprzniętą chorobą! Już zdrowieje. Lekarze mówią, że jest już dużo lepiej i trzeba być cały czas dobrej myśli. -wyciągnęła z szafki chusteczki, aby wydmuchać nos. Jej poliki były jak zawsze czerwone od płaczu. -Przepraszam! Przepraszam, że ci nie powiedziałam. Wiem, że powinnam. Ale nie chciałam cię zatrzymywać.. nie chciałam żebyś przeze mnie cierpiała..

Przeznaczenie || Kim TaeHyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz