*Epilog*

373 25 23
                                    

*11 miesięcy później*

Musiałam przekręcić się na drugą stronę łóżka, bo w pozycji jakiej spałam dotychczas było już niewygodnie. Chciałam przytulić się do mojego Taehyunga, do tego ciepłego ciała. Co z tego, że był koniec sierpnia i trzeba było spać przy otwartym oknie, bo było tak cholernie gorąco, ja i tak musiałam przyssać się do jego ciała jak kleszcz. 

Zastanawia mnie to, czy osoby, które są wiecznie gorące znoszą lato inaczej. Jest im bardziej gorąco od tych, którzy są wiecznymi zmarźluchami? Muszę się spytać Tae, on na pewno wymyśli coś niesamowitego na ten temat. 

Sądziłam, że wtulę się w tors mojego ukochanego, ale zastałam zimną poduszkę, na której powinien leżeć i smacznie spać brunet. Otarłam swoje zmęczone oczy, przez urwany sen i stanęłam jedną, a po chwili drugą stopą na zimnych panelach, aby poszukać tego głuptaska. 

Złapałam powolnym ruchem za klamkę, aby drzwi nie wydały z siebie żadnych nie potrzebnych dźwięków. Obudzenie o 3 w nocy małego bąbla o imieniu Taekwon jest bardzo ryzykowne. Tym bardziej, że ma dopiero 5 miesięcy. 

Tak, Taekwon to mój malutki synuś, którego kocham nad życie. Jest moim i Taehyunga największym skarbem i szczęściem jakie mieliśmy. Ma duże, brązowe z uroczym błyskiem oczka. Malutki nosek, różowiutkie i pulchniutkie polisie, które uwielbiam delikatnie szczypać, przez co maluszek pokazuje swój kwadratowy uśmiech, taki jak ma Taehyung. Jeszcze ma jaśniutką karnacje, która dodaje mu jeszcze większej delikatności i uroku. Tae cieszy się, że ma taką karnacje, że niby dobrze, że nie ma po nim tylko po mnie. 

Polemizowałabym. 

Uwielbiam jego karmelową cerę, idealnie do niego pasuje. I z ręką na sercu mogę stwierdzić, że on również ją uwielbia. Bo dobrze wie, że dodaje mu jeszcze większego seksapilu, który i tak ma już pod dostatkiem. 

Szłam w kierunku schodów, aby zejść na dół bo zapewne Taehyung znajduje się w kuchni. Wcześniej już zauważyłam, że jak zbudza się w środku nocy to wędruje prosto do lodówki i sięga po coś małego do zjedzenia. 

Jeszcze przed urodzeniem Taewkona, musieliśmy zmienić mieszkanie na większe. W tym starym nie zmieścilibyśmy się we trójkę, była to mała klitka, która już naszej dwójce nie wystarczała do idealnego mieszkania. Taekwon był w sumie naszym głównym powodem, aby je zmienić. Dziecko potrzebuje dużej przestrzeni, a ja jak i Tae chcieliśmy go wychowywać w jak najlepszych warunkach. Aby nic, nigdy mu nie brakowało. Aby miał, jak najlepiej. 

Przechodząc korytarzem, zapatrzyłam się spoglądając na powieszone w ramkach zdjęcia, które przedstawiały różne sytuacje z naszego wspólnego życia. Uśmiechnęłam się na widok fotografii, która przedstawiała mnie ciężarną przy plaży, a z tyłu Tae, który czule obejmował mnie, gładząc delikatnie po brzuchu. 

Dobrze pamiętam ten dzień, niby było zimno, bo koniec stycznia, a my postanowiliśmy wybrać się w podróż na wyspę Jeju. Ja zaczynający 8 miesiąc ciąży, wybrałam się na taką szaloną podróż z moim jakże pomysłowym narzeczonym. 

*7 miesięcy temu*

-Tae.. czy to, aby na pewno dobry pomysł żeby tam jechać? - westchnęłam, spoglądając się na bruneta, który sprawdzał, czy wszystko jest w walizkach.  

Dzisiaj mieliśmy już jechać na wyspę, a ja pytam się, czy to jest dobry pomysł żeby tam jechać. Ale, co ja poradzę? Za miesiąc będę rodzić, i zamiast siedzieć w domu i grzać dupę pod kocem, my wybieramy się na tygodniową podróż do Jeju. Co jeśli urodzę za wcześnie, i to na wyspie? Przecież zdarzają się takie przypadki, w których kobiety rodzą miesiąc przed wyznaczonym terminem porodu. Co jeśli ja okażę się tym przypadkiem? Wolałabym urodzić w szpitalu, w którym chodzę na te różne kontrolę.. 

Przeznaczenie || Kim TaeHyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz