*Rozdział 36*

299 21 6
                                    

Dzień w komisariacie nie należy do przyjemnych. A tym bardziej, że jeszcze mówisz o nękaniu i próbie gwałtu, policji. Zawsze wydawało mi się to takie ponure, szare miejsce. W którym nie ma żadnego momentu na jakiekolwiek szczęście, chyba że awans zawodowy policjanta. Rozmowa z psychologiem również nie należy do tych najlepszych. Jednakże pomogła mi. Czuje się o wiele lepiej. 

Źle robiłam, że usuwałam wiadomości od Soohyuka, jednak nie kasowałam z ostatniego tygodnia żadnej. No i coś na niego mamy. Tym bardziej, że jeszcze mam świadków z próbą gwałtu. Jeden raz uratował mnie Minhyuk, a drugi Taehyung. 

Właśnie Taehyung. To on namówił, a raczej rozkazał pojechania na policje i zgłoszenia tego. Oczywiście był przy mnie cały czas, przez co czułam się lepiej. Cieszę się, że mam od niego cały czas wsparcie i dba o mniej jak najlepiej potrafi. 

A ja głupia myślałam, że mnie zostawi. Nie mówiłam mu nic, bo właśnie bałam się porzucenia. Ale po takich przeżyciach człowiek nie myśli racjonalnie. Nie chciałam go niczym martwić i robić mu problemów. Teraz dopiero zrozumiałam, jak bardzo mu na mnie zależy i właśnie pragnie tego żebym mówiła mu nawet te najmniejsze problemy.

Kochany.

..............................................

-A to z jakiej okazji?-zapytałam się Tae, który właśnie przyszedł z pracy. Dziwnie wystrojony, chociaż zawsze ma na sobie dość eleganckie ubrania, ale tym razem wyglądał tak inaczej. W ręku miał śliczny bukiet, beżowych róż, a na twarzy uroczy, prostokątny uśmiech. 

-A musi być jakaś okazja?-daje mi prezent, a zaraz to wbija się w moje wargi, namiętnie muskając i pieszcząc moje podniebienie. 

To jest tak kurewsko przyjemne, że zaraz zemdleje. Żeby tak dobrze całować.. Każdy pocałunek z nim oprawia mnie o dreszcze i szybsze bicie serca. Jesteśmy już ze sobą długo i za każdym razem, jak się całujemy mam te same emocje, jak za pierwszym razem. 

Coś niesamowitego

-To już nic nie można dać swojej ukochanej, żeby zobaczyć jej piękny uśmiech?-posadził mnie na swoje kolana i bacznie obserwował z uśmiechem moje dorodne od czerwoności poliki. 

-Przy tobie zawsze się uśmiecham, głuptasie.-zaśmiałam się i poczochrałam go po włosach.-Dziękuje. Kocham cię.-cmoknęłam go delikatnie w usta, a po chwili przyparłam swoje czoło o to jego i zrobiłam tak zwane noski eskimoski . Zaśmiał się, a ja zaraz po nim.

-Ja ciebie też kocham. 

-A, co się tak ubrałeś w taki garniturek? Hm?

-Zabieram cię na randkę.-skrzyżował nasze oczy i poważnie się mi przyglądał.

Randkę? Co ten kosmita znów wymyślił? 

-Ale, że teraz?

-Domisia, kiedy ostatnio gdzieś razem wychodziliśmy?-zapytał z politowaniem w głosie.

-Nawet nie pamiętam.-zamyśliłam się, aby przypomnieć sobie ten dzień. Ale i tak sobie nie przypomnę. 

Kurwa, niczym w starym małżeństwie. 

Ale no, ostatnimi czasy dużo się wydarzyło. Praca zarówno jego, jak i moja. No i te moje problemy, o których chce jak najszybciej zapomnieć. Dlatego nie mogliśmy jakoś spędzić miło ze sobą czasu. Ale też nigdzie za bardzo ze sobą nie wychodziliśmy, bo nie chce, aby ktoś wiedział kim jestem.

Cały czas jest o tym głośno i każdy chce wiedzieć, jak wygląda wielka miłość Kim Taehyunga, z cholernie popularnego boysbandu o nazwie Bangtan Boys. 

-No właśnie, ja też tego nie pamiętam. Więc szykuj się, masz pół godziny, a ja już czekam w samochodzie.-zdjął mnie ze swoich kolan i skierował się do drzwi. Ja oczywiście zaraz za nim, bo chyba on sobie żartuje, że w pół godziny się ogarnę i będę wyglądać, jak bogini, a nie jak frajer. 

-Co?! Jakie pół godziny?!-złapałam go za rękę, nie wiem jak ja to zrobiłam, ale udało mi się go popchnąć na ścianę żeby był twarzą do tej mojej. A swoją jedną dłoń przyparłam o ścianę. Lekko się zaskoczył, ale już po chwili szyderczo uśmiechnął.

-Ohh..-jęknął, a po tym przegryzł swoją dolną wargę.-Jaka ty niegrzeczna, tak brutalnie popychać swoją miłość?-westchnął. A ja spaliłam się od tego gorąca i czerwoności, które nabrało całe moje ciało. Jednak cały czas patrzyłam mu się w oczy

-Nie drocz się ze mną.-wymruczałam cicho.-W pół godziny się nie wyszykuje.

-No teraz na pewno nie.-swoją ręką zaczął jeździć po tej mojej, która jest oparta o ścianę. A moje ciało doznało już innych emocji, tych przyjemnych dreszczyków.-Zegar tika. Tik tak, tik tak.-zaśmiał się i oblizał swoje wargi. Szybkim ruchem złapał mnie za rękę, żebym to teraz ja była oparta o ścianę. I przyparł swoje wilgotne wargi, do tych moich. Ale niestety pocałunek nie trwał zbyt długo..-Dobra, koniec tego dobrego.-spojrzał się na zegarek, który miał na lewej ręce.-Zostało ci 23 minuty.

-KIM TAEHYUNG!!-krzyknęłam, a on kolejny raz się zaśmiał.

-No dobrze, dobrze.-pogłaskał mnie po policzku.-Nie denerwuj się tak. Poczekam na ciebie, księżniczko. Ale postaraj się szybko to zrobić.

-No wiem.

Skierowałam się szybko do łazienki. Umyłam swoje ciało, różanym balsamem do ciała. Jego zapach przyjemnie roznosił się po całym pomieszczeniu. Po wytarciu się i ubrania w białą, koronkową bieliznę zaczęłam robić makijaż. Oczy podkreśliłam jasnymi cieniami i cienką kreską, nakładając po chwili tusz do rzęs. A usta zostawiłam czerwone. Włosy wysuszyłam, a zaraz delikatnie podkręciłam końce, lokówką. Na sam koniec ubrałam się w sukienkę, i skromne dodatki typu naszyjnik, czy bransoletka. 

(tak wyglądał końcowy efekt)

(tak wyglądał końcowy efekt)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Wsiadłam do samochodu. Tae nie mógł się na mnie napatrzeć, słodko się przy tym uśmiechając. Miło mi się zrobiło. 

-Warto było tyle na ciebie czekać.-cmoknął mnie w policzek.-Wyglądasz pięknie.

-Dziękuje.-zarumieniłam się, a w brzuchu poczułam przyjemne uciskanie.-Jedziemy już?

-Tak.-spojrzał się ostatni raz na mnie i zapalił samochód. 

Ciekawe, co ten urwis wymyślił na dzisiejszy wieczór. 

Przeznaczenie || Kim TaeHyungOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz